UWAGA!

Pijani na „koźle”

Wczoraj (22 maja) pijany 56-latek podjechał zaprzęgiem konnym przed budynek sądu w Braniewie. Mężczyzna stawił się posłusznie na wezwanie. Gdy został przez sędziego wyproszony, ponownie zasiadł na „koźle” i odjechał. Zanim zatrzymali go policjanci, zdążył zamienić się lejcami z niemniej „wstawionym” synem. Obaj panowie trafili do aresztu.

Wszystko zaczęło się około godziny 14 w braniewskim sądzie. Najpierw zaprzęgiem podjechał tam 56-letni Czesław P. Mężczyzna stawił się na wezwanie, lecz sędzia, słusznie przypuszczając, że mężczyzna jest nietrzeźwy, wyprosił go z budynku.
     Poirytowany 56-latek wsiadł na „kozła” i odjechał nieświadomy, że chwila ta została uwieczniona aparatem cyfrowym. Mieszkaniec, który powiadomił policję o nietrzeźwym woźnicy, przekazał im również płytę z nagraniem i wskazał, w którym kierunku odjechał Czesław P. Gdy policjanci zatrzymywali zaprzęg, końmi kierował już Leszek P., syn Czesława. „Pan Czesio” nie był w stanie dmuchnąć w alkomat, pobrano mu więc krew do badań. Natomiast jego syn miał prawie 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Warto nadmienić, że obaj panowie mają sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.
     Czesław P. i Leszek P. trafili do policyjnego aresztu. Jak ustalili funkcjonariusze, panowie P. wypili wcześniej po cztery piwa. Dziś zostali przesłuchani. Leszek P. jeszcze dzisiaj w trybie przyspieszonym trafił przed sąd.
A

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • j,,, konfitury
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    czesiu(2007-05-23)
  • wazne zeby konie byly trzezwe ;p
  • To jak w tym dowcipie, że w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem : Wraca pijany woźnica (saniami) w zimowy wigilijny wieczór z gospody wiejskiej do domu. Mróz trzeszczy, świecą gwiazdy. Woźnica to drzemie, to się budzi i wtedy okłada konia batem. Wreszcze koń nie wytrzymał, odwrócił łeb i przemówił do woźnicy ludzkim głosek (jak to w Wigilię); "słuchaj, opoju jeden - jak mnie jeszcze raz smagniesz batem, to ja ci tak przywalę z zadniego kopyta, że spadniesz z zydla!". Na to pijany woźnica: "pierwszy raz słyszę żeby koń mówił ludzkim głosem!" - "Ja też - rzekł przelatujący obok pies!".
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    woźnica sań zimowych.(2007-05-23)
Reklama