Co w elbląskiej trawie kulturalnej piszczy? Jakie są mocne i słabe strony kultury w Elblągu? W którą stronę należy podążać, aby było coraz lepiej? Przed zbliżającym się Elbląskim Kongresem Kultury pytamy elblążan, którzy w pewien sposób funkcjonują w obszarze działań dotyczących kultury o to, co myślą na jej temat.
Bożena Sielewicz, Dyrektor Elbląskiej Orkiestry Kameralnej: Oferta kulturalna jest bardzo zróżnicowana, w wielu przypadkach bardzo ciekawa, jest jej dużo. Co jakiś czas pojawia się coś interesującego na dobrym poziomie. To, co proponują instytucje kultury oraz atrakcyjność tego wydarzenia ocenia widz. Jeśli odbiorca kupi bilet i znajdzie się w danym miejscu oznacza, że ta oferta jest dla niego ciekawa. Cieszy mnie przede wszystkim fakt i nie chodzi tu o to, że wrzucam „kamyczek do własnego ogródka”, iż coraz więcej ciekawych wydarzeń odbywa się w instytucjach artystycznych. Spotykają się one z dużym zainteresowaniem widza, tak jak odbywa się to przy okazji imprez impresaryjnych. To jest ważne, gdyż może być tak, że oferta jest ciekawa, ale widz nie jest zainteresowany. Poza tym kultura powinna edukować, powinna być na dobrym poziomie, po to, by widz mógł dostrzec coś wartościowego, niekoniecznie tylko takie najprostsze formy rozrywki. Natomiast brak nam w Elblągu przedsięwzięć, które byłyby znane w Polsce. Moim zdaniem dużą szansę na to, aby stać się takim ogólnopolskim wydarzeniem ma Jazzbląg, który mówiąc najprościej mógłby stać się marką Elbląga. Drugą taką imprezą są Ogrody Polityki. Nie tak dawno byłam w Krakowie i usłyszałam od kogoś „Właśnie czytałam w Polityce o waszych Ogrodach Polityki, z tej relacji wyglądało to bardzo ciekawie”. Chodzi o to, aby o naszych imprezach mówiły też media ogólnopolskie i żeby nie była to tylko marka, sama promocja, ale również wartościowy środek.
Mirosław Siedler, Dyrektor Naczelny i Artystyczny Teatru im. A. Sewruka w Elblągu: Mocnymi stronami elbląskiej kultury są instytucje, ich zaplecze, ludzie i to, co kultura proponuje. Uważam, że oferta kulturalna jest szeroka. Tutaj jednak wrzuciłbym „kamyczek do ogródka” mediów. Często zastanawiam się nad tym, czy jest to w dalszym ciągu misyjne informowanie mieszkańców o działalności kulturalnej, o imprezach, spektaklach, koncertach czy zaczyna to być działanie komercyjne. Jeżeli będziemy traktowali to jako działalność komercyjną, na której media miałyby zarabiać to w istocie ciężko będzie dotrzeć z taką informacją do odbiorców, a docieranie do odbiorców jest dzisiaj trudne i kłopotliwe, zatem ta misyjna działalność mediów chyba powinna bardziej funkcjonować. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich mediów i też nie zawsze. Słabą stroną być może jest koordynacja działań. Mogłaby ona odbywać się na poziomie dyrektorów, którzy będą wymieniali ze sobą informacje na temat swoich planów i dzięki temu terminy i oferty nie będą się na siebie nakładały. Na pewno ważne jest, aby każda instytucja, czy to jest instytucja miejska czy wojewódzka prowadziła swoją działalność nie próbując konkurować z działalnością innej. Każdy powinien mieć swoje pole działania. Nie wyobrażam sobie, abym w teatrze prowadził działania zbieżne z działaniami Galerii El, Muzeum czy Biblioteki. Co prawda, ktoś może powiedzieć, że Biblioteka prowadzi działania konkurencyjne wobec teatru organizując Ogrody Polityki i zapraszając spektakle teatralne, ale nie jest to działalność konkurencyjna, a dopełniająca. Zawsze przed Ogrodami Polityki rozmawiamy z dyrektorem Nowińskim o terminach, ale także o repertuarze właśnie po to, by oferty dopełniały się, a nie ze sobą konkurowały. Bardzo się cieszę, że odbędzie się Elbląski Kongres Kultury, zastanawiam się jednak nad tym, co on przyniesie, gdyż od teorii kultury do praktyki jest niezwykle daleka droga. Teoretycznie możemy wymyślić wszystko, ale potem wchodzi w grę „praktyka życia” czyli np. koszty utrzymania danej instytucji. Każda z nich będzie funkcjonowała na różne sposoby, inaczej będą rozkładały się koszta, inaczej też będzie rozliczana i finansowana niemalże każda impreza. Rozmawiałem z kolegami w teatrze i słyszałem głosy na temat Kongresu Kultury mówiące „A po co ta teoria, a po co ta dyskusja, a po co te rozmowy? Po prostu należy lepiej finansować kulturę, tak by instytucje mogły prowadzić swoją statutową, misyjną działalność”. Ostatecznie to odbiorca zadecyduje o tym, co ma być, a co nie. Jednakże nie pozbawiamy się możliwości kształtowania gustów publiczności.
Mirosław Siedler, Dyrektor Naczelny i Artystyczny Teatru im. A. Sewruka w Elblągu: Mocnymi stronami elbląskiej kultury są instytucje, ich zaplecze, ludzie i to, co kultura proponuje. Uważam, że oferta kulturalna jest szeroka. Tutaj jednak wrzuciłbym „kamyczek do ogródka” mediów. Często zastanawiam się nad tym, czy jest to w dalszym ciągu misyjne informowanie mieszkańców o działalności kulturalnej, o imprezach, spektaklach, koncertach czy zaczyna to być działanie komercyjne. Jeżeli będziemy traktowali to jako działalność komercyjną, na której media miałyby zarabiać to w istocie ciężko będzie dotrzeć z taką informacją do odbiorców, a docieranie do odbiorców jest dzisiaj trudne i kłopotliwe, zatem ta misyjna działalność mediów chyba powinna bardziej funkcjonować. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich mediów i też nie zawsze. Słabą stroną być może jest koordynacja działań. Mogłaby ona odbywać się na poziomie dyrektorów, którzy będą wymieniali ze sobą informacje na temat swoich planów i dzięki temu terminy i oferty nie będą się na siebie nakładały. Na pewno ważne jest, aby każda instytucja, czy to jest instytucja miejska czy wojewódzka prowadziła swoją działalność nie próbując konkurować z działalnością innej. Każdy powinien mieć swoje pole działania. Nie wyobrażam sobie, abym w teatrze prowadził działania zbieżne z działaniami Galerii El, Muzeum czy Biblioteki. Co prawda, ktoś może powiedzieć, że Biblioteka prowadzi działania konkurencyjne wobec teatru organizując Ogrody Polityki i zapraszając spektakle teatralne, ale nie jest to działalność konkurencyjna, a dopełniająca. Zawsze przed Ogrodami Polityki rozmawiamy z dyrektorem Nowińskim o terminach, ale także o repertuarze właśnie po to, by oferty dopełniały się, a nie ze sobą konkurowały. Bardzo się cieszę, że odbędzie się Elbląski Kongres Kultury, zastanawiam się jednak nad tym, co on przyniesie, gdyż od teorii kultury do praktyki jest niezwykle daleka droga. Teoretycznie możemy wymyślić wszystko, ale potem wchodzi w grę „praktyka życia” czyli np. koszty utrzymania danej instytucji. Każda z nich będzie funkcjonowała na różne sposoby, inaczej będą rozkładały się koszta, inaczej też będzie rozliczana i finansowana niemalże każda impreza. Rozmawiałem z kolegami w teatrze i słyszałem głosy na temat Kongresu Kultury mówiące „A po co ta teoria, a po co ta dyskusja, a po co te rozmowy? Po prostu należy lepiej finansować kulturę, tak by instytucje mogły prowadzić swoją statutową, misyjną działalność”. Ostatecznie to odbiorca zadecyduje o tym, co ma być, a co nie. Jednakże nie pozbawiamy się możliwości kształtowania gustów publiczności.
mw