Koniec procesu „Kulawego”

Proces Jana R., pseudonim „Kulawy”, domniemanego szefa niebezpiecznego gangu oraz jego ludzi toczył się przed elbląskim sądem od 2006 r. Lista zarzutów jest długa m.in. zabójstwa, handel narkotykami, przemyt alkoholu i papierosów. Gdy przyszedł czas na mowy końcowe, głos zabrał również „Kulawy”. Mówił od września, skończył dziś. Wyrok w tej sprawie ma zostać ogłoszony 31 października.
To najdłuższy i z pewnością najdroższy proces w historii elbląskiej Temidy (to również rekord w skali kraju). Do sprawy zgromadzono ponad 250 tomów akt. W listopadzie 2009 r., na wniosek głównego oskarżonego, sąd rozpoczął odczytywanie dokumentacji. Trwało to do stycznia 2011 r. Podczas rozpraw, których odbywało się po kilkanaście w miesiącu, „Kulawy” głównie spał, a nawet chrapał.
11 sierpnia tego roku sędzia Władysław Kizyk, który przewodniczy w sprawie zamknął przewód sądowy. Głos zabrał prokurator. Odczytywał przestępstwa, o które oskarżony jest Jan R. oraz członkowie jego rodziny i współpracownicy. Na początek kolizje. A tych było wiele. Wszystkie fikcyjne po to, by wyłudzić od ubezpieczyciela odszkodowanie. Podobnie rzekome kradzieże aut, a także pożary kombajnów należących do rodziny Jana R. Było też fikcyjne włamanie i kradzież w domu głównego oskarżonego. Za straty poniesione Jan R. otrzymał wówczas kwotę 40 tys. zł.
Na liście przestępstw są również zlecenia pobicia (biegłego, który oceniał starty spowodowane podczas fikcyjnej kolizji i udowodnił "przekręt"), kradzieże samochodów na terenie Niemiec oraz przestępstwa narkotykowe. Prokurator zarzuca Janowi R. udział w obrocie środkami odurzającymi i psychotropowymi. W latach 2002 – 2003 handel ten miał odbywać się na terenie Szwecji, Norwegii, Niemiec i Danii. Jan R. miał zorganizować przemyt tzw. tabletek gwałtu trzykrotnie. Każda partia liczyła 100 tys. sztuk leku.
Są też zarzuty przemytu alkoholu i papierosów oraz najcięższe – zabójstwa dwóch biznesmenów, których ciał do dziś nie odnaleziono.
Prokurator zażądał kar dożywotniego więzienia dla Jana R., a także Marcina G. Radosława H. i Marcina K. Zarzucono im dokonanie zabójstwa dwóch osób.
Mowy końcowe wygłaszali obrońcy oskarżonych. Sami oskarżeni również mieli prawo głosu. Nie wszyscy z niego skorzystali. Jan R. - tak.
- Zaczął mówić pod koniec września - mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Przerwał, bo zachorował, po czym wrócił do swojej mowy końcowej. Nie można odmówić oskarżonemu prawa głosu, dopóki mówi na temat i nie powtarza się. W tej sprawie czyny są poważne i wysokie zagrożenie karą.
Dziś "Kulawy" zakończył swoją mowę. Wyrok ma zostać ogłoszony w poniedziałek 31 października.
11 sierpnia tego roku sędzia Władysław Kizyk, który przewodniczy w sprawie zamknął przewód sądowy. Głos zabrał prokurator. Odczytywał przestępstwa, o które oskarżony jest Jan R. oraz członkowie jego rodziny i współpracownicy. Na początek kolizje. A tych było wiele. Wszystkie fikcyjne po to, by wyłudzić od ubezpieczyciela odszkodowanie. Podobnie rzekome kradzieże aut, a także pożary kombajnów należących do rodziny Jana R. Było też fikcyjne włamanie i kradzież w domu głównego oskarżonego. Za straty poniesione Jan R. otrzymał wówczas kwotę 40 tys. zł.
Na liście przestępstw są również zlecenia pobicia (biegłego, który oceniał starty spowodowane podczas fikcyjnej kolizji i udowodnił "przekręt"), kradzieże samochodów na terenie Niemiec oraz przestępstwa narkotykowe. Prokurator zarzuca Janowi R. udział w obrocie środkami odurzającymi i psychotropowymi. W latach 2002 – 2003 handel ten miał odbywać się na terenie Szwecji, Norwegii, Niemiec i Danii. Jan R. miał zorganizować przemyt tzw. tabletek gwałtu trzykrotnie. Każda partia liczyła 100 tys. sztuk leku.
Są też zarzuty przemytu alkoholu i papierosów oraz najcięższe – zabójstwa dwóch biznesmenów, których ciał do dziś nie odnaleziono.
Prokurator zażądał kar dożywotniego więzienia dla Jana R., a także Marcina G. Radosława H. i Marcina K. Zarzucono im dokonanie zabójstwa dwóch osób.
Mowy końcowe wygłaszali obrońcy oskarżonych. Sami oskarżeni również mieli prawo głosu. Nie wszyscy z niego skorzystali. Jan R. - tak.
- Zaczął mówić pod koniec września - mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Przerwał, bo zachorował, po czym wrócił do swojej mowy końcowej. Nie można odmówić oskarżonemu prawa głosu, dopóki mówi na temat i nie powtarza się. W tej sprawie czyny są poważne i wysokie zagrożenie karą.
Dziś "Kulawy" zakończył swoją mowę. Wyrok ma zostać ogłoszony w poniedziałek 31 października.
A