
Remont niewielkiego, wpisanego do rejestru zabytków i otoczonego ścisłą konserwatorską ochrona XIV-wiecznego kościoła w Wilczętach (powiat braniewski, około 40 km od Elbląga) proboszcz parafii zlecił ponad dwa lata temu bez wiedzy i zgody odpowiednich służb.
W ramach "modernizacji", bez zezwoleń służb konserwatorskich i nadzoru budowlanego wymieniono część średniowiecznej więźby dachowej, a XIX-wieczną flizową posadzkę - z płyt przypominających kamień - zastąpiono... włoskimi płytkami łazienkowymi o wymiarach 20 cm x 20. Manierystyczną nastawę ołtarza domorosły artysta "upiększył" polakierowanymi polnymi kamieniami, a fragmenty liczących sobie kilkaset lat ceglanych ścian, przypór oraz jedną z przybudówek, w której mieści się zakrystia otynkowano cementem.
Wiosną 2001 roku, kiedy remont był już na ukończeniu, do elbląskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków zadzwonił wójt gminy Wilczęta. Poprosił o wydanie konserwatorskiego zezwolenia... na prowadzenie robót. Wkrótce na miejscu doszło do spotkania konserwatorów (w tym diecezjalnego konserwatora zabytków ks. infułata doktora Mieczysława Józefczyka) z radą parafialną.
- Kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy ściany i wnętrze kościoła, nogi ugięły się pod nami - opowiadają konserwatorzy. - To tak, jakby pokryć tynkami zamek krzyżacki w Malborku.
Spotkanie z oburzoną zarzutami radą parafialną nie przyniosło rezultatu. Udało się jedynie - na jakiś czas - powstrzymać radę przed usunięciem z kruchty kościoła ceglanej gotyckiej posadzki. Inaczej i tam położono by terakotę.
Oprócz tynkowania XIV-wiecznej cegły, proboszcz ma na koncie pomalowanie kilka lat temu zabytkowego ołtarza złotolem - farbą w kolorze złota, nie chroniącą starego drewna. Z drugiego gotyckiego kościoła, którym proboszcz zarządza - w miejscowości Dobry (kilka kilometrów od Wilcząt) - który nie został dotąd zabezpieczony przed złodziejami, zniknął cenny XVII-wieczny obraz, płyciny oraz płaskorzeźby z kancelarii parafialnej z tego samego okresu. Z wstępnych ustaleń SOZ-u wynika, że sprawa kradzieży najprawdopodobniej nie była nawet zgłaszana policji. Proboszcz wstawił tam także okna z kolorowych tafli szkła, które - zdaniem konserwatorów - nadają się bardziej do niskiej klasy lokalu rozrywkowego, niż szacownego zabytku.
Z księdzem proboszczem nie udało nam się skontaktować - nie odbiera telefonu komórkowego ani parafialnego. Nie udało nam się także skontaktować z wójtem Wilcząt, którego - jak usłyszeliśmy w sekretariacie urzędu gminy - "po prostu nie ma". Jeden z pracowników urzędu przyznał, że słyszał o sprawie otynkowania kościółka, "ale tego chcieli ludzie, a teraz zbierają pieniądze na remont XVII-wiecznej drewnianej wieży".
- Naszym zdaniem sprawa ewidentnie nadaje się do prokuratury - mówi Maria Gawryluk z elbląskiego biura SOZ. - Doniesienia jednak nie złożyliśmy licząc na dobrą wolę proboszcza w naprawieniu szkód. Jeśli tak się nie stanie, doniesienie zostanie złożone.
Wiosną 2001 roku, kiedy remont był już na ukończeniu, do elbląskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków zadzwonił wójt gminy Wilczęta. Poprosił o wydanie konserwatorskiego zezwolenia... na prowadzenie robót. Wkrótce na miejscu doszło do spotkania konserwatorów (w tym diecezjalnego konserwatora zabytków ks. infułata doktora Mieczysława Józefczyka) z radą parafialną.
- Kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy ściany i wnętrze kościoła, nogi ugięły się pod nami - opowiadają konserwatorzy. - To tak, jakby pokryć tynkami zamek krzyżacki w Malborku.
Spotkanie z oburzoną zarzutami radą parafialną nie przyniosło rezultatu. Udało się jedynie - na jakiś czas - powstrzymać radę przed usunięciem z kruchty kościoła ceglanej gotyckiej posadzki. Inaczej i tam położono by terakotę.
Oprócz tynkowania XIV-wiecznej cegły, proboszcz ma na koncie pomalowanie kilka lat temu zabytkowego ołtarza złotolem - farbą w kolorze złota, nie chroniącą starego drewna. Z drugiego gotyckiego kościoła, którym proboszcz zarządza - w miejscowości Dobry (kilka kilometrów od Wilcząt) - który nie został dotąd zabezpieczony przed złodziejami, zniknął cenny XVII-wieczny obraz, płyciny oraz płaskorzeźby z kancelarii parafialnej z tego samego okresu. Z wstępnych ustaleń SOZ-u wynika, że sprawa kradzieży najprawdopodobniej nie była nawet zgłaszana policji. Proboszcz wstawił tam także okna z kolorowych tafli szkła, które - zdaniem konserwatorów - nadają się bardziej do niskiej klasy lokalu rozrywkowego, niż szacownego zabytku.
Z księdzem proboszczem nie udało nam się skontaktować - nie odbiera telefonu komórkowego ani parafialnego. Nie udało nam się także skontaktować z wójtem Wilcząt, którego - jak usłyszeliśmy w sekretariacie urzędu gminy - "po prostu nie ma". Jeden z pracowników urzędu przyznał, że słyszał o sprawie otynkowania kościółka, "ale tego chcieli ludzie, a teraz zbierają pieniądze na remont XVII-wiecznej drewnianej wieży".
- Naszym zdaniem sprawa ewidentnie nadaje się do prokuratury - mówi Maria Gawryluk z elbląskiego biura SOZ. - Doniesienia jednak nie złożyliśmy licząc na dobrą wolę proboszcza w naprawieniu szkód. Jeśli tak się nie stanie, doniesienie zostanie złożone.
AJ