
22-letni Patryk M. zaatakował właściwie bez powodu. Był nieco podpity i po prostu wyładował agresję na bezdomnym. Bił go i skakał po ciele mężczyzny, aż ... zabił. - Żałuję, ale bądźmy szczerzy, muszę ponieść karę, bo na nią zasługuję - przyznał przed sądem. 7 lat więzienia - taką karę zaproponował i na taką przystał sędzia, choć stwierdził w uzasadnieniu wyroku, że nie jest ona surowa i gdyby proces jednak się odbył, byłaby wyższa.
Patryk M. od początku winy się nie wypierał. Mówił, że wściekł się, a wypity alkohol spowodował, że przestał myśleć. Zapewniał, że zabić nie chciał. Do sądu złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze 7 lat więzienia. Wniosek poparł i obrońca, i prokurator. Dziś (22 grudnia) rozpatrzył go sąd.
- Wina oskarżonego nie budzi wątpliwości - mówił sędzia Władysław Kizyk. - Sposób drastyczny jego działania nakazywałby wymierzenie kary surowszej, ale należy zwrócić uwagę, że po zdarzeniu oskarżony zreflektował się i czynnie uczestniczył w reanimacji poszkodowanego. Szkoda jednak, że ta refleksja przyszła po, a nie przed zdarzeniem.
- Bardzo żałuję, będę żył z tym do końca życia - mówił Patryk M. - Zadziałał wypity alkohol, ale bądźmy szczerzy, muszę ponieść karę, bo na nią zasłużyłem.
Jego zdaniem 7 lat więzienia to odpowiedni wyrok. Ostatecznie taką też decyzję ogłosił sąd.
- Szczerze mówiąc, nie jest to surowa kara. Byłaby wyższa o rok lub dwa, gdyby doszło do procesu - stwierdził jednak sędzia Kizyk.
Wyrok nie jest prawomocny.
Przypomnijmy: 24 czerwca, wieczór. Na ul. Słowackiego 22-latek zaczepił znanego w tej dzielnicy 68-letniego bezdomnego. Pożyczył mu wcześniej 5 zł i teraz domagał się zwrotu pieniędzy. Mężczyzna ich nie miał, a 22-latek wpadł w szał. Bił bezdomnego, kopał, skakał po nim, a następnie ciało zaciągnął w krzaki. Gdy ochłonął, poprosił przechodnia, by ten wezwał pomoc. Niestety, po przybyciu na miejsce pogotowia ratunkowego okazało się, że pobitemu mężczyźnie pomóc już nie można.
22-latek został zatrzymany. Miał w organizmie 0,6 promila alkoholu. Prokuratura przedstawiła mu zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Za ten czyn Kodeks Karny przewiduje karę do 12 lat pozbawienia wolności.
- Wina oskarżonego nie budzi wątpliwości - mówił sędzia Władysław Kizyk. - Sposób drastyczny jego działania nakazywałby wymierzenie kary surowszej, ale należy zwrócić uwagę, że po zdarzeniu oskarżony zreflektował się i czynnie uczestniczył w reanimacji poszkodowanego. Szkoda jednak, że ta refleksja przyszła po, a nie przed zdarzeniem.
- Bardzo żałuję, będę żył z tym do końca życia - mówił Patryk M. - Zadziałał wypity alkohol, ale bądźmy szczerzy, muszę ponieść karę, bo na nią zasłużyłem.
Jego zdaniem 7 lat więzienia to odpowiedni wyrok. Ostatecznie taką też decyzję ogłosił sąd.
- Szczerze mówiąc, nie jest to surowa kara. Byłaby wyższa o rok lub dwa, gdyby doszło do procesu - stwierdził jednak sędzia Kizyk.
Wyrok nie jest prawomocny.
Przypomnijmy: 24 czerwca, wieczór. Na ul. Słowackiego 22-latek zaczepił znanego w tej dzielnicy 68-letniego bezdomnego. Pożyczył mu wcześniej 5 zł i teraz domagał się zwrotu pieniędzy. Mężczyzna ich nie miał, a 22-latek wpadł w szał. Bił bezdomnego, kopał, skakał po nim, a następnie ciało zaciągnął w krzaki. Gdy ochłonął, poprosił przechodnia, by ten wezwał pomoc. Niestety, po przybyciu na miejsce pogotowia ratunkowego okazało się, że pobitemu mężczyźnie pomóc już nie można.
22-latek został zatrzymany. Miał w organizmie 0,6 promila alkoholu. Prokuratura przedstawiła mu zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Za ten czyn Kodeks Karny przewiduje karę do 12 lat pozbawienia wolności.
A