Przez pomyłkę skasowałam nieważny bilet. Byłam ogromnie zaskoczona tą sytuacją. Kontroler nie chciał nawet wysłuchać moich wyjaśnień. Chciałabym opisać swoją sytuację, ponieważ myślę, że takich osób jak ja w naszym mieście znajdzie się jeszcze więcej - napisała do nas czytelniczka.
Dzisiaj (4 listopada) po godz. 6 rano spieszyłam się jak co dzień do pracy. Na przystanku zauważyłam kontrolerów biletów, ale będąc w przekonaniu, że posiadam ważny bilet, który zakupiłam dzień wcześniej w punkcie ZKM, wsiadłam do tramwaju i niezwłocznie udałam się do kasownika w celu skasowania biletu. Obecni byli przy tym kontrolerzy biletów, którzy byli świadkami jak kasuję bilet. W wyniku kontroli okazało się, że skasowałam nieważny bilet. Byłam ogromnie zaskoczona tą sytuacją. Kontroler nie chciał nawet wysłuchać moich wyjaśnień. Zaczęłam w popłochu szukać biletu, jednak kontroler zaczął już wypisywać mandat. Po chwili z drugiej kieszeni wyjęłam ważny, nieskasowany bilet. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że pomyłkowo wyjęłam bilet z niewłaściwej kieszeni na co kontrolujący z ironią odparł, że „nauczę się wyrzucać śmieci z kieszeni„ i nazwał mnie w obecności innego kontrolera i współpasażerów gapowiczem.
Do tramwaju wsiadłam z zamiarem niezwłocznego skasowania biletu, czego obaj kontrolerzy byli świadkami i co też od razu uczyniłam. Jednak wczesna pora i pośpiech spowodowały błąd przy kasowaniu. Nigdy w moim życiu nie jechałam komunikacją miejską bez ważnego biletu. Codziennie rano dojeżdżam do pracy komunikacją miejską i pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji. Podejrzewam, że inny kontroler o ludzkim sercu zrozumiałby sytuację. Kontrolujący mnie Pan pożegnał mnie z szyderczym uśmiechem i kpiną oznajmiając, że mogę się odwoływać gdzie chcę a i tak przegram. Współpasażerowie byli oburzeni całą sytuacją.
Jestem osobą uczciwą, o nieposzlakowanej opinii. Na co dzień uczciwie pracuję i zarabiam najniższą krajową, która jak wiadomo nie pozwala żyć na godnym poziomie. Nie stać mnie na tak wysoki mandat. Zdaję sobie sprawę, że przez swoją nieuwagę nie skasowałam ważnego biletu. Jednak czy moja postawa wskazywała, że celowo chciałam skorzystać bezpłatnie z komunikacji? Posiadałam przy sobie ważny bilet. Wsiadłam do tramwaju, od razu udając się do kasownika. Czy wiedząc, że posiadam nieważny bilet postąpiłabym w ten sposób?
Podejrzewam, że gdybym trafiła na innego kontrolera problemu by nie było. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy człowiek o ludzkim sercu zrozumiałby sytuację. Cała sytuacja trwała zaledwie 2 minuty od wejścia do tramwaju.
Niestety kontrolerzy zatrudnieni w naszym mieście żerują na każdej okazji złapania gapowicza, aby uzyskać jak najlepsze wyniki za co otrzymują wynagrodzenie prowizyjne. Jestem zmuszona zapłacić mandat, ponieważ poinformowano mnie, że owszem dają wiarę moim wytłumaczeniom, ale sztywno muszą trzymać się regulaminów. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprzestać korzystania z komunikacji miejskiej, za którą i tak stanowczo za dużo płacę.
Z poważaniem
elblążanka
Do tramwaju wsiadłam z zamiarem niezwłocznego skasowania biletu, czego obaj kontrolerzy byli świadkami i co też od razu uczyniłam. Jednak wczesna pora i pośpiech spowodowały błąd przy kasowaniu. Nigdy w moim życiu nie jechałam komunikacją miejską bez ważnego biletu. Codziennie rano dojeżdżam do pracy komunikacją miejską i pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji. Podejrzewam, że inny kontroler o ludzkim sercu zrozumiałby sytuację. Kontrolujący mnie Pan pożegnał mnie z szyderczym uśmiechem i kpiną oznajmiając, że mogę się odwoływać gdzie chcę a i tak przegram. Współpasażerowie byli oburzeni całą sytuacją.
Jestem osobą uczciwą, o nieposzlakowanej opinii. Na co dzień uczciwie pracuję i zarabiam najniższą krajową, która jak wiadomo nie pozwala żyć na godnym poziomie. Nie stać mnie na tak wysoki mandat. Zdaję sobie sprawę, że przez swoją nieuwagę nie skasowałam ważnego biletu. Jednak czy moja postawa wskazywała, że celowo chciałam skorzystać bezpłatnie z komunikacji? Posiadałam przy sobie ważny bilet. Wsiadłam do tramwaju, od razu udając się do kasownika. Czy wiedząc, że posiadam nieważny bilet postąpiłabym w ten sposób?
Podejrzewam, że gdybym trafiła na innego kontrolera problemu by nie było. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy człowiek o ludzkim sercu zrozumiałby sytuację. Cała sytuacja trwała zaledwie 2 minuty od wejścia do tramwaju.
Niestety kontrolerzy zatrudnieni w naszym mieście żerują na każdej okazji złapania gapowicza, aby uzyskać jak najlepsze wyniki za co otrzymują wynagrodzenie prowizyjne. Jestem zmuszona zapłacić mandat, ponieważ poinformowano mnie, że owszem dają wiarę moim wytłumaczeniom, ale sztywno muszą trzymać się regulaminów. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprzestać korzystania z komunikacji miejskiej, za którą i tak stanowczo za dużo płacę.
Z poważaniem
elblążanka