Od kilku lat zakłady mięsne Elmeat nie mogą znaleźć właściciela. Do kolejnych przetargów nikt nie przystępuje, a wartość upadłej spółki rośnie i obecnie wynosi ponad 8 mln zł. - Najbardziej cierpi na tym zakład oraz załoga, która chce wrócić do pracy - przekonuje Mirosław Kozłowski, przewodniczący Zarządu Regionu Elbląskiego NSZZ Solidarność.
- Od 2005 roku prowadzona jest upadłość zakładów mięsnych. Nadal jednak nie wiadomo, jak ta sprawa się zakończy - mówił podczas dzisiejszej (28 maja) konferencji prasowej przewodniczący Kozłowski. - W marcu ubiegłego roku zakupem przedsiębiorstwa Elmeat zainteresował się Zbigniew Nowak, szef zakładów mięsnych w Gdańsku. Spotkał się z sędzią komisarzem i z syndykiem. Dowiedział się, że Elmeat może „pójść” za 4 mln 900 tys. zł - 4 mln zł to hipoteka, 400 tys. zł to należność dla syndyka, zaś 500 tys. zł to kwota, którą trzeba zapłacić załodze. Pan Nowak pojechał do Warszawy do banku BGŻ, gdzie wynegocjował 1 mln 600 tys. zł na swoją korzyść - kontynuował Mirosław Kozłowski. - Okazało się jednak, że jest jeszcze jeden kontrahent i trzeba ogłosić przetarg. W grudniu pojawiła się nowa cena Elmeatu - 5 mln 178 tys. zł. Do przetargu nikt się nie zgłosił. W tym roku cena elbląskich zakładów mięsnych to już ponad 8 mln zł. Kolejny przetarg miał odbyć się w maju. Piszę więc do Sądu Rejonowego w Elblągu o udzielenie informacji na temat ilości oferentów i kto spośród nich został wybrany. 20 maja otrzymuję odpowiedź, że nie wpłynęła żadna oferta, więc kolejny przetarg ogłoszony został na 13 czerwca. Obawiamy się, że jeśli nie dojdzie do sprzedaży przedsiębiorstwa Elmeat, to bank BGŻ je przejmie i może sprzedać za przysłowiową złotówkę. Roszczeń w ogóle nie będzie musiał spłacać. W obecnej sytuacji najbardziej poszkodowany jest zakład oraz jego załoga, która chciałaby wrócić do pracy - dodał Kozłowski. - W interesie tej załogi jest sprzedaż zakładu panu Nowakowi. Wówczas praca znowu ruszy.
Mirosław Kozłowski ma pretensje do Prezydenta Elbląga, który, jego zdaniem, nic nie robi, by postawić na nogi upadły zakład i przywrócić ludzi do pracy.
- Prezydent przeniósł przecież zakłady mięsne z ul. Żeromskiego na ul. Mazurską, bo miało być lepiej, bo strefa ekonomiczna. I co? Nie widzę, żeby zajął się dalej tą nierozwiązaną sprawą - żalił się przewodniczący. - Miał pilotować sprawę przez sędziego Jacka Pietrzaka. Ten jednak nie jest już prezesem elbląskiego Sądu Okręgowego i raczej nie będzie się nią interesował.
Przewodniczący Kozłowski jest również niezadowolony z pracy syndyka oraz sędziego komisarza. - Apeluję do nich o podjęcie jakiejś sensownej decyzji. Już dawno ten zakład mógł pracować, rozwijać się, a nawet zatrudniać nowych pracowników. Chyba jednak syndyk ma interes w tym, by sprawę przeciągać, bo jego wynagrodzenie rośnie - zastanawiał się Kozłowski.
Zarząd Regionu Elbląskiego NSZZ Solidarność chce zwrócić się do NIK z prośbą o kontrolę w tej sprawie.
Mirosław Kozłowski ma pretensje do Prezydenta Elbląga, który, jego zdaniem, nic nie robi, by postawić na nogi upadły zakład i przywrócić ludzi do pracy.
- Prezydent przeniósł przecież zakłady mięsne z ul. Żeromskiego na ul. Mazurską, bo miało być lepiej, bo strefa ekonomiczna. I co? Nie widzę, żeby zajął się dalej tą nierozwiązaną sprawą - żalił się przewodniczący. - Miał pilotować sprawę przez sędziego Jacka Pietrzaka. Ten jednak nie jest już prezesem elbląskiego Sądu Okręgowego i raczej nie będzie się nią interesował.
Przewodniczący Kozłowski jest również niezadowolony z pracy syndyka oraz sędziego komisarza. - Apeluję do nich o podjęcie jakiejś sensownej decyzji. Już dawno ten zakład mógł pracować, rozwijać się, a nawet zatrudniać nowych pracowników. Chyba jednak syndyk ma interes w tym, by sprawę przeciągać, bo jego wynagrodzenie rośnie - zastanawiał się Kozłowski.
Zarząd Regionu Elbląskiego NSZZ Solidarność chce zwrócić się do NIK z prośbą o kontrolę w tej sprawie.
A