
Bo fantastycznie to za mało powiedziane – orzekli po wczorajszym (12 marca) koncercie artysty, który podpisuje płyty "Skubas", jego fani. I choć ten chłopak z gitarą nie byłby dla mnie parą, muszę przyznać, sympatycznie też brzmi nieźle. Wprowadził pozytywne wibracje, tekstami duszę raz skubał, raz szarpał, a ucha do krwi nie zranił. Zobacz fotoreportaż.
Radosław Skubaja aka Skubas gościł już w Mjazzdze, o czym przypomniał fanom, choć im akurat pamięci odświeżać nie trzeba. Dwa lata temu z otwartymi ramionami przyjęli artystę z debiutanckim krążkiem "Wilczełyko" (nominowanym w 2013 r. do Fryderyków w kategorii "Debiut Roku"), pokochali także "Brzask" (nominowany do tegorocznego Fryderyka w kategorii "Album Roku Alternatywa"). I czekali z niecierpliwością na swojego ulubieńca.
A ten ich nie zawiódł. Wczoraj (12 marca) w Mjazzdze uraczył melancholijnym wokalem, mocnym gitarowym brzmieniem, no i tekstami. "Płynął jak falą niesiony liść", wzruszył "Kołysanką", którą napisał dla syna, zdradził, gdzie mieszka diabeł (dla niewtajemniczonych – u Skubasa "między mózgiem a sercem"), a jego wyznanie o braku miłości mogło zaboleć (dobrze, że ten ból nadszedł dopiero w bisach).
Stylistyka a'la Skubas nie jest bliska mojemu uchu, w serce też nie trafia i ten chłopak z gitarą raczej nie byłby dla mnie parą. Ma jednak fanów o duszach wrażliwych, folkowych z grunge'owym posmakiem. Dla nich śpiewa i gra. I ma tych fanów całkiem sporo, bo najpierw "Linoskoczkiem", a teraz "Nie mam dla ciebie miłości" zamieszał na paru listach przebojów.
W Mjazzdze też "skubnął" niejedną duszę, niejedną poszarpał. Ale nikt się nie skarżył.
A ten ich nie zawiódł. Wczoraj (12 marca) w Mjazzdze uraczył melancholijnym wokalem, mocnym gitarowym brzmieniem, no i tekstami. "Płynął jak falą niesiony liść", wzruszył "Kołysanką", którą napisał dla syna, zdradził, gdzie mieszka diabeł (dla niewtajemniczonych – u Skubasa "między mózgiem a sercem"), a jego wyznanie o braku miłości mogło zaboleć (dobrze, że ten ból nadszedł dopiero w bisach).
Stylistyka a'la Skubas nie jest bliska mojemu uchu, w serce też nie trafia i ten chłopak z gitarą raczej nie byłby dla mnie parą. Ma jednak fanów o duszach wrażliwych, folkowych z grunge'owym posmakiem. Dla nich śpiewa i gra. I ma tych fanów całkiem sporo, bo najpierw "Linoskoczkiem", a teraz "Nie mam dla ciebie miłości" zamieszał na paru listach przebojów.
W Mjazzdze też "skubnął" niejedną duszę, niejedną poszarpał. Ale nikt się nie skarżył.
A