UWAGA!

Andrzejkowe wróżby

 Elbląg, Andrzejkowe wróżby
fot. AD

W Adwencie same zięcie, w karnawale nie ma wcale - takie powiedzenie towarzyszyło rano, wybawionym już biesiadnikom, których przez wieczór wciągały rozmaite sposoby na poznanie przyszłości i wskazówek pozwalających odnaleźć właściwą połówkę, z którą mieli przeżyć resztę życia.

A w związku z tym, że wigilia św. Andrzeja wypadała często już w postnym okresie adwentu, wśród licznych społeczności wróżąc, przestrzegano przysłowia „Katarzyna śmiechem, św. Andrzej grzechem”.Andrzejki są jednym z najstarszych zwyczajów ludo­wych, które opisane zostały w literaturze. Już w 1557 r. Marcin Bielski opisuje wró­żenie z wosku, w którym to należy rozpoznać przyszłego towarzysza życia. Początki andrzejek sięgają czasów przedchrześcijańskich i grecko-rzymskiej tradycji. I choć wigilia św. Andrzeja, czyli 29 listopada to już adwent inwencja oczekujących zamążpójścia panien spowodowała, że nie ma drugiego ta­kiego święta, w którym używa się tak wielkiej ilości re­kwizytów, przedmiotów, zjawisk i zachowań zwierząt.
       Jak podają Krzysztof i Katarzyna Braun w „Zwyczajach dorocznych” (Warszawa 2007), węgierski pastor podróżujący w 1616 r. po Kaszubach - Marton Csomborn, tak opisał pa­nieńskie zabiegi matrymonialne: „Niewiasty oddają się zgubnym zabobonom. W wi­lię dnia św. Andrzeja, in vigillis Andreae, niektóre aż do wieczora nic do ust nie bio­rą, inne jedzą, ale tylko kilka kęsów. Wszystkie zaś pokornie i frasobliwie oczeku­ją nadejścia nocy i za nim pokładą się do łóżek, gołe tak jak wyszły z łona matek — to mi dopiero igraszki z szatanem — przed łożami padają na kolana i błagają św. An­drzeja specjalnymi modłami, aby przyszłego wskazał męża. Wierzą one niezbicie, że wyśniony tej nocy będzie późniejszym małżonkiem.”
       Od najdawniejszych czasów powstawały też specjalnie na tę okazję powiedzenia, zaklęcia i modlitwy (sic!). I choć wypowiadane przez młode kobiet i mężczyzn magiczne zaklęcia, na przemian z modlitwami, same w sobie niosą pewną sprzeczność (nie mówiąc o potępieniach ze strony kościoła), tradycje były kultywowane nadal tak, że wiele z nich przetrwało do naszych czasów. I tak, „Katarzyna adwent zawiązała, pijakowi wódki zakazała”, a „Na św. Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja”. Poza tym, zdarzało się często, że panny zjadały wieczorem słonego śledzia, aby uj­rzeć we śnie przyszłego męża podającego im kubek z wodą lub też, piekły placek z wody, mąki i soli, po czym zjadały go i spały na gołej podłodze z kamieniem pod głową obwiniętym w męskie gatki lub z cegłą (wybawca ze snu miał zostać ich mężem). Oskar Kolberg opisał jak na Mazowszu, kładziono pod poduszki karteczki z imionami kawalerów, a przed zaśnięciem recytowano: „Łóżko moje depczę ciebie Panie Boże proszę ciebie Niech mi się ten przyśni Kto mi będzie najmilszy”.
      
       Prototyp „domówek”

       Dziś imprezy i zabawy z jedzeniem i muzyką, często nazywamy dymówkami. Kiedyś w związku z andrzejkami dziewczęta spotykały się wieczorem w największym domu, zaopatrzone w podstawowe wyposażenie techniczne: wosk, świece, miskę z wodą, obrączkę, klucz, chusteczkę lub czepek. Roztopiony wosk lały na wodę przez pożyczoną od jakiejś mężatki obrączkę lub klucz. Zastygniętą formę odczytywano, patrząc pod światło lub rzucając jej cień na ścianę ze słowami: „Św. Andrzeju daj znać, co się będzie ze mną dziać.” Według „Zwyczajów dorocznych” kształt wianka lub pierścienia oznaczał oczekiwane małżeństwo, kontur budynku interpretowa­no jako klasztor lub staropanieństwo, kształt embrionalny lub kołyska wróżył nie­ślubne dziecko, a krzyż - śmierć. Podobnie, kładąc pod talerz lub kubek: obrączkę, różaniec i kawełek drewna, wróżąca podnosiła jedno naczynie: obrączka oznaczała – ślub, różaniec - klasztor lub staropanieństwo, a drewno trumnę, czyli śmierć.
      
       Ślub z miski i pies czarodziej
       Miska z wodą miała niegdyś wiele zastosowań, o których nam się nie śniło. To w niej puszczano na wodę dwie świeczki na tekturkach (współcześnie na styropianie) - gdy się zetknęły, oznaczało to bliski ślub. Do brzegu miski przyklejano skierowane do wewnątrz karteczki z imionami wróżących dziewcząt, którą karteczkę zapaliła pływająca świeczka, ta panna pierw­sza miała wyjść za mąż.
       Jeszcze ciekawsza była podczas tego wieczoru funkcja psów. Dziewczęta kładły na podłodze oznaczone swymi imionami bu­łeczki lub kości, a wpuszczony wygłodniały pies chwytając którąś z nich wskazywał, która właścicielka smakołyku pierwsza stanie na ślubnym kobiercu. Natomiast o charakterze przyszłego męża decydowała w świecie wróżb kura, która miała przygotowane ziarno i wodę - jeśli zaczęła dzio­bać ziarno - mąż miał być gospodarny i pracowity, jeśli zaczęła pić - mąż miał zaglądać do kieliszka. Trzeba przyznać, ze naszym przodkom wyobraźni nie brakowało, a wspólne zabawy uroczo zajmowały długie zimowe wieczory, integrując przy okazji lokalną społeczność.
      
mk

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama