W jednym roku zwieziono materiały, w następnym dopiero przyszli murarze, rok później stolarze, jeszcze za rok malarze. Potem zabrakło pieców, instalacji, informował Głos Wybrzeża z 19 marca 1954 r.
„Był sobie dziad i baba – bardzo starzy oboje”... Któż z nas nie zna tej bajki.
Otóż, jak w bajce czasem się zdarza, dziad i baba, chociaż już bardzo, bardzo starzy oboje poszli raz na spacer ul. 1 Maja w Elblągu. Ona trzęsąca się, on skurczony we dwoje, drepcąc malutkimi kroczkami zatrzymali się przy budynku nr 1, by odpocząć, odsapnąć chwilę.
Dziad oparł się mocno na kiju i podniósł głowę do góry. Uważnie przyglądał się trzypiętrowemu gmachowi i coś, jakby łza zaświeciła w jego oku.
- Pamiętasz – szepnął do baby. – Pamiętasz!
- Ej, dziadu, co takie się kręci w głowie, co mam pamiętać? Czego płaczesz?
- Za młodością – rozszlochał się dziad.
I zaczął snuć swą opowieść, którą podsłuchaliśmy i wiernie oddajemy.
- Byłem młody i piękny, gdy dom ten decyzją prześwietnych władz miejskich oddany został na biurowiec Powszechnej Spółdzielni Spożywców. Spółdzielnia zawarła wówczas umowę z Miejskim Przedsiębiorstwem Remontowo-Budowlanym na remont tego domu.
Tyle lat upłynęło. Ty babo, byłaś wtedy młoda, hoża.
- Och, jak to dawno było - szepnęła baba próbując się zarumienić – i zdaje się to już nieprawda – dodała z żalem.
- MPRB – opowiadał dalej dziad – wzięło się do roboty, ustalono terminy ukończenia remontu, podpisano umowy. Ale mijały lata... W jednym roku zwieziono materiały, w następnym dopiero przyszli murarze, rok później stolarze, jeszcze za rok malarze. Potem zabrakło pieców, instalacji.
I popatrz – wskazał trzęsącą się ręką na budynek. Myśmy się zestarzeli, a remontu jeszcze nie ukończono.
I podreptali dziad z babą dalej drobnym kroczkiem. Znacznie szybciej jednak niż elbląskie MPRB realizuje zawarte z nim umowy.
Otóż, jak w bajce czasem się zdarza, dziad i baba, chociaż już bardzo, bardzo starzy oboje poszli raz na spacer ul. 1 Maja w Elblągu. Ona trzęsąca się, on skurczony we dwoje, drepcąc malutkimi kroczkami zatrzymali się przy budynku nr 1, by odpocząć, odsapnąć chwilę.
Dziad oparł się mocno na kiju i podniósł głowę do góry. Uważnie przyglądał się trzypiętrowemu gmachowi i coś, jakby łza zaświeciła w jego oku.
- Pamiętasz – szepnął do baby. – Pamiętasz!
- Ej, dziadu, co takie się kręci w głowie, co mam pamiętać? Czego płaczesz?
- Za młodością – rozszlochał się dziad.
I zaczął snuć swą opowieść, którą podsłuchaliśmy i wiernie oddajemy.
- Byłem młody i piękny, gdy dom ten decyzją prześwietnych władz miejskich oddany został na biurowiec Powszechnej Spółdzielni Spożywców. Spółdzielnia zawarła wówczas umowę z Miejskim Przedsiębiorstwem Remontowo-Budowlanym na remont tego domu.
Tyle lat upłynęło. Ty babo, byłaś wtedy młoda, hoża.
- Och, jak to dawno było - szepnęła baba próbując się zarumienić – i zdaje się to już nieprawda – dodała z żalem.
- MPRB – opowiadał dalej dziad – wzięło się do roboty, ustalono terminy ukończenia remontu, podpisano umowy. Ale mijały lata... W jednym roku zwieziono materiały, w następnym dopiero przyszli murarze, rok później stolarze, jeszcze za rok malarze. Potem zabrakło pieców, instalacji.
I popatrz – wskazał trzęsącą się ręką na budynek. Myśmy się zestarzeli, a remontu jeszcze nie ukończono.
I podreptali dziad z babą dalej drobnym kroczkiem. Znacznie szybciej jednak niż elbląskie MPRB realizuje zawarte z nim umowy.
oprac. Olaf B.