To policjanci wymusili biciem, bym zeznał, że to ja zabiłem Michała. Mówili, że wszystko wiedzą i kazali się przyznać. Bałem się tego bicia więc powiedziałem, co chcieli. Dodałem, że pomagał mi Stanisław. Tak wymyśliłem, by mieć spokój, ale to nieprawda – mówił w sądzie 53-letni Kazimierz, który początkowo został oskarżony o zabójstwo Michała G. z Ostródy. Mężczyzna zeznawał w obecności biegłych lekarzy, gdyż są wątpliwości, co do jego rozwoju umysłowego i zdolności postrzegania zdarzeń.
Do zabójstwa doszło we wrześniu ubiegłego roku nad Jeziorem Perskim w Ostródzie. Michał G. był kopany, bity, zadano mu kilkanaście ciosów nożem w głowę, a następnie nieprzytomnego wrzucono do wody. O zbrodnię oskarżony jest 20-letni znajomy ofiary. Jest też współoskarżony, 38-letni Krzysztof W. Jemu prokuratura zarzuca niepoinformowanie organów ścigania o zdarzeniu, którego był świadkiem.
Jednak kilkadziesiąt godzin po zabójstwie o jego dokonanie podejrzanym został 53-letni Kazimierz, mieszkaniec Ostródy. I to jego w charakterze świadka przesłuchiwał w piątek (8 października) elbląski sąd.
- Z uwagi na wątpliwości co do stanu rozwoju umysłowego świadka, jego zdolności postrzegania bądź wyrażania spostrzeżeń zostanie on wysłuchany w obecności biegłego z zakresu psychiatrii i psychologa – zapowiedział sędzia Marek Nawrocki.
Świadek tak opowiadał: - Robiłem kanalizację na ogrodzie, gdy przyjechali policjanci. Powiedzieli, że jestem podejrzany o zabójstwo. W domu skuli mnie kajdankami i rzucili na podłogę. Pytałem, o co chodzi, a oni na to „ty się nie pytaj, my wszystko wiemy”. Pytali „gdzie masz nóż”. Na komendzie wypytywali mnie, jak było. Ja mówiłem, że nic nie wiem. Policjant uderzył najpierw pałką w taboret, a później w moje nogi. Byłem też bity po głowie. Myślałem, że to nie przelewki no i się przyznałem do winy, ale ja tego nie zrobiłem. Oni coś tam pisali, ale ja tego nie czytałem i podpisałem [w trakcie zeznań świadek przyznał, że czytać nie umie, jedynie podpisać się – red.]. mam słabą głowę, nie kojarzę, co pisali. Policjanci kazali mi przed prokuratorem mówić to, co teraz. Nakierowali mnie. Policja nie napisała, że mnie biła, a ja prokuratorowi o tym nie mówiłem, bo nie wiedziałem, czy to ważne. Stanisława podałem, że razem zabiliśmy, bo piliśmy tego dnia razem na ławkach. Tak nie było, ja sobie to wymyśliłem, żeby mieć spokój. Nie lubiłem go więc go obciążyłem.
W zeznaniach z ubiegłego roku Kazimierz przyznał się do zabójstwa Michała G. Wspominał, że cały dzień pił z kolegami, także ze wspomnianym Stanisławem. Po południu byli „na ławkach”. Tam miał być także w towarzystwie kolegów Michał G. Świadek twierdził, że mężczyzna groził mu śmiercią, a nawet zaatakował drewnianym kołkiem i gonił z nożem. Zdenerwował się, wyrwał Michałowi kołek i nóż i zadał ciosy. Miał mu w tym pomagać Stanisław.
- To są wyjaśnienia, które na mnie wymuszono – przyznał w piątek w sądzie Kazimierz. –Od dziecka mam problemy psychiczne. Skończyłem szkołę specjalną. Mam też problemy z zapamiętywaniem oraz halucynacje. Widzę, jak po pokoju biegają myszy, słyszę też głosy jak się napiję. Nie powinienem pić alkoholu, podejmowałem nawet próbę leczenia, ale bezskutecznie. Jeżdżę za to na badania psychiatryczne do Olsztyna.
- Może znalazłem się w nieodpowiednim czasie, a może ktoś chciał mnie wrobić – zastanawiał się świadek.
Przyznał, że Michała G. znał, ale feralnego dnia nie widział: - Na 100 procent go nie widziałem – mówił w sądzie.
Biegli – psychiatra i psycholog – podjęli decyzję o przebadaniu świadka.
Zeznania składali też inni świadkowie. Kolejna rozprawa 13 października.
O sprawie pisaliśmy także w artykule Zazdrość popchnęła go do zbrodni
Jednak kilkadziesiąt godzin po zabójstwie o jego dokonanie podejrzanym został 53-letni Kazimierz, mieszkaniec Ostródy. I to jego w charakterze świadka przesłuchiwał w piątek (8 października) elbląski sąd.
- Z uwagi na wątpliwości co do stanu rozwoju umysłowego świadka, jego zdolności postrzegania bądź wyrażania spostrzeżeń zostanie on wysłuchany w obecności biegłego z zakresu psychiatrii i psychologa – zapowiedział sędzia Marek Nawrocki.
Świadek tak opowiadał: - Robiłem kanalizację na ogrodzie, gdy przyjechali policjanci. Powiedzieli, że jestem podejrzany o zabójstwo. W domu skuli mnie kajdankami i rzucili na podłogę. Pytałem, o co chodzi, a oni na to „ty się nie pytaj, my wszystko wiemy”. Pytali „gdzie masz nóż”. Na komendzie wypytywali mnie, jak było. Ja mówiłem, że nic nie wiem. Policjant uderzył najpierw pałką w taboret, a później w moje nogi. Byłem też bity po głowie. Myślałem, że to nie przelewki no i się przyznałem do winy, ale ja tego nie zrobiłem. Oni coś tam pisali, ale ja tego nie czytałem i podpisałem [w trakcie zeznań świadek przyznał, że czytać nie umie, jedynie podpisać się – red.]. mam słabą głowę, nie kojarzę, co pisali. Policjanci kazali mi przed prokuratorem mówić to, co teraz. Nakierowali mnie. Policja nie napisała, że mnie biła, a ja prokuratorowi o tym nie mówiłem, bo nie wiedziałem, czy to ważne. Stanisława podałem, że razem zabiliśmy, bo piliśmy tego dnia razem na ławkach. Tak nie było, ja sobie to wymyśliłem, żeby mieć spokój. Nie lubiłem go więc go obciążyłem.
W zeznaniach z ubiegłego roku Kazimierz przyznał się do zabójstwa Michała G. Wspominał, że cały dzień pił z kolegami, także ze wspomnianym Stanisławem. Po południu byli „na ławkach”. Tam miał być także w towarzystwie kolegów Michał G. Świadek twierdził, że mężczyzna groził mu śmiercią, a nawet zaatakował drewnianym kołkiem i gonił z nożem. Zdenerwował się, wyrwał Michałowi kołek i nóż i zadał ciosy. Miał mu w tym pomagać Stanisław.
- To są wyjaśnienia, które na mnie wymuszono – przyznał w piątek w sądzie Kazimierz. –Od dziecka mam problemy psychiczne. Skończyłem szkołę specjalną. Mam też problemy z zapamiętywaniem oraz halucynacje. Widzę, jak po pokoju biegają myszy, słyszę też głosy jak się napiję. Nie powinienem pić alkoholu, podejmowałem nawet próbę leczenia, ale bezskutecznie. Jeżdżę za to na badania psychiatryczne do Olsztyna.
- Może znalazłem się w nieodpowiednim czasie, a może ktoś chciał mnie wrobić – zastanawiał się świadek.
Przyznał, że Michała G. znał, ale feralnego dnia nie widział: - Na 100 procent go nie widziałem – mówił w sądzie.
Biegli – psychiatra i psycholog – podjęli decyzję o przebadaniu świadka.
Zeznania składali też inni świadkowie. Kolejna rozprawa 13 października.
O sprawie pisaliśmy także w artykule Zazdrość popchnęła go do zbrodni
A