W ostatnim tygodniu września do Elbląga przybędą wybitne osobistość naukowe, aby wziąć udział w konferencji pod tytułem „Codzienność kręci – kultura codzienności, codzienność kultury”. O zaproszonych gościach i szczegółach programowych, także o roli mediów w kreowaniu codzienności, opowiedział nam organizator tego przedsięwzięcia, dyrektor Biblioteki Elbląskiej Jacek Nowiński.
Marcin Derlukiewicz: Tegoroczna konferencja wpisuje się w dotychczasowe działania Biblioteki. Można powiedzieć, że jest to kontynuacja „Mody na obciach”, konferencji sprzed dwóch lat?
Jacek Nowiński: Tak, tak. Dwa lata to sporo, ale w nauce pewne rzeczy wymagają trochę więcej czasu niż na przykład w życiu artystycznym, gdzie jeśli artysta robi co rok nowy projekt, to nie jest to niczym szczególnym. W nauce trzeba troszeczkę oddechu, dystansu. A poza tym trzeba być dla siebie atrakcyjnym, jeżeli będziemy się spotykali zbyt często, to po prostu nie zatęsknimy do siebie.
Skoro tak, to kogo będziemy mieli okazję gościć pod koniec września, kto zatęsknił za Elblągiem?
– Tak naprawdę mówimy o lidze mistrzów, ludziach o zapełnionych kalendarzach, ludziach, którzy funkcjonują publicznie, występują w radiu i telewizji. Są takimi postaciami emblematycznymi dla szeroko pojętych nauk o kulturze. Do tego jeszcze przybędą reporterzy z czołowych tytułów, no i pisarze. Obiecałem kiedyś, że biblioteka będzie promować działania artystyczne i działania naukowe z górnej półki i to jest konsekwencja tego, co mówiłem. To jest to, co chcę robić.
Nazwiska zaproszonych naukowców robią wrażenie.
– Przyjedzie wielu wybitnych profesorów i doktorów. Są medioznawcy, z Wiesławem Godzicem na czele, antropologowie Wojciech Burszta i Roch Sulima, znany wszystkim z telewizji językoznawca Jerzy Bralczyk, estetyk i plastyk Mirosław Duchowski, badający uczestnictwo w kulturze Tomasz Szlendak, obyczajowość – Mirosław Pęczak, literaturoznawca Przemysław Czapliński oraz socjolożka Barbara Fatyga. Ale jest też trochę młodzieży, która dostała szansę. W tej edycji mieliśmy pewien problem, bo musieliśmy podziękować niektórym referentom. Konieczna była preselekcja, gdyż mieliśmy więcej referentów niż dostępnego czasu, co jak na Elbląg, który nie ma tradycji akademickich w zakresie nauk o kulturze, jest ważne i ja się z tego bardzo cieszę.
Spora część z wymienionych osób odwiedzi Elbląg już po raz któryś. Bywali tu z okazji poprzedniej konferencji, bywali z okazji Ogrodów Polityki. Czy to oznacza, że na konferencji będą poruszane przykłady „z naszego podwórka”?
– Już w tej chwili Elbląg zaczyna funkcjonować w miejscach, w których nie funkcjonował. Na przykład na Kongres Kultury Polskiej został przygotowany „Raport o stanie i zróżnicowaniach kultury miejskiej w Polsce”. Jednym z badanych miast był właśnie Elbląg, a niektórzy autorzy tego opracowania będą uczestnikami konferencji, będzie można z nimi popolemizować. Ale są też inne takie miejsca. W najnowszym kryminale Mariusza Czubaja znajdą się motywy elbląskie, profesor Duchowski ma pomysły na rozwój funkcjonalny i przestrzenny miasta. To jest wartość dodana i trwała.
No to wróćmy do tematu konferencji. Do tej pory kultura kojarzyła się nam raczej z czymś wyższym, a tu raptem codzienność.
– W tej chwili problematyka codzienności i problematyka kultury jako immanentnej sfery codzienności jest bardzo ważna, wręcz modna, a to, że kultura przechodzi w sferę codzienności, jest faktem niezaprzeczalnym, czasami tylko nie potrafimy tego dobrze nazwać. Kultura już dawno przestała być sacrum, ona tak naprawdę jest konsumowana każdego dnia. Wytworzyła własny język, wytworzyła własne gadżety, własny aparat semantyczny i o tym wszystkim będziemy rozmawiać.
To jest kultura, która funkcjonuje dzięki mediom, one także stworzyły nowy język.
– Ale to jest, powiedziałbym, język dość plugawy, z którego ja się staram przynajmniej latem leczyć, nie mając telewizora. Faktycznie, mediom poświęcimy cały ostatni dzień konferencji. Ale odbędzie się także debata o języku codzienności i języku literatury. Pisarze będą wiedli spór z literaturoznawcami o to, czy opisy rzeczywistości we współczesnej prozie polskiej są adekwatne. No i uczta, na którą się bardzo cieszę, pod przewrotnym tytułem „Jak nie pisać reportaży”. Wybitni dziennikarze, autorzy piszący na bieżąco i pracujący w terenie powiedzą nam, jak nie opisywać naszej rzeczywistości, bo myślę, ze dzisiaj mamy z tym poważne problemy. Sztuka pisania reportaży umiera, szczególnie na szczeblu lokalnym.
Media mają problemy z opisem rzeczywistości codziennej?
– Niestety. Najlepszym tego przykładem jest krzyż pod Pałacem Prezydenckim. Akurat miałem okazję tam być kilka razy, gdyż naprzeciwko znajduje się ministerstwo. I teraz mam pytanie, co tam jest codziennością, a co jest kreacją codzienności? Jeżeli widzę, że pod samym krzyżem jest kilku, kilkunastu spokojnych, rozmodlonych ludzi, ale obok przy kościele stoi dziesięć wozów reporterskich największych stacji, które czekają tylko na to, żeby ktoś coś zrobił, bo wtedy będzie news, wtedy będzie fajnie i będzie można to pokazywać przez 24 godziny na dobę i eskalować konflikty. Kogo interesowała Henryka Krzywonos, zanim zabrała głos na zjeździe Solidarności? Kogo interesowały dobre rzeczy, które ona robiła? Nikogo, ale dzisiaj ona jest lansowana jako głos mądrości.
Bo stała się częścią bardzo medialnego konfliktu?
– Tak, bo o normalnych rzeczach się nie mówi. Codzienność wcale nie jest taka, jaką pokazują dzienniki, my ją widzimy przez skrzywiony obraz. Dlatego będziemy mówili o tym, jak nie pisać reportaży, jak oddzielać to ziarno od plew. To jest bardzo ważne. Także dlatego, że chaos informacyjny pogłębia się dzięki Internetowi. W tym gąszczu wszystkich twitterów, fejsbuków i naszych klas mamy wykreowaną rzeczywistość. O tym też będzie cały panel, jak przedstawiamy się jako pięknych, młodych, bogatych wyjeżdżających na last minute do Tunezji. Tylko czy tak wygląda codzienność?
Skoro mówimy o języku, to na koniec zapytam o ten, jakim posługiwać się będą naukowcy. W końcu panuje stereotypowa opinia o hermetycznym, przeintelektualizowanym języku takich debat, a tymczasem tematyka konferencji jest bliska wszystkim.
– Przewodniczący naszej rady naukowej, profesor Bralczyk, wychodzi z założenia, że mętna woda to płytka woda, dlatego wszyscy będą mówili językiem bardzo otwartym i bardzo jasnym, otwartym na polemikę. Jest przewidziany czas na dyskusje, kuluary, rozmowy twarzą w twarz, bardzo wierzę w taką czynną i polemiczną formułę debaty. Bardzo się staraliśmy, aby program inspirował do dyskusji, tylko wtedy tworzy się nowa wartość. Jeżeli już na początku ktoś sądzi, że wie lepiej i przyjedzie nam to tu obwieścić, to on nie jest wiele wart. Dopiero w ogniu dyskusji i polemik rodzi się jakaś prawda. Jeśli chodzi o gadające głowy – od tego jest telewizja.
Udział w konferencji jest bezpłatny, wystarczy jedynie zapoznać się z warunkami uczestnictwa i wypełnić formularz zgłoszeniowy zamieszczony na stronie http://konferencja.bibliotekaelblaska.pl. Dostępny jest tam również szczegółowy program konferencji.
Jacek Nowiński: Tak, tak. Dwa lata to sporo, ale w nauce pewne rzeczy wymagają trochę więcej czasu niż na przykład w życiu artystycznym, gdzie jeśli artysta robi co rok nowy projekt, to nie jest to niczym szczególnym. W nauce trzeba troszeczkę oddechu, dystansu. A poza tym trzeba być dla siebie atrakcyjnym, jeżeli będziemy się spotykali zbyt często, to po prostu nie zatęsknimy do siebie.
Skoro tak, to kogo będziemy mieli okazję gościć pod koniec września, kto zatęsknił za Elblągiem?
– Tak naprawdę mówimy o lidze mistrzów, ludziach o zapełnionych kalendarzach, ludziach, którzy funkcjonują publicznie, występują w radiu i telewizji. Są takimi postaciami emblematycznymi dla szeroko pojętych nauk o kulturze. Do tego jeszcze przybędą reporterzy z czołowych tytułów, no i pisarze. Obiecałem kiedyś, że biblioteka będzie promować działania artystyczne i działania naukowe z górnej półki i to jest konsekwencja tego, co mówiłem. To jest to, co chcę robić.
Nazwiska zaproszonych naukowców robią wrażenie.
– Przyjedzie wielu wybitnych profesorów i doktorów. Są medioznawcy, z Wiesławem Godzicem na czele, antropologowie Wojciech Burszta i Roch Sulima, znany wszystkim z telewizji językoznawca Jerzy Bralczyk, estetyk i plastyk Mirosław Duchowski, badający uczestnictwo w kulturze Tomasz Szlendak, obyczajowość – Mirosław Pęczak, literaturoznawca Przemysław Czapliński oraz socjolożka Barbara Fatyga. Ale jest też trochę młodzieży, która dostała szansę. W tej edycji mieliśmy pewien problem, bo musieliśmy podziękować niektórym referentom. Konieczna była preselekcja, gdyż mieliśmy więcej referentów niż dostępnego czasu, co jak na Elbląg, który nie ma tradycji akademickich w zakresie nauk o kulturze, jest ważne i ja się z tego bardzo cieszę.
Spora część z wymienionych osób odwiedzi Elbląg już po raz któryś. Bywali tu z okazji poprzedniej konferencji, bywali z okazji Ogrodów Polityki. Czy to oznacza, że na konferencji będą poruszane przykłady „z naszego podwórka”?
– Już w tej chwili Elbląg zaczyna funkcjonować w miejscach, w których nie funkcjonował. Na przykład na Kongres Kultury Polskiej został przygotowany „Raport o stanie i zróżnicowaniach kultury miejskiej w Polsce”. Jednym z badanych miast był właśnie Elbląg, a niektórzy autorzy tego opracowania będą uczestnikami konferencji, będzie można z nimi popolemizować. Ale są też inne takie miejsca. W najnowszym kryminale Mariusza Czubaja znajdą się motywy elbląskie, profesor Duchowski ma pomysły na rozwój funkcjonalny i przestrzenny miasta. To jest wartość dodana i trwała.
No to wróćmy do tematu konferencji. Do tej pory kultura kojarzyła się nam raczej z czymś wyższym, a tu raptem codzienność.
– W tej chwili problematyka codzienności i problematyka kultury jako immanentnej sfery codzienności jest bardzo ważna, wręcz modna, a to, że kultura przechodzi w sferę codzienności, jest faktem niezaprzeczalnym, czasami tylko nie potrafimy tego dobrze nazwać. Kultura już dawno przestała być sacrum, ona tak naprawdę jest konsumowana każdego dnia. Wytworzyła własny język, wytworzyła własne gadżety, własny aparat semantyczny i o tym wszystkim będziemy rozmawiać.
To jest kultura, która funkcjonuje dzięki mediom, one także stworzyły nowy język.
– Ale to jest, powiedziałbym, język dość plugawy, z którego ja się staram przynajmniej latem leczyć, nie mając telewizora. Faktycznie, mediom poświęcimy cały ostatni dzień konferencji. Ale odbędzie się także debata o języku codzienności i języku literatury. Pisarze będą wiedli spór z literaturoznawcami o to, czy opisy rzeczywistości we współczesnej prozie polskiej są adekwatne. No i uczta, na którą się bardzo cieszę, pod przewrotnym tytułem „Jak nie pisać reportaży”. Wybitni dziennikarze, autorzy piszący na bieżąco i pracujący w terenie powiedzą nam, jak nie opisywać naszej rzeczywistości, bo myślę, ze dzisiaj mamy z tym poważne problemy. Sztuka pisania reportaży umiera, szczególnie na szczeblu lokalnym.
Media mają problemy z opisem rzeczywistości codziennej?
– Niestety. Najlepszym tego przykładem jest krzyż pod Pałacem Prezydenckim. Akurat miałem okazję tam być kilka razy, gdyż naprzeciwko znajduje się ministerstwo. I teraz mam pytanie, co tam jest codziennością, a co jest kreacją codzienności? Jeżeli widzę, że pod samym krzyżem jest kilku, kilkunastu spokojnych, rozmodlonych ludzi, ale obok przy kościele stoi dziesięć wozów reporterskich największych stacji, które czekają tylko na to, żeby ktoś coś zrobił, bo wtedy będzie news, wtedy będzie fajnie i będzie można to pokazywać przez 24 godziny na dobę i eskalować konflikty. Kogo interesowała Henryka Krzywonos, zanim zabrała głos na zjeździe Solidarności? Kogo interesowały dobre rzeczy, które ona robiła? Nikogo, ale dzisiaj ona jest lansowana jako głos mądrości.
Bo stała się częścią bardzo medialnego konfliktu?
– Tak, bo o normalnych rzeczach się nie mówi. Codzienność wcale nie jest taka, jaką pokazują dzienniki, my ją widzimy przez skrzywiony obraz. Dlatego będziemy mówili o tym, jak nie pisać reportaży, jak oddzielać to ziarno od plew. To jest bardzo ważne. Także dlatego, że chaos informacyjny pogłębia się dzięki Internetowi. W tym gąszczu wszystkich twitterów, fejsbuków i naszych klas mamy wykreowaną rzeczywistość. O tym też będzie cały panel, jak przedstawiamy się jako pięknych, młodych, bogatych wyjeżdżających na last minute do Tunezji. Tylko czy tak wygląda codzienność?
Skoro mówimy o języku, to na koniec zapytam o ten, jakim posługiwać się będą naukowcy. W końcu panuje stereotypowa opinia o hermetycznym, przeintelektualizowanym języku takich debat, a tymczasem tematyka konferencji jest bliska wszystkim.
– Przewodniczący naszej rady naukowej, profesor Bralczyk, wychodzi z założenia, że mętna woda to płytka woda, dlatego wszyscy będą mówili językiem bardzo otwartym i bardzo jasnym, otwartym na polemikę. Jest przewidziany czas na dyskusje, kuluary, rozmowy twarzą w twarz, bardzo wierzę w taką czynną i polemiczną formułę debaty. Bardzo się staraliśmy, aby program inspirował do dyskusji, tylko wtedy tworzy się nowa wartość. Jeżeli już na początku ktoś sądzi, że wie lepiej i przyjedzie nam to tu obwieścić, to on nie jest wiele wart. Dopiero w ogniu dyskusji i polemik rodzi się jakaś prawda. Jeśli chodzi o gadające głowy – od tego jest telewizja.
Udział w konferencji jest bezpłatny, wystarczy jedynie zapoznać się z warunkami uczestnictwa i wypełnić formularz zgłoszeniowy zamieszczony na stronie http://konferencja.bibliotekaelblaska.pl. Dostępny jest tam również szczegółowy program konferencji.
Marcin Derlukiewicz