UWAGA!

Antysemityzm jako problem faktyczny nie istnieje

 Elbląg, Artur Hofman, aktor, reżyser, działacz społeczności żydowskiej w Polsce
Artur Hofman, aktor, reżyser, działacz społeczności żydowskiej w Polsce (fot. WS)

To, że jakiś człowiek w Polsce, we Francji, czy w Japonii mówi cokolwiek głupiego o Żydach, to jest jego sprawa. Albo w sporze – jako argument koronny „Ty Żydzie”. To jest przykre, bo człowiek chciałby usłyszeć „Ty cymbale”. Jednak antysemityzm w Polsce, jako problem faktyczny nie istnieje – mówi Artur Hofman, aktor, reżyser, dziennikarz oraz przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce.

Artur Hofman reżyseruje w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu spektakl muzyczny „Skrzypek na dachu”. O tym, jak to jest być Żydem w Polsce dziś, o tym jak było kiedyś, o kulturze i tradycji, o bolesnej historii rozmawiał z Agatą Janik:
      
       Świętuje Pan szabat?
       Chociażby przez próby w teatrze, nie. Nie jestem aż tak przestrzegającym wszystkich rzeczy. A i szynkę też zjem (śmiech).
      
       Jakim zatem jest Pan Żydem?
       Jestem Żydem zasymilowanym i to właściwie już można powiedzieć także o moich rodzicach. Nie czuję się bardzo religijny. Jeśli przychodzę do synagogi to od „wielkiego dzwonu” na Jom Kippur czy Nowy Rok. Myślę, że to dotyczy większości żydowskiej społeczności. W synagogach częściej widać wycieczki - zagraniczne, a także polskie.
      
       Ale działa Pan aktywnie w społeczności żydowskiej. Jest Pan przewodniczącym Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce.
       Nasze stowarzyszenie powstało w 1959 r. Jest organizacją świecką, czyli kultywuje tradycję i kulturę żydowską w wymiarze takim, jak w tradycji polskiej funkcjonuje choinka czy wigilia.
       Nasze stowarzyszenie zrzesza największą liczbę polskich Żydów, czyli od 1,5 do 2 tys. osób. W całej Polsce działa 16 klubów. W mniejszych miastach jest kilkanaście osób, a w Warszawie ok. 500, które należą do naszego towarzystwa. I w zasadzie ci sami ludzie należą do gminy wyznaniowej.
       Jeszcze w latach 60-tych XX w. towarzystwo działało jak dom kultury. Były kółka plastyczne, muzyczne. Cezurą był rok 1968, kiedy cała masa ludzi wyjechała. W latach 70-tych zostali w zasadzie już tylko starsi, samotni ludzie. Dziś ci, którzy wyemigrowali do Szwecji czy Skandynawii mają prawo powrotu do obywatelstwa polskiego. I dzięki temu trafiają do nas, bo te kluby to była ich młodość.
      
       II wojna światowa była dla Żydów tragicznym czasem. Po jej zakończeniu też nie było łatwo. Wielu odeszło od religii…
       Ludzie wracali z obozów, z lasów, ze Wschodu, organizowali się w centralnych komitetach żydowskich. Człowiek wracał i szukał, kto żyje. Często trafiali na ziemie odzyskane. Warszawa była zniszczona więc Łódź, Wałbrzych, Żary, Kraków. Szukali miejsca, gdzie można by było się osiedlić. Życie, które zostało nagle przerwane było odbudowywane. I zależy, kto skąd pochodził. Jeśli z małego miasteczka to był religijnym. Chociaż po wojnie Żydzi mieli z tym kłopot. Dużo odeszło od tradycji religijnej, krótko mówiąc, obrazili się na Boga.
       Epoka powojenna była w Polsce taka a nie inna. Władze komunistyczne pozwoliły na założenie stowarzyszenia ponieważ chciały mieć mniejszość żydowską pod kontrolą. W tym samym czasie powstały także towarzystwa Niemców, Ukraińców czy Greków.
       W mieście, w którym się urodziłem, były kluby żydowskie. Zajmowano się w nich kultywowaniem tradycji. Jednocześnie istniały gminy żydowskie wyznaniowe – Kongregacja Wyznania Mojżeszowego. Tam zbierali się ludzie religijni. Synagog prawie nie było, ale Żydzi do modlitwy nie potrzebują synagogi. Wystarczały domy modlitwy, w których musiało zebrać się dziesięciu. Nawet nie rabin tu jest ważny. Po wojnie na stu Żydów, pięciu kultywowało takie życie religijne, jakie znamy z małych miasteczek.
      
       A codzienne życie? Jak Żydzi odnaleźli się w nim po wojnie?
       Powojenne życie polskich Żydów trzeba rozdzielić w zależność od tego czy mieszkali w dużym czy w małym mieście. Jeśli w dużym, to w Polsce, w okresie stalinowskim, ocierali się o władzę, byli literatami, dziennikarzami. Co innego Żydzi pochodzący z małych miasteczek, bo oni zachowali swoje zawody sprzed wojny, czyli byli krawcy, szewcy. Przeważnie rzemieślnicy. Mało kto miał wyższe wykształcenie, o, tacy Tewji Mleczarze. Dziś to są mocno starsi ludzie, a ich dzieci na ogół mieszkają za granicą. Ci, którzy zostali w Polsce wracają do swoich korzeni w sposób intelektualny. To tak jak Polacy – słuchają już innej muzyki, ale kultywują tradycję chodząc na pasterkę.
      
       Czy Polska dla Żydów jest wyjątkowym państwem? Czy wyróżnia się wśród innych?
       Polska wyróżnia się właśnie, bo tu powstała kultura żydowska. Tu pisali najwięksi twórcy i tu powstał język jidisz. Popatrzmy na mapę pierwszej Rzeczpospolitej, jeszcze z kresami. Od początku państwowości polskiej Żydzi tu byli tylko, że w zamkniętej społeczności. Oddzielność wynikała z przepisów religijnych. Można powiedzieć, że za królów to funkcjonowało. Dalej, Statut kaliski, kiedy Żydzi otrzymują prawa w Europie takie, o jakich im się nie śniło. I to działa do rozbiorów. Był to ewenement w skali świata. Żydzi uciekali do Polski. Tu pracowali jedni z największych kodyfikatorów Talmudu czy mędrcy. Tu powstał chasydyzm jako rewolucyjna forma religijna. Forma postępowa, radosna, choć dziś można powiedzieć, trochę wsteczna, która zakopała się w kapeluszach.
       A XIX w.? Społeczność żydowska funkcjonowała tradycyjnie, ale nastąpiło wyjście do społeczności polskiej. Żydzi trafiali do miast, do fabryki, do innych zawodów. Brali udział we wszystkich powstaniach w Polsce. Byli legionach Piłsudskiego, później w armii polskiej, w Katyniu też leży wielu oficerów Żydów. Byli w normalnym obiegu codziennym. Tak samo jak ja dziś. W skórzanej kurtce i butach. Na co dzień nie ma różnic.
      
       Działa Pan w towarzystwie społeczno-kulturalnym nie może więc zabraknąć tu kilku zdań o kulturze właśnie
       Kultura i tradycja żydowska to cała masa literatury, nauki, która tworzyła kulturę na ziemiach polskich. Od XIX w., czyli od czasu, kiedy Żydzi zaczęli się asymilować, tworzyli żydowscy pisarze. „Dzieje Tewji Mleczarza”, na podstawie których powstał musical „Skrzypek na dachu”, napisał Szolem Alejchem, pisarz mieszkający na terenach rosyjskich. Pisali w jidysz, czyli w języku polskich Żydów, właściwie Żydów centralnej Europy. Jeszcze kilkanaście-kilkadziesiąt lat temu była cała masa ludzi, która używała tego języka i z przyjemnością w nim czytała. Jestem redaktorem naczelnym pisma „Słowo Żydowskie”, w którym część tekstów jest pisana w jidysz.
      
       Zna Pan jidysz?
       Tak. W mowie i w piśmie. To ciekawy język. Nieporozumieniem jest myślenie, że Żydzi mówią po hebrajsku. W czasach Jezusa mówiono po aramejsku – co dobrze pokazał Mel Gibson realizując „Pasję”. Hebrajski był to język Biblii i służył do modlitwy. Później na co dzień był jidysz, czyli przekształcony język niemiecki z naleciałościami słowiańskimi. I wracając – czy Żydzi mówią po hebrajsku? Tak. W Izraelu.
      
       Antysemityzm po polsku. To poważny problem?
       Nie ma kraju bez antysemityzmu, ale obecnie nie jest to faktyczny problem. To, że jakiś człowiek w Polsce, we Francji, czy w Japonii mówi cokolwiek głupiego o Żydach, to jest jego sprawa. Były momenty, że ten antysemityzm był aktywniejszy. W historii przedwojennej, to przekazy z ust starszego pokolenia, były używane wyświechtane formułki co to Żydzi są lub nie są. Na ogół świadczy to o poziomie głupoty.
       Natomiast to, że dziś jakiś człowiek powie, że lubi bądź nie lubi Żydów, no to co? Nie jest to zjawisko poważne ani politycznie, ani społecznie. Niektóre rzeczy są brzydkie np. ktoś coś zrobi na cmentarzu, to co było w Jedwabnem. Nie wiemy jednak kto i dlaczego tak postąpił. Nie wiemy, jakie miał inspiracje. Zawsze znajdą się cymbały, które takie rzeczy zrobią. Pamiętajmy jednak, że niszczone są także cmentarze katolickie. Na nagrobkach chrześcijańskich pojawiają się np. znaki satanistyczne.
       Ja bym aż takiej wagi do tego nie przykładał. Ani do tego, że pojedynczy egzemplarz na ulicy warszawskiej, paryskiej, madryckiej wypowie jakąś kwestię antyżydowską. Polski antysemityzm jest najgłupszy ponieważ, jak ktoś coś myśli to i mówi. Kraje bardziej mieszczańskie, z większym poziomem hipokryzji, nie mówią. Holendrzy na przykład, w czasie wojny dużo nie mówili, a dużo robili. Tam nie było Żydów ludowych. Trudno było odróżnić Żyda od Holendra na ulicy Amsterdamu, a jednak 90 procent holenderskich Żydów zostało grzecznie wyłapanych i wykapowanych przez porządnych sąsiadów.
      
       Czy Pan na własnej skórze odczuł niechęć innych z racji tego, że jest Pan Żydem?
       Czy odczuwałem? Oczywiście, że tak. Na podwórkowym życiu to jest proste. Gdy gra się w piłkę, gdy jest dobra sytuacja bramkowa to zamiast opieprzyć mnie normalnie to słyszałem „Wypierdzielaj do Izraela”. Albo w sporze – jako argument koronny „Ty Żydzie”. To jest przykre, bo człowiek chciałby usłyszeć „Ty cymbale, idioto, fujaro”.
       Albo, gdy chciałem rozpocząć studia na wydziale nauk politycznych na Uniwersytecie Wrocławskim. Nie mogłem, ale to za komuny było.
       Natomiast po roku 90. państwo działa normalnie, a to, że pojedynczy obywatel gada głupoty - to niech gada.
      
       A są cechy, które wyróżniają Żydów wśród innych społeczności?
       Ktokolwiek spojrzy do źródeł i zobaczy, jakie cechy były czy są przypisywane Żydom, to właściwie wszystkie. Bo jedni powiedzą, ach, super inteligentni, a ja znam Żydów idiotów. Z drugiej strony, że mają smykałkę do interesów – znam takich, co nie mają. Albo że są przewrotni – znam przewrotnych i nie. Ale w społeczeństwie polskim jest podobnie.
       Są natomiast pewne cechy w kulturze, jak na przykład humor żydowski, dystans do samego siebie i umiejętność śmiania się z siebie.
      
       To przymrużenie oka widać w „Skrzypku na dachu”. Czym ten musical jest dla Żydów?

       Jest to sentymentalne pokazanie wnukom czy prawnukom tych, którzy wyemigrowali na Zachód na przełomie wieku XIX i XX, skąd im nogi wyrastają. Przodkowie na ogół zajmowali się prostymi rzeczami. Na Wschodzie uprawiali drobną rolę, prowadzili drobny handel, zajmowali się rzemieślnictwem – takim, co to nie można sprzedać towaru, bo ilu może być krawców, szewców, kapeluszników.
       Amerykańscy twórcy „Skrzypka” zauważyli, że przypominając ten sentymentalizm można zarobić.
      
       Jacy są Żydzi dziś?
       Telewizyjne migawki z Izraela pokazują najczęściej Żydów z pejsami i ścianę płaczu, zapominając, że to niewielki procent społeczności. Żydzi normalnie chodzą w dżinsach, kurtkach i nie różnią się od innych. Żydzi tak, jak i inni mają poglądy polityczne od prawa do lewa. Tak samo poglądy filozoficzne. I tak też jest w Polsce. Jedyna rzecz, która łączy Żydów to chęć pamiętania o swoich dziadkach, pradziadkach.
       Po wojnie życie religijne Żydów było kulawe, bo mieli oni prawo obrażenia się na Boga. Znam takich, którzy ocaleli jako jedyni z kilkudziesięcioosobowej rodziny. Jakimś cudem przeżyli. Oni nie będą bardzo religijni, bo mają znak zapytania, dlaczego Bóg do tego dopuścił.
       Dziś jest tak, że ktoś kultywuje pewne reguły religijne więc świętuje szabas. Bo tak robili dziadowie. Ale on nie wierzy. Albo odwrotnie. Woody Allen powiedział, że jest lojalną opozycją.
      
       Religia żydowska to zbór reguł, nakazów, zakazów. Są one niełatwe do przestrzegania. Udaje się to dziś?

       Przykład z naszego towarzystwa. Na święto Hanuka zaprasza się Żydów, choć i nie-Żydów także. Wśród wszystkich są koszerni. Tak naprawdę z dziesięciu.
       Ale jest problem, czy dawać takie jedzenie, czy inne? Czy jedno danie może stać obok drugiego? Problem właściwie zaczyna się już w kuchni od przygotowywania potraw.
       Czasami wyjście jest proste, bo są specjalne koszerne gotowce do podgrzania, takie, jak dla wycieczek izraelskich. A to akurat też ciekawa sytuacja. Przyjeżdża grupa 70-osobowa z Izraela i jest pytanie czy chcą jedzenie koszerne. Na początku zgłasza się 20 osób, w efekcie zostają 3-4. Pamiętajmy, że społeczeństwa świeczczeją.
       Jednak z przestrzeganiem reguł religijnych był problem już wcześniej. Dochodziło do scen niemal kabaretowych np. w szabas nie powinno się udawać w podróż. A w starożytnych czasach jak ktoś był już na okręcie to przecież podróży nie przerwał. Więc ustalono, że pływać wolno. Życie weryfikuje zasady, dostosowuje je.
       Nie tylko Żydzi muszą przestrzegać pewnych reguł religijnych. Muzułmanie też pięć razy dziennie muszą się modlić, a jak to pogodzić z pracą w biznesie? To już kwestia tego, co wybieramy.
       Do XIX w. nie było kwestii laickich. Człowiek był religijny z natury. Mógł być heretykiem, odstępstwem, ale od religii. Czy dziś Polak - katolik pamięta, że w piątek powinien pościć? Podobnie jest z innymi przepisami, o których nie pamięta. To samo z Żydami. Są normalnymi, nowoczesnymi ludźmi. Czy Janusz Morgenstern przerywał zdjęcia, bo szabas? Podobnie wielu innych. Ci, którzy przestrzegają wszystkich reguł zawsze są w mniejszości.
      
       Zasady są świetnie nakreślone właśnie w „Skrzypku na dachu”

       W tradycji żydowskiej przepisy są na wszystko. Nawet Tewje mówi, że są przepisy jak nosić ubranie, jak brodę i to jest opisane w księgach.
      
       Czy Panu, jako Żydowi, łatwiej reżyseruje się „Skrzypka”?

       Pewnie, że tak. Mój ojciec był co prawda szewcem a nie mleczarzem, ale pochodził z „pipidówy” na Lubelszczyźnie. Miał klasyczne cechy Tewjego, czego doświadczałem od dziecka. Jako Żyd rozumiem nie tylko to, co jest napisane w tekście, ale i z czego wynikają pewne sposoby zachowania. Inny reżyser musiałby zajrzeć do źródeł. Doczytać, dlaczego człowiek ma cały czas znaki zapytania. Czy wy, Żydzi, musicie zawsze odpowiadać pytaniem na pytanie? A dlaczego nie? (śmiech)
       W polskim społeczeństwie ta bliskość Żydów spowodowała, że temat „Skrzypka” jest bardziej czytelny niż np. dla społeczności skandynawskiej, gdzie Żydów jest znikoma liczba. Choć jest to spektakl etnograficzny. W dzisiejszych czasach na wsiach wygląda inaczej niż w Anatewce. Ale dzięki rodzicom czy dziadkom rozumiemy to.
       W „Skrzypku na dachu” jest pokazane, że zawsze chodzi o pogodę ducha, bo celem życia jest życie, zwycięża radość mimo kłopotów. To filozofia żydowska.
       Ten musical był grany na wszystkich scenach świata i wszędzie był zrozumiany. Przez filozofię właśnie. Tewje jest prostym człowiekiem, myli mu się wiele rzeczy, ale sympatycznie i wiadomo do czego zmierza. Do zdrowego rozsądku, którego w dzisiejszych czasach nam brak.
      
      
A

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Antypolonizm - z tym spotykam się częściej niż z antysemityzmem.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    STARYDINO(2011-10-11)
  • Już za czasów Borgii żydzi w Rzymie byli uważanii przez kościół kat. za gorszy gatunek ludzi-można im było handlować tylko jedzeniem i starą odzieżą np.
  • Pierwszy raz byłem na skrzypku w Gdyni, potem oglądałem w TV, potem obejrzałem na Brodwayu w NY. Jestem bardzo ciekawy konfrontacji z produkcją elbląskiego teatru. .. Świetny pomysł, świetny wywiad. Pozdrawiam
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Arkadiusz Jachimowicz(2011-10-11)
  • dlaczego powiedzenie "ty Zydzie" sami Żydzi odbierają jako antysemityzm?
  • bo nim jest
  • ciekAWA rozmowa ale taka dluga ze az nie przeczytalem
  • Panie Reżyserze ! Skoro temat został poruszony, to proszę Pana o zajęcie stanowiska w kwestii którą poruszę. Otóż wydaje mi się, że głównymi antysemitami są sami Żydzi i to oni głównie ten temat podgrzewają. Od XVI w byli "przepędzani" od Hiszpanii przez całą Europę aż na Wschód. W Polsce zostali dobrze przyjęci i otrzymali wiele przywilejów. Twierdzę że sami Żydzi muszą się uderzyć w pierś i dokonać oceny siebie - czym zależli za skórę kilku narodom, że jest jak jest. I oczywiście przeprosić za to zło które zrobili i podkreślić to co zrobili dobrego dla cywilizacji. Jeżeli nie będzie samokrytki, to idąc skrótem myślowym Szymon Weiss, mówiąc łamanym językiem polskim będzie udowadniał że jest Polakiem. .. i wasze ulice a nasze kamienice długo pokutować będą w Polsce.
  • Nie ma Żyda zasymilowanego !
  • Wielki szacun dla wszystkich Noblistów żydowskiego pochodzenia. Tęgie mają głowy i chęć do myślenia.
Reklama