Pomimo, że Elbląska „ciuchcia”, z racji częstego blokowania ruchu ulicznego i ustawicznego straszenia przechodniów przeraźliwym gwizdem, ściąga na siebie złorzeczenia mieszkańców, niektórzy z nich – obdarzeni zmysłem praktycznym – wykorzystują ją jako dodatkowy środek komunikacji, informował Dziennik Bałtycki z 29 września 1958 r.
Zwolennicy tej bardzo ryzykownej jazdy wskakują w biegu do przejeżdżających przez miasto składów pociągu u zbiegu ulic Armii Czerwonej i Stoczniowej i jada do Placu Jedności Narodu, lub odwrotnie, w zależności od potrzeby. Są nawet tacy „specjaliści”, którzy – nie chcąc czekać na przejazd pociągu – przechodzą w biegu przez platformę wagonu na drugą stronę ulicy.
W pogodny dzień to pół biedy, ale gorzej gdy pada deszcz. Łatwo wówczas o poślizgnięcie i dostanie się pod koła wagonów.
W pogodny dzień to pół biedy, ale gorzej gdy pada deszcz. Łatwo wówczas o poślizgnięcie i dostanie się pod koła wagonów.
oprac. Olaf B.