UWAGA!

Siła dwóch Braci

 Elbląg, Siła dwóch Braci
(fot. rp)

Świetni muzycy ze znanym nazwiskiem, sławni, o czym mogą świadczyć chociażby liczne fanki, które jeżdżą za nimi od miasta do miasta po całym kraju. Jednak mimo wszystko sympatyczni, skromni mężczyźni, którzy chętnie po koncertach wracają do swoich rodzin, by relaksować się w domowych pieleszach w kapciach i w szlafroku. Bracia Cugowscy zagrali koncert w niedzielę (19 lipca) w Elblągu podczas festynu z okazji Święta Policji.

Bracia Wojtek i Piotr są synami wokalisty Budki Suflera, Krzysztofa Cugowskiego.
      
       Agata Janik: Czy wychowanie w takiej rodzinie wpłynęło na waszą decyzję o zostaniu muzykami rockowymi?
      
Wojtek: W dużej mierze tak. Podglądaliśmy tatę, ale nie było powiedziane od samego początku, że będziemy zajmować się muzyką. Kształciliśmy się co prawda muzycznie, tylko że szkoła a uprawianie muzyki rozrywkowej to dwie zupełnie różne historie. Jak mieliśmy 17-18 lat, postanowiliśmy zająć się tym na serio. Od razu razem nie graliśmy. Mieliśmy swoje kapele, występowaliśmy też w zespołach, które potrzebowały wokalisty. W końcu doszło do tego, że zaczęliśmy z Piotrkiem grać razem.
      
       Jak się pracuje z rodziną?
      
Piotrek: Bardzo dobrze. Nie wiem, jak się pracuje bez rodziny, bo nie mam porównania (śmiech).
      
       Jakiej muzyki sami słuchacie?
      
Piotrek: Jesteśmy wychowani na klasycznej muzyce rockowej. Wiadomo, że też śledzimy jej odmiany współczesne. Natomiast myślę, że z zespołów, które warto wymienić, to na pewno Deep Purple, Led Zeppelin - to dwa filary.
       Wojtek: Lubimy muzykę rockową od najmłodszych lat. Słuchaliśmy jej, jak jeszcze byliśmy dziećmi, jak dorastaliśmy i tego słuchamy dzisiaj.
      
       Nagraliście płytę „Tribute to Queen”. Czy to też jeden z waszych ulubionych zespołów?
      
Piotrek: Bardzo szanujemy ten zespół. Natomiast nigdy nie słuchaliśmy go tak naprawdę. Decyzja o nagraniu tej płyty była nagła i niespodziewana. Dostaliśmy propozycję od firmy fonograficznej i chcieliśmy to zrobić. Na pewno ta praca wzbogaciła nas o pewne doświadczenia. Mamy nadzieję, ze płyta się broni. Jesteśmy przekonani, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.
       Wojtek: Jest tam kilka utworów, które od bardzo dawna robiły na nas wrażenie. Na pewno „Innuendo” czy „Show must go one”. Pamiętam, jak kiedyś oglądaliśmy teledysk do „Innuendo” i Piotrek powiedział, że koniecznie musimy to nagrać kiedyś. To nie mieściło mi się wtedy w głowie. Na płycie jest kilka utworów, które sprawiły nam ogromną frajdę.
       Piotrek: To jest piękne w tym zawodzie, że pewne rzeczy się zapętlają nawet po wielu latach i spełniają się marzenia. „Innuendo” to był absolut nie do dotknięcia, więc zostawiliśmy go sobie na deser. Nagrywaliśmy go jako ostatni utwór, by skupić się tylko na nim. Jesteśmy bardzo zadowoleni.
      
       Z takim nazwiskiem jest trudniej czy łatwiej zaistnieć na scenie muzycznej?
      
Piotrek: Bardzo trudno.
       Wojtek: Myślę, że nasza droga jest taka sama, jak każdego innego zespołu. Musieliśmy przejść przez wszystkie etapy rozwoju - od grania prób w piwnicy do występowania na festiwalach w Opolu czy w Sopocie, które są w Polsce bardzo prestiżowymi. Nigdy nie zastanawialiśmy się na tym, by w życiu robić coś innego, nie oglądaliśmy się na swoje nazwisko, tylko robiliśmy konsekwentnie swoje, czyli to, co lubimy najbardziej. W efekcie dziś jesteśmy tu gdzie jesteśmy, czyli w Elblągu (śmiech).
      
       Na wasz koncert w Elblągu przyjechały fanki z całej Polski. To chyba miłe?
      
Piotrek: To jest bardzo miłe i to jest clue działalności zespołu. Każdy szanujący się zespół powinien gromadzić fanów. Bardzo się cieszymy, że nam się też po tylu latach udało, ale to jest mozolna praca, zwłaszcza w naszym kraju.
      
       W sierpniu w Sopocie będziecie walczyć o Bursztynowego Słowika. Co zagracie? Liczycie na nagrodę?
      
Wojtek: Zagramy piosenkę „Za szkłem”, która jest singlem promującym płytę.
       Piotrek: Sam fakt, że zostaliśmy zakwalifikowani na festiwal, jest bardzo budujący. Jednak czy zdobędziemy nagrodę, nie od nas zależy. Naszym zadaniem jest wyjść na scenę, zagrać i zaśpiewać jak najlepiej.
      
       Macie na swoim koncie jakieś „wpadki” sceniczne?
      
Wojtek: Mieliśmy takie sytuacje (śmiech). Graliśmy na przykład utwór misternie zaaranżowany - dwie gitary, była basówka. Niestety, w przekazie telewizyjnym basówka zniknęła zupełnie. Utwór się zrobił trochę bez sensu. Brzmiało to koszmarnie.
       Piotrek: Ja w przekonaniu o wzniosłej sztuce darłem się niemiłosiernie (śmiech).
      
       Czy w życiu rockmana jest czas na życie prywatne, rodzinne?
      
Wojtek: Na szczęście mamy czas na życie prywatne.
       Piotrek: Gra się głównie w weekendy, a w pozostałe dni tygodnia każdy ma swoje domowe zajęcia. Wojtkowi urodziła się przepiękna córeczka Weronika. Ja zajmuję się remontem domu. Życie domowe biegnie normalnie, jak u każdego. Jest szlafrok, kapcie…
       Wojtek: Życie sceniczne to jedna sprawa, a rodzina to inna rzecz - podstawowa, na której można budować wszystko.
      
      
      
A

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama