Na osobliwy pomysł wpadł 27-letni elblążanin. Mężczyzna kupił używany, uszkodzony samochód, a następnie upozorował kolizję, by wyłudzić odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej. Jednak policjanci rozpracowali jego plan.
27-letni Arkadiusz W. kupił w lipcu tego roku osobowego chryslera. Auto nabył już jako uszkodzone. Aby nie ponosić kosztów drogiej naprawy postanowił, że upozoruje kolizję, a następnie z ubezpieczenia otrzyma odszkodowanie. Pierwszą część swojego osobliwego pomysłu zaczął realizować tydzień temu.
- 21 września na trasie z Elbląga do Kamienicy Elbląskiej upozorował kolizję z drzewem - mówi sierżant Krzysztof Nowacki, oficer prasowy elbląskiej policji. - Aby nadać powagi sprawie fakt ten zgłosił również policji. Policjanci z ruchu drogowego sporządzili na miejscu odpowiednią dokumentację opisując m.in. uszkodzenia pojazdu. 27-latek tłumaczył wtedy funkcjonariuszom, że musiał zjechać na prawe pobocze, ponieważ z naprzeciwka jechał środkiem jezdni inny pojazd.
- Arkadiusz W. auto przewiózł do zakładu naprawczego położonego w jednej z podelbląskich miejscowości – kontynuuje sierż. Nowacki. - Tam pracownik firmy ubezpieczeniowej miał dokonać oględzin rozbitego chryslera. Podejrzane okazały się jednak uszkodzenia, które nie mogły powstać na skutek kolizji z drzewem. Policjanci kryminalni zabezpieczyli samochód do ekspertyzy. Arkadiusz W. trafił do policyjnego aresztu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kolizja została sfingowana tylko po to, by wyłudzić odszkodowanie. Jeżeli fakt ten się potwierdzi 27-latkowi może grozić kara nawet do 8 lat więzienia.
- 21 września na trasie z Elbląga do Kamienicy Elbląskiej upozorował kolizję z drzewem - mówi sierżant Krzysztof Nowacki, oficer prasowy elbląskiej policji. - Aby nadać powagi sprawie fakt ten zgłosił również policji. Policjanci z ruchu drogowego sporządzili na miejscu odpowiednią dokumentację opisując m.in. uszkodzenia pojazdu. 27-latek tłumaczył wtedy funkcjonariuszom, że musiał zjechać na prawe pobocze, ponieważ z naprzeciwka jechał środkiem jezdni inny pojazd.
- Arkadiusz W. auto przewiózł do zakładu naprawczego położonego w jednej z podelbląskich miejscowości – kontynuuje sierż. Nowacki. - Tam pracownik firmy ubezpieczeniowej miał dokonać oględzin rozbitego chryslera. Podejrzane okazały się jednak uszkodzenia, które nie mogły powstać na skutek kolizji z drzewem. Policjanci kryminalni zabezpieczyli samochód do ekspertyzy. Arkadiusz W. trafił do policyjnego aresztu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kolizja została sfingowana tylko po to, by wyłudzić odszkodowanie. Jeżeli fakt ten się potwierdzi 27-latkowi może grozić kara nawet do 8 lat więzienia.
oprac. A