Widok skopanej krowimi kopytami i „ozdobionej” krowim nawozem bieżni czyni przygnębiające wrażenie, informował Dziennik Bałtycki z 21 sierpnia 1956 r.
W Gronowie Elbląskim jest koło LZS, dla którego nakładem 195 tys. złotych zbudowano boisko sportowe. Oddano je do użytku 22 lipca ub. r. Minął rok, a boisko wprost trudno poznać. Bieżnia jeszcze jest, owszem, lecz zawody lekkoatletyczne rozgrywane są tu przez pasące się całymi dniami krowy, które bardzo poważnie ją zniszczyły i zanieczyściły, podobnie zresztą jak boisko do piłki nożnej.
Widok skopanej krowimi kopytami i „ozdobionej” krowim nawozem bieżni czyni przygnębiające wrażenie, ale nie zdołał zakłócić równowagi ducha przewodniczącemu LZS Arturowi Marcinkiewiczowi odnoszącemu się do całej sprawy z iście stoicką obojętnością. A przecież jego to obowiązkiem jest odpowiednio ustosunkować się do pasących krowy na boisku – mianowicie do dyrektora POM w Gronowie Antoniego S. oraz Marina K z Gronowa.
Boisko nie jest dla krów. Nie stać nas na to, abyśmy wyrzucali pieniądze w błoto.
Widok skopanej krowimi kopytami i „ozdobionej” krowim nawozem bieżni czyni przygnębiające wrażenie, ale nie zdołał zakłócić równowagi ducha przewodniczącemu LZS Arturowi Marcinkiewiczowi odnoszącemu się do całej sprawy z iście stoicką obojętnością. A przecież jego to obowiązkiem jest odpowiednio ustosunkować się do pasących krowy na boisku – mianowicie do dyrektora POM w Gronowie Antoniego S. oraz Marina K z Gronowa.
Boisko nie jest dla krów. Nie stać nas na to, abyśmy wyrzucali pieniądze w błoto.
oprac. Olaf B.