10 lat więzienia to kara, jaką ma ponieść 52-letni Zbigniew S., mieszkaniec powiatu ostródzkiego, za śmiertelne pobicie konkubiny. Taki wyrok wydał Sąd Okręgowy w Elblągu. Jednak zarówno prokurator, jak i obrońca oskarżonego zapowiedzieli złożenie apelacji.
47-letnia Beata K. znała 52-letniego Zbigniewa S. od blisko 20 lat. Jednak dopiero w 2016 r. zdecydowali się na związek - ona rozwódka, on wdowiec. Gdy w maju 2016 r. przyjechała do wsi w powiecie ostródzkim na grób syna, Zbigniew zaproponował jej kawę u siebie w domu. Zgodziła się i ... tak została. Pomieszkiwała u niego przez rok.
Jednak po 15. każdego miesiąca, gdy dostała zasiłek, szła "w długą". Czuła lato i wolność, więc wyprowadzała się - mówił podczas procesu 52-letni Zbigniew S. - Gdy kończyły jej się pieniądze, to wracała. Piliśmy razem, ale nie biłem jej, nie kłóciliśmy się, bo i po co - zapewniał.
Innego zdania byli mieszkańcy wsi, którzy nieraz widzieli parę w stanie nietrzeźwym, mówili o tym, że Zbigniew bije Beatę. Ta miała się skarżyć, że robi to w taki sposób, by nie było widać śladów. O rękoczynach wiedziała również córka kobiety, która nie utrzymywała z nią kontaktów, ale mieszkała po sąsiedzku.
Do tragedii doszło w nocy 22 maja 2017 r. Beata K. zmarła na skutek ciężkiego pobicia. Sekcja zwłok wykazała, że zadano jej szereg ciosów pięścią, a także kopano w głowę. Zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym usłyszał Zbigniew S. Nie przyznawał się jednak do winy i zmieniał swoją wersję wydarzeń. Opowiadał, że 22 maja, gdy Beata K. do niego przyjechała, miała podbite oko. Później para piła razem wódkę, w sumie poszło ok. 2 litrów alkoholu. Zbigniew S. twierdzi, że położył się spać ok. godz. 20, a gdy obudził się o 3 nad ranem zaczął szukać w mieszkaniu Beaty. W końcu znalazł ją leżącą pod łóżkiem, twarzą do ziemi, ubrudzoną kałem, w kałuży krwi. Zaciągnął ją do łazienki, gdzie próbował - jak twierdzi - ją ocucić, bo myślał, że jest pijana. Zadzwonił jednak pod nr 112 i dyspozytorowi powiedział, że kobieta jest martwa. Nie potrafił wytłumaczyć, skąd się wzięły rozbryzgi krwi (te świadczą o pobiciu) na jego łóżku, pościeli i podłodze. Ani skąd fragmenty jego skóry i krwi pod paznokciami zmarłej kobiety.
Prokurator wątpliwości nie miał. Według niego Zbigniew S. znęcał się nad Beatą od dłuższego czasu i to on śmiertelnie pobił kobietę.
Mężczyźnie groziła kara od 5 lat więzienia, 25 lat więzienia do dożywocia. Ostatecznie, po trwającym pół roku procesie, sąd skazał go na 10 lat pozbawienia wolności.
- Trwa sporządzanie uzasadnienia wyroku, zapowiedź apelacji złożyli prokurator i obrońca oskarżonego - informuje sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
Jednak po 15. każdego miesiąca, gdy dostała zasiłek, szła "w długą". Czuła lato i wolność, więc wyprowadzała się - mówił podczas procesu 52-letni Zbigniew S. - Gdy kończyły jej się pieniądze, to wracała. Piliśmy razem, ale nie biłem jej, nie kłóciliśmy się, bo i po co - zapewniał.
Innego zdania byli mieszkańcy wsi, którzy nieraz widzieli parę w stanie nietrzeźwym, mówili o tym, że Zbigniew bije Beatę. Ta miała się skarżyć, że robi to w taki sposób, by nie było widać śladów. O rękoczynach wiedziała również córka kobiety, która nie utrzymywała z nią kontaktów, ale mieszkała po sąsiedzku.
Do tragedii doszło w nocy 22 maja 2017 r. Beata K. zmarła na skutek ciężkiego pobicia. Sekcja zwłok wykazała, że zadano jej szereg ciosów pięścią, a także kopano w głowę. Zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym usłyszał Zbigniew S. Nie przyznawał się jednak do winy i zmieniał swoją wersję wydarzeń. Opowiadał, że 22 maja, gdy Beata K. do niego przyjechała, miała podbite oko. Później para piła razem wódkę, w sumie poszło ok. 2 litrów alkoholu. Zbigniew S. twierdzi, że położył się spać ok. godz. 20, a gdy obudził się o 3 nad ranem zaczął szukać w mieszkaniu Beaty. W końcu znalazł ją leżącą pod łóżkiem, twarzą do ziemi, ubrudzoną kałem, w kałuży krwi. Zaciągnął ją do łazienki, gdzie próbował - jak twierdzi - ją ocucić, bo myślał, że jest pijana. Zadzwonił jednak pod nr 112 i dyspozytorowi powiedział, że kobieta jest martwa. Nie potrafił wytłumaczyć, skąd się wzięły rozbryzgi krwi (te świadczą o pobiciu) na jego łóżku, pościeli i podłodze. Ani skąd fragmenty jego skóry i krwi pod paznokciami zmarłej kobiety.
Prokurator wątpliwości nie miał. Według niego Zbigniew S. znęcał się nad Beatą od dłuższego czasu i to on śmiertelnie pobił kobietę.
Mężczyźnie groziła kara od 5 lat więzienia, 25 lat więzienia do dożywocia. Ostatecznie, po trwającym pół roku procesie, sąd skazał go na 10 lat pozbawienia wolności.
- Trwa sporządzanie uzasadnienia wyroku, zapowiedź apelacji złożyli prokurator i obrońca oskarżonego - informuje sędzia Tomasz Koronowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.
A