Do wybuchu, do jakiego doszło 29 września w jednym z garaży przy ul. Malborskiej, najprawdopodobniej przyczynił się jego właściciel. - Musiał zapalić zapałkę, papierosa bądź użyć narzędzia iskrzącego, co w obecności znajdującego się tam gazu oraz benzyny doprowadziło do tragedii - mówi prokurator Jolanta Rudzińska, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Elblągu.
Przypomnijmy: 29 września ok. godz. 13.10 wybuchł jeden z garaży przy ul. Malborskiej. Drzwi wyrwane siłą eksplozji zabiły przechodzącego obok 58-letniego Bronisława S. Natomiast właściciel garażu, 47-letni Bartłomiej S., zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa w Elblągu. Kluczową dla niej była decyzja wydana przez biegłego z zakresu pożarnictwa.
- Biegły orzekł, że przyczyną wybuchu było najprawdopodobniej zachowanie osoby, która znajdowała się w środku, czyli właściciela garażu - mówi prokurator Jolanta Rudzińska. - Mężczyzna ten musiał wykonać jakąś czynność, która doprowadziła do zapłonu. Mógł na przykład zapalić zapałkę, papierosa lub użyć narzędzia iskrzącego, co w obecności znajdującego się tam gazu propan-butan oraz benzyny doprowadziło do tragedii.
Drugą ważną rzeczą wynikającą z tej opinii był fakt, że wybuch ten nie stanowił zagrożenia dla wielu ludzi oraz znacznego mienia.
- Garaż znajdował się w miejscu mało uczęszczanym, z dala od budynków mieszkalnych - dodaje prokurator Rudzińska. - Strasznego pecha miał mężczyzna, który w chwili eksplozji przechodził obok.
Postępowanie prokuratorskie prowadzone było ze wskazaniem na nieumyślne spowodowanie śmierci. Jednak w związku z tym, że sprawca nie żyje, zostanie umorzone.
Sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa w Elblągu. Kluczową dla niej była decyzja wydana przez biegłego z zakresu pożarnictwa.
- Biegły orzekł, że przyczyną wybuchu było najprawdopodobniej zachowanie osoby, która znajdowała się w środku, czyli właściciela garażu - mówi prokurator Jolanta Rudzińska. - Mężczyzna ten musiał wykonać jakąś czynność, która doprowadziła do zapłonu. Mógł na przykład zapalić zapałkę, papierosa lub użyć narzędzia iskrzącego, co w obecności znajdującego się tam gazu propan-butan oraz benzyny doprowadziło do tragedii.
Drugą ważną rzeczą wynikającą z tej opinii był fakt, że wybuch ten nie stanowił zagrożenia dla wielu ludzi oraz znacznego mienia.
- Garaż znajdował się w miejscu mało uczęszczanym, z dala od budynków mieszkalnych - dodaje prokurator Rudzińska. - Strasznego pecha miał mężczyzna, który w chwili eksplozji przechodził obok.
Postępowanie prokuratorskie prowadzone było ze wskazaniem na nieumyślne spowodowanie śmierci. Jednak w związku z tym, że sprawca nie żyje, zostanie umorzone.
A