Codzienne spacery z wózkiem to doskonały czas na obserwacje. To, co ostatnio zauważyłam, to konflikt, który, chociaż nie jest zbyt intensywny, to bywa, iż czasami przybiera na sile. Chodzi mi o spory między właścicielami zwierząt a rodzicami z dziećmi. Jedni i drudzy chcą korzystać z uroków elbląskich parków, ale czasami ich wspólne dobro się, niestety, wyklucza.
Mama 2-letniego Miłoszka, którą spotykam na Dolince, uważa, że właściciele psów bywają bardzo egoistyczni i nie zwracają uwagi na innych. Denerwują ją przede wszystkim kupy, w które łatwo wdepnąć i których nikt nie sprząta. Tymczasem, o czym przypomina Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego, jednym z obowiązków osób posiadających psa jest sprzątanie po nim, nie tylko na chodnikach czy alejach, ale również w parkach i we wszystkich miejscach użytku publicznego. Niestety, w naszym mieście widok właściciela sprzątającego po swoim psie to wciąż rzadkość. A to bardzo denerwuje rodziców dzieci, którym często zdarza się wejść w trakcie zabawy w psie odchody. - Nawet na placu zabaw zdarzyło się, że mały wszedł w kupę! - denerwuje się matka chłopca.
Problemem są również koty. Te zwierzaki, niestety, ukochały sobie wiele elbląskich piaskownic. Mało przyjemny zapach unosi się znad piasku, w którym bawią się dzieciaki, a jakie zarazki tam buszują - strach pomyśleć! Niektórzy właściciele kotów uznali też piaskownice za darmową wyściółkę do kuwet i bez skrępowania przychodzą na plac zabaw z wiaderkami, by podebrać piach dla swoich ulubieńców.
Inną sprawą jest nietrzymanie psów na smyczy. Szczególnie duże, groźnie wyglądające (i te naprawdę niebezpieczne) straszą dzieci i ich rodziców. Właściciele, przekonani, że ich ulubieńcy nie gryzą, puszczają je luzem nawet w miejscach, w których bawią się maluchy. Już nie wspomnę o psach błąkających się po ulicach, bo ich właściciele mają taktykę wypuszczania zwierzaka na cały dzień, by ten się „wyszalał” bez czynnego udziału jego pana. Tymczasem prawo pozwala na puszczanie psa bez smyczy jedynie w miejscach rzadko uczęszczanych przez ludzi. Fakt, że właścicieli może denerwować nakaz zakładania kagańców, które zwyczajnie męczą zwierzęta, jednak, z drugiej strony, warto pomyśleć, zanim spuści się ze smyczy dużego psa, gdy w pobliżu bawią się dzieci.
Właściciele psów i kotów muszą wykazać się dużą dozą odpowiedzialności i ogromną wyobraźnią. Warto pamiętać, że zwierzęta w ogóle nie mogą wchodzić w miejsca przeznaczone wyłącznie dla dzieci. Naruszenie zasad, które obowiązują, grozi grzywną, ale o wiele gorszą konsekwencją może być ugryzienie dziecka przez psa czy podrapanie przez kota.
To oczywiste, że zwierzę też musi się wybiegać i potrzebuje przestrzeni. Zrozumiałe jest również, że nie każdy ma czas i możliwość codziennie wybierać się w miejsca „rzadko uczęszczane”. Nie trzeba również reagować agresją i złością na widok każdego psiaka w pobliżu dzieci, warto natomiast przyzwyczaić maluchy do obecności zwierząt, niech uczą się je szanować i kochać. Powinno się też pilnować dzieci i uważać, by nie podchodziły zbyt blisko do obcych psów, co może się dla smyków bardzo źle skończyć.
Jednak musi być zachowana równowaga tak, by wszyscy byli zadowoleni. Właściciele zwierząt powinni rozumieć, że to oni są zobowiązani częściej ustąpić, dla dobra maluchów. Trzeba również pamiętać o obowiązku sprzątania po psie i nie udawać, że „to nie moje zwierzę”, gdy pupil załatwia swoje potrzeby na trawniku. To nie tylko nie jest wstyd - sprzątnąć po ukochanym zwierzaku, ale wręcz postawa godna naśladowania, a każdy, kto to robi, może się czuć trochę lepszy dzięki temu, że zachowuje dobrą, obywatelską postawę!
Mamy z dziećmi natomiast muszą czasem wykazać się tolerancją i nie atakować słowną agresją spacerujących ze swoimi psami ludzi. Wszyscy przecież mają prawo korzystać z naszych parków, pamiętając jednak zarówno o prawach, jak i obowiązkach z tego wynikających.
Problemem są również koty. Te zwierzaki, niestety, ukochały sobie wiele elbląskich piaskownic. Mało przyjemny zapach unosi się znad piasku, w którym bawią się dzieciaki, a jakie zarazki tam buszują - strach pomyśleć! Niektórzy właściciele kotów uznali też piaskownice za darmową wyściółkę do kuwet i bez skrępowania przychodzą na plac zabaw z wiaderkami, by podebrać piach dla swoich ulubieńców.
Inną sprawą jest nietrzymanie psów na smyczy. Szczególnie duże, groźnie wyglądające (i te naprawdę niebezpieczne) straszą dzieci i ich rodziców. Właściciele, przekonani, że ich ulubieńcy nie gryzą, puszczają je luzem nawet w miejscach, w których bawią się maluchy. Już nie wspomnę o psach błąkających się po ulicach, bo ich właściciele mają taktykę wypuszczania zwierzaka na cały dzień, by ten się „wyszalał” bez czynnego udziału jego pana. Tymczasem prawo pozwala na puszczanie psa bez smyczy jedynie w miejscach rzadko uczęszczanych przez ludzi. Fakt, że właścicieli może denerwować nakaz zakładania kagańców, które zwyczajnie męczą zwierzęta, jednak, z drugiej strony, warto pomyśleć, zanim spuści się ze smyczy dużego psa, gdy w pobliżu bawią się dzieci.
Właściciele psów i kotów muszą wykazać się dużą dozą odpowiedzialności i ogromną wyobraźnią. Warto pamiętać, że zwierzęta w ogóle nie mogą wchodzić w miejsca przeznaczone wyłącznie dla dzieci. Naruszenie zasad, które obowiązują, grozi grzywną, ale o wiele gorszą konsekwencją może być ugryzienie dziecka przez psa czy podrapanie przez kota.
To oczywiste, że zwierzę też musi się wybiegać i potrzebuje przestrzeni. Zrozumiałe jest również, że nie każdy ma czas i możliwość codziennie wybierać się w miejsca „rzadko uczęszczane”. Nie trzeba również reagować agresją i złością na widok każdego psiaka w pobliżu dzieci, warto natomiast przyzwyczaić maluchy do obecności zwierząt, niech uczą się je szanować i kochać. Powinno się też pilnować dzieci i uważać, by nie podchodziły zbyt blisko do obcych psów, co może się dla smyków bardzo źle skończyć.
Jednak musi być zachowana równowaga tak, by wszyscy byli zadowoleni. Właściciele zwierząt powinni rozumieć, że to oni są zobowiązani częściej ustąpić, dla dobra maluchów. Trzeba również pamiętać o obowiązku sprzątania po psie i nie udawać, że „to nie moje zwierzę”, gdy pupil załatwia swoje potrzeby na trawniku. To nie tylko nie jest wstyd - sprzątnąć po ukochanym zwierzaku, ale wręcz postawa godna naśladowania, a każdy, kto to robi, może się czuć trochę lepszy dzięki temu, że zachowuje dobrą, obywatelską postawę!
Mamy z dziećmi natomiast muszą czasem wykazać się tolerancją i nie atakować słowną agresją spacerujących ze swoimi psami ludzi. Wszyscy przecież mają prawo korzystać z naszych parków, pamiętając jednak zarówno o prawach, jak i obowiązkach z tego wynikających.