Pachnące, o kuszących nazwach produkty „nie do spożycia” znajdują odbiorców wśród licealistów, studentów, ale przede wszystkim wśród gimnazjalistów. Chęć zaimponowania grupie rówieśniczej wygrywa ze zdrowym rozsądkiem, a eksperyment kończy się najczęściej pobytem w szpitalu. Konsekwencje zażywania tzw. dopalaczy są jednak dużo groźniejsze. - Zawarte w nich toksyny odkładają się w organizmie i działają na niego destrukcyjnie – mówił asp. Tomasz Klucznik z wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
W piątek (22 lutego) w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej odbyła się konferencja pn. „W pułapce uzależnień”. Wzięli w niej udział dyrektorzy, pedagodzy, psycholodzy i pracownicy instytucji wspierających prace szkoły. Mowa była m.in. o dopalaczach, które są zmorą dzisiejszych czasów. Łatwo dostępne produkty, sprytnie opatrzone etykietą „nie do spożycia” znajdują odbiorców wśród licealistów, studentów, ale nade wszystko wśród gimnazjalistów. Najmłodszym najtrudniej odmówić. Chcą zaimponować rówieśnikom i nie liczą się z konsekwencjami, a te mogą być tragiczne.
Problem potęguje brak skutecznego sposobu zwalczania dystrybutorów szkodliwych substancji. To przypomina walkę z wiatrakami.
O szkodliwości zażywania dopalaczy, o walce z firmami, które zaopatrują w szkodliwe substancje młodych ludzi oraz o … znieczulicy rodziców mówił asp. Tomasz Klucznik z wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu:
- Jest to dość duży problem, który ciągle narasta. I wymaga radykalnego rozwiązania, a – przykro mi to mówić – mamy związane ręce, by skutecznie mu przeciwdziałać. Intencja i środki leżą „na górze”, wśród rządzących, którzy tworzą prawo. Oby w końcu skuteczne.
Kadzidełka i przynęty dla ryb
- Wprowadzanie do obrotu i produkcja dopalaczy jest zakazana, ale już samo ich posiadanie – nie. Firmy, które produkują te substancje znajdują się poza terenem naszego kraju. Produkty są przywożone do Polski i tu sprzedawane. Nikt ich zresztą nie reklamuje, jako dopalacze. Najczęściej są kamuflowane pod różnymi nazwami. Były np. przynęty dla ryb czy środki zapachowe. Problem polega na tym, że aby stwierdzić, że coś jest dopalaczem, trzeba to przebadać. Badania trwają i w tym czasie te produkty są sprzedawane. W chwili, gdy my już wiemy, że to dopalacz, firma, która go sprowadza ma już inny produkt, a ten wycofuje ze sprzedaży. Walka z wiatrakami.
Nawet milion złotych kary, ale…
- Wprowadzania do obrotu środków zastępczych tzw. dopalaczy – w drodze postępowania administracyjnego – może zakazać Państwowy Inspektorat Sanitarny. Może nawet zakazać firmie prowadzenia działalności gospodarczej. Kara sięga od 20 tys. zł do miliona złotych. Ale jest jedno „ale”. Postępowanie administracyjne jest obarczone całym procesem. Są odwołania, nieodbieranie zwrotek, brak kontaktu z firmą. I można w nieskończoność odwlekać ć moment nałożenia kary. A w tym czasie laboratoria pracują i wytwarzają nowe środki.
Do rodziców
- Do policji trafiają informacje ze szpitala na temat dopalaczy. Tam bowiem trafiają ofiary eksperymentów. Mamy również swoje informacje. Nie znam jednak przypadku, by rodzic zgłosił się do policji i powiedział, że jego syn lub córka zażywa dopalacze. Z chwilą, gdy rozmawiam z rodzicami, przykro mówić, nie interesuje ich dalsze prowadzenie sprawy. Nie interesuje ich przeciwdziałanie zjawisku. Najczęściej słyszy się „mnie to już nie dotyczy”, „nie chcę chodzić po sądach”. Nie myślą o tym, że na ich przykładzie inne osoby mogą skorzystać. Apelujemy do rodziców, by jak najbardziej nagłaśniali ten problem, jak najwięcej informacji przekazywali. Po to, by dać narzędzia inspekcji sanitarnej. Bez kontaktu z pokrzywdzonymi praktycznie nic nie możemy zrobić.
Toksyczne pachnidła
- Tzw. dopalacze zawierają najczęściej środki syntetyczne, które odkładają się w organizmie. Toksyny nie są wydalane, a jeśli nawet to taki proces trwa bardzo długo. Ktoś weźmie raz i czuje pobudzenie, pozytywne reakcje. Drugi raz i jest też fajnie. Natomiast stężenie tych środków w organizmie rośnie. W efekcie za piątym czy siódmym razem organizm zaczyna się buntować i dochodzi do różnych niekontrolowanych reakcji. Tak, jak było w jednym z gimnazjów. Dziewczyna zachowywała się, jakby dostała obłędu.
Jak króliki doświadczalne
- Objawy, po których można wskazać, że kto jest pod wpływem dopalaczy są różne, w zależności od organizmu i rodzaju substancji. Najczęściej osoba taka jest pobudzona, ma rozszerzone źrenice, odczuwa duże pragnienie (bo organizm się odwadnia), cierpi na bezsenność. Może być też odwrotnie: apatia, senność, małomówność, zniechęcenie. Zażycie tych substancji może także uaktywnić różnego rodzaju choroby psychiczne np. schizofrenię. Są to bardzo niebezpieczne środki. I co najgorsze, na każdym jest napisane, że nie są przeznaczone do spożycia. A to zwalnia producentów z obowiązku przeprowadzania badań. Tak naprawdę te firmy traktują dzieciaki, jak króliki doświadczalne. Mają darmowe testy substancji na żywym organizmie.
A narkotyki?
- Narkotyki były, są i prawdopodobnie będą jeszcze długo. Ale w Elblągu radzimy sobie z tym problemem, o czym świadczą statystyki, które wskazują nam pierwsze miejsce w województwie, jeśli chodzi o wykrywalność i radzenie sobie z przestępczością narkotykową. Najczęściej wprowadzanymi do obiegu środkami odurzającymi są marihuana i amfetamina.
Problem potęguje brak skutecznego sposobu zwalczania dystrybutorów szkodliwych substancji. To przypomina walkę z wiatrakami.
O szkodliwości zażywania dopalaczy, o walce z firmami, które zaopatrują w szkodliwe substancje młodych ludzi oraz o … znieczulicy rodziców mówił asp. Tomasz Klucznik z wydziału kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu:
- Jest to dość duży problem, który ciągle narasta. I wymaga radykalnego rozwiązania, a – przykro mi to mówić – mamy związane ręce, by skutecznie mu przeciwdziałać. Intencja i środki leżą „na górze”, wśród rządzących, którzy tworzą prawo. Oby w końcu skuteczne.
Kadzidełka i przynęty dla ryb
- Wprowadzanie do obrotu i produkcja dopalaczy jest zakazana, ale już samo ich posiadanie – nie. Firmy, które produkują te substancje znajdują się poza terenem naszego kraju. Produkty są przywożone do Polski i tu sprzedawane. Nikt ich zresztą nie reklamuje, jako dopalacze. Najczęściej są kamuflowane pod różnymi nazwami. Były np. przynęty dla ryb czy środki zapachowe. Problem polega na tym, że aby stwierdzić, że coś jest dopalaczem, trzeba to przebadać. Badania trwają i w tym czasie te produkty są sprzedawane. W chwili, gdy my już wiemy, że to dopalacz, firma, która go sprowadza ma już inny produkt, a ten wycofuje ze sprzedaży. Walka z wiatrakami.
Nawet milion złotych kary, ale…
- Wprowadzania do obrotu środków zastępczych tzw. dopalaczy – w drodze postępowania administracyjnego – może zakazać Państwowy Inspektorat Sanitarny. Może nawet zakazać firmie prowadzenia działalności gospodarczej. Kara sięga od 20 tys. zł do miliona złotych. Ale jest jedno „ale”. Postępowanie administracyjne jest obarczone całym procesem. Są odwołania, nieodbieranie zwrotek, brak kontaktu z firmą. I można w nieskończoność odwlekać ć moment nałożenia kary. A w tym czasie laboratoria pracują i wytwarzają nowe środki.
Do rodziców
- Do policji trafiają informacje ze szpitala na temat dopalaczy. Tam bowiem trafiają ofiary eksperymentów. Mamy również swoje informacje. Nie znam jednak przypadku, by rodzic zgłosił się do policji i powiedział, że jego syn lub córka zażywa dopalacze. Z chwilą, gdy rozmawiam z rodzicami, przykro mówić, nie interesuje ich dalsze prowadzenie sprawy. Nie interesuje ich przeciwdziałanie zjawisku. Najczęściej słyszy się „mnie to już nie dotyczy”, „nie chcę chodzić po sądach”. Nie myślą o tym, że na ich przykładzie inne osoby mogą skorzystać. Apelujemy do rodziców, by jak najbardziej nagłaśniali ten problem, jak najwięcej informacji przekazywali. Po to, by dać narzędzia inspekcji sanitarnej. Bez kontaktu z pokrzywdzonymi praktycznie nic nie możemy zrobić.
Toksyczne pachnidła
- Tzw. dopalacze zawierają najczęściej środki syntetyczne, które odkładają się w organizmie. Toksyny nie są wydalane, a jeśli nawet to taki proces trwa bardzo długo. Ktoś weźmie raz i czuje pobudzenie, pozytywne reakcje. Drugi raz i jest też fajnie. Natomiast stężenie tych środków w organizmie rośnie. W efekcie za piątym czy siódmym razem organizm zaczyna się buntować i dochodzi do różnych niekontrolowanych reakcji. Tak, jak było w jednym z gimnazjów. Dziewczyna zachowywała się, jakby dostała obłędu.
Jak króliki doświadczalne
- Objawy, po których można wskazać, że kto jest pod wpływem dopalaczy są różne, w zależności od organizmu i rodzaju substancji. Najczęściej osoba taka jest pobudzona, ma rozszerzone źrenice, odczuwa duże pragnienie (bo organizm się odwadnia), cierpi na bezsenność. Może być też odwrotnie: apatia, senność, małomówność, zniechęcenie. Zażycie tych substancji może także uaktywnić różnego rodzaju choroby psychiczne np. schizofrenię. Są to bardzo niebezpieczne środki. I co najgorsze, na każdym jest napisane, że nie są przeznaczone do spożycia. A to zwalnia producentów z obowiązku przeprowadzania badań. Tak naprawdę te firmy traktują dzieciaki, jak króliki doświadczalne. Mają darmowe testy substancji na żywym organizmie.
A narkotyki?
- Narkotyki były, są i prawdopodobnie będą jeszcze długo. Ale w Elblągu radzimy sobie z tym problemem, o czym świadczą statystyki, które wskazują nam pierwsze miejsce w województwie, jeśli chodzi o wykrywalność i radzenie sobie z przestępczością narkotykową. Najczęściej wprowadzanymi do obiegu środkami odurzającymi są marihuana i amfetamina.
notowała Agata Janik