
Wołyń to bolesna rana na stosunkach polsko-ukraińskich. 11 lipca mija 73. rocznica tak zwanej „krwawej niedzieli”. O tym i innych bolesnych wydarzeniach opowiada wystawa, którą dzisiaj otwarto w klubie garnizonowym 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej przy ul. Mierosławskiego. Zobacz zdjęcia z wystawy.
30 plansz pokazujących rzeź wołyńską w świetle dokumentów utworzonych przez ukraińską organizację OUN-B i UPA skonfrontowanych z fotografiami tamtego tragicznego okresu. I nie jest to próba „wybielenia” udziału Ukraińców. Ukraińskie materiały pokazują całą grozę budowania czystego narodowościowo terytorium ukraińskiego na południowo-wschodnich kresach drugiej Rzeczpospolitej w czasie II wojny światowej. - To często materiały nieznane szerszej publiczności – mówił Bartosz Januszewski z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Przytoczmy tylko jeden z ukraińskich meldunków zaprezentowanych na wystawie: „11 lipca 1943r. Na Byskupczyn z bojówki nr 6 wyjechało 30 ludzi, żeby prowadzić likwidację seksotów [tajnych współpracowników] rekrutowanych przeważnie z ludności polskiej. Zniszczono około dwóch tysięcy osób. Po naszej stronie ofiar nie było...”
Szacuje się, że w rzezi wołyńsko-galicyjskiej zginęło około 100-130 tys. Polaków i 10-13 tys. Ukraińców. Trzeba przypomnieć, że ukraińskie sotnie wspierane przez chłopów atakowały Polaków, którzy nie mogli liczyć na obronę polskich partyzantów. Zorganizowane polskie oddziały partyzanckie pojawiły się na Wołyniu dopiero na przełomie 1943 i 1944 r. Warto zwrócić też uwagę, że największe straty ludność polska poniosła, gdy UPA zaczęła czyścic narodowościowo Galicję. Według szacunków zginęło wtedy 60-70 tys. Polaków i 1-2 tys. Ukraińców. Na tereny Polski centralnej uciekło 300 tys. Polaków. - Trzeba też zaznaczyć, że ukraińscy sąsiedzi Polaków byli często zmuszani pod groźbą śmierci do udziału w rzezi Polaków – mówił Bartosz Januszewski.
Tło historyczne wystawy i najważniejsze fakty przedstawił Bartosz Januszewski z IPN w ponadgodzinnym wykładzie. Jedną z ciekawostek zaprezentowanych na wykładzie było porównanie mniejszości narodowych w II Rzeczpospolitej. Ukraińcy stanowili 14 procent obywateli polskich, ale już w województwie wołyńskim 7 na 10 mieszkańców byli narodowości ukraińskiej.
Wykład ciekawy, tylko, że na sali dominowali żołnierze. O ile wystawę może sobie obejrzeć każdy chętny (będzie czynna do 22 lipca w klubie przy Mierosławskiego w godz. 8.30-21, w niedzielę 10-17), to pora wykładu (w piątek o godz. 11) nie wszystkim mogła pasować.
Inicjatorem sprowadzenia wystawy do Elbląga był Grzegorz Wołoszczak.
Przytoczmy tylko jeden z ukraińskich meldunków zaprezentowanych na wystawie: „11 lipca 1943r. Na Byskupczyn z bojówki nr 6 wyjechało 30 ludzi, żeby prowadzić likwidację seksotów [tajnych współpracowników] rekrutowanych przeważnie z ludności polskiej. Zniszczono około dwóch tysięcy osób. Po naszej stronie ofiar nie było...”
Szacuje się, że w rzezi wołyńsko-galicyjskiej zginęło około 100-130 tys. Polaków i 10-13 tys. Ukraińców. Trzeba przypomnieć, że ukraińskie sotnie wspierane przez chłopów atakowały Polaków, którzy nie mogli liczyć na obronę polskich partyzantów. Zorganizowane polskie oddziały partyzanckie pojawiły się na Wołyniu dopiero na przełomie 1943 i 1944 r. Warto zwrócić też uwagę, że największe straty ludność polska poniosła, gdy UPA zaczęła czyścic narodowościowo Galicję. Według szacunków zginęło wtedy 60-70 tys. Polaków i 1-2 tys. Ukraińców. Na tereny Polski centralnej uciekło 300 tys. Polaków. - Trzeba też zaznaczyć, że ukraińscy sąsiedzi Polaków byli często zmuszani pod groźbą śmierci do udziału w rzezi Polaków – mówił Bartosz Januszewski.
Tło historyczne wystawy i najważniejsze fakty przedstawił Bartosz Januszewski z IPN w ponadgodzinnym wykładzie. Jedną z ciekawostek zaprezentowanych na wykładzie było porównanie mniejszości narodowych w II Rzeczpospolitej. Ukraińcy stanowili 14 procent obywateli polskich, ale już w województwie wołyńskim 7 na 10 mieszkańców byli narodowości ukraińskiej.
Wykład ciekawy, tylko, że na sali dominowali żołnierze. O ile wystawę może sobie obejrzeć każdy chętny (będzie czynna do 22 lipca w klubie przy Mierosławskiego w godz. 8.30-21, w niedzielę 10-17), to pora wykładu (w piątek o godz. 11) nie wszystkim mogła pasować.
Inicjatorem sprowadzenia wystawy do Elbląga był Grzegorz Wołoszczak.
Sebastian Malicki