Aplikacja Piekarczyka powstała po to, by każdy turysta wyposażony w nowoczesny sprzęt – smartfon lub tablet – mógł zwiedzić miasto, przejść trasą oznaczoną miniaturowymi łopatkami, skanować kody QR oraz zostać zwiadowcą historii. Minął rok, zmieniły się realia i wszystko dosłownie zawisło, tym razem w wirtualnej przestrzeni.
Dokładnie rok temu ówczesny Departament Komunikacji Społecznej chwalił się, że uruchomiona została darmowa aplikacja "Ścieżka Piekarczyka" na tablety i smartfony. Dzięki niej potencjalny turysta historię miasta ma podaną w sposób skondensowany, a zwiedzanie odbywa się w sposób nowoczesny. Dodatkowo jej zdecydowaną zaletą – oprócz czterech wersji językowych - miałby być fakt, że kody QR (duże kwadraty złożone z mniejszych, czarno- białych, które można zeskanować smartfonem albo tabletem), umieszczone na tablicach, będą widoczne na zabytkach, tak, by czujne oko turysty mogło je bez problemu zauważyć. Wędrówkę po mieście miały ułatwiać miniłopatki wtopione w płyty chodnikowe. W ten sposób świat wirtualny, czyli ten z aplikacji, łączyłby się z rzeczywistością. Za tę nowoczesność zapłacono prawie 16 tys. zł.
Minął rok, w mieście sporo się zmieniło, aplikacja istnieje, ale właściwie tylko w Internecie.
Jak tłumaczy Biuro Prasowe Urzędu Miejskiego plany wobec Ścieżki Piekarczyka zmieniły się. Powód? Brak pieniędzy w miejskiej kasie. Nie ma, nie było i nie będzie wtopionych w chodnik łopatek, zamiast nich mają pojawić się specjalnie zaprojektowane drogowskazy na latarniach. Podobnie jest z kodami QR – będą, ale "na obiektach, które nie posiadają tablic z historią obiektu, unikniemy w ten sposób ponownego zamieszczenia tych samych informacji" - tłumaczą urzędnicy. Kiedy? Trudno powiedzieć, bo jak na razie wszystko jest w planach.
Poza tym z aplikacji nie skorzystają Ci, którzy w swoim smartfonie albo tablecie mają na przykład system Windows. Urzędnicy tłumaczą to tym, że specyfikacja aplikacji została uzgodniona z Departamentem Innowacji i Informatyki. Wspólnie podjęto decyzję, że Ścieżka Piekarczyka zostanie udostępniona na dwóch najbardziej popularnych systemach operacyjnych, mowa tu o androidzie oraz iOS stworzonym przez Apple. Jak się jednak okazuje Polska jest światowym bastionem systemu Windows Phone – takie informacje podała w kwietniu tego roku Rzeczpospolita. Według niej ok. jedna piąta użytkowników posługuje się właśnie tym systemem operacyjnym.
Dalej wydawany jest certyfikat historycznego zwiadowcy, ten można zdobyć w punktach informacji turystycznej.
Minął rok, w mieście sporo się zmieniło, aplikacja istnieje, ale właściwie tylko w Internecie.
Jak tłumaczy Biuro Prasowe Urzędu Miejskiego plany wobec Ścieżki Piekarczyka zmieniły się. Powód? Brak pieniędzy w miejskiej kasie. Nie ma, nie było i nie będzie wtopionych w chodnik łopatek, zamiast nich mają pojawić się specjalnie zaprojektowane drogowskazy na latarniach. Podobnie jest z kodami QR – będą, ale "na obiektach, które nie posiadają tablic z historią obiektu, unikniemy w ten sposób ponownego zamieszczenia tych samych informacji" - tłumaczą urzędnicy. Kiedy? Trudno powiedzieć, bo jak na razie wszystko jest w planach.
Poza tym z aplikacji nie skorzystają Ci, którzy w swoim smartfonie albo tablecie mają na przykład system Windows. Urzędnicy tłumaczą to tym, że specyfikacja aplikacji została uzgodniona z Departamentem Innowacji i Informatyki. Wspólnie podjęto decyzję, że Ścieżka Piekarczyka zostanie udostępniona na dwóch najbardziej popularnych systemach operacyjnych, mowa tu o androidzie oraz iOS stworzonym przez Apple. Jak się jednak okazuje Polska jest światowym bastionem systemu Windows Phone – takie informacje podała w kwietniu tego roku Rzeczpospolita. Według niej ok. jedna piąta użytkowników posługuje się właśnie tym systemem operacyjnym.
Dalej wydawany jest certyfikat historycznego zwiadowcy, ten można zdobyć w punktach informacji turystycznej.
mw