
Chociaż wielu wydaje się to nadinterpretacją i przesadą, można powiedzieć, że okrucieństwo wobec zwierząt hodowlanych jest w Polsce czymś dosyć zwyczajnym i nie wzbudzającym większych emocji. Źle traktowane krowy, owce, świnie nie wzbudzają naszej litości, mało kto przejmuje się ich cierpieniem. Dlaczego jesteśmy okrutni wobec zwierząt? Czy na to pytanie jest jakaś odpowiedź?
Zwierzęta są obecne w tak wielu aspektach naszego życia, że często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wyobrażacie sobie polskie łąki bez krów? Gospodarstwa bez świń, czy rozległe, zielone pola, na których nie pasą się konie? Piękne obrazki, chętnie fotografowane i wzbudzające zachwyt. Jednak te zwierzęta są często traktowane przez ich właścicieli gorzej niż przedmioty. Są, na szczęście tacy, którzy próbują bronić tych, którzy sami obronić się nie mogą. Dzięki nim polskie krowy, konie, owce będą mogły „powiedzieć”, że ich życie nie zawsze jest tak kolorowe, jak na przedstawianych w książkach zdjęciach i obrazkach.
Dlaczego w ogóle tak jest? Skąd bierze się okrucieństwo wobec zwierząt? Ewa Holt, psycholog kliniczna i psychoterapeutka w nurcie transpersonalnym, przyznaje, że jej samej trudno jest to zrozumieć. Chociaż na co dzień zajmuje się ludzką psychiką, ten temat jest dla niej czymś niezwykle trudnym. „Większość ludzi maltretujących zwierzęta jest po prostu nieczuła na ich cierpienie, ma brak empatii, traktuje zwierzęta jak obiekty, a nie istoty żywe”. Dodaje również, że także religia nie zawsze spełnia pozytywną rolę. Według Biblii Stwórca dał człowiekowi prawo do rządzenia światem roślin i zwierząt. I chociaż nie musi to oznaczać przyzwolenia na maltretowanie, daje jednak ludziom przywilej traktowania ich jako swoich podwładnych, co wielu wykorzystuje w najgorszy i najbardziej brutalny sposób. Psycholożka Ewa Holt zastanawia się nad zjawiskiem ludzkiego bestialstwa „Dlaczego człowiek, jako jedyny gatunek, wykazuje okrucieństwo i sadyzm wobec innych gatunków, to są pytania filozoficzne z dziedziny <>, na które nie znam odpowiedzi... Próbuję walczyć z okrucieństwem wobec zwierząt które widzę dookoła, w wiosce, w której mieszkam i jedynym pomysłem, jaki mam jest uwrażliwianie dzieci, dawanie im innych wzorców”.
Wracamy więc do początków – dzieciństwa. Tam się wszystko zaczyna. My, dorośli, musimy uczyć nasze dzieci by szanowały zwierzęta. Jednak, mimo wszystko, także młodzież wychowana w tzw. Dobrych domach wyrastają na okrutników. Są jednak, z drugiej strony i tacy, którzy chcą z tym bestialstwem walczyć i wierzą, że uda im się uratować wiele zwierzęcych żyć. My musimy nie tylko przeciwdziałać, ale także intensywnie walczyć z problemem, który jest ,a jego skala jest ogromna.
Karolina Zagrodzka, prezeska elbląskiego Stowarzyszenia „Patrol Interwencyjny ds. Zwierząt Gospodarskich” mówi, jak wiele trzeba jeszcze zrobić. Mówi też, w jaki sposób stara się walczyć z okrucieństwem w naszej okolicy (a często i całym województwem warmińsko-mazurskim) , gdzie gospodarstw, w których hoduje się zwierzęta jest bardzo dużo. Opowiada także, do jakich brutalnych czynów zdolni są ludzie. Są sprawy, o których trudno powiedzieć – zbyt drastyczne sceny, zbyt przerażające. Niestety, prawda bywa bardzo ciężka do zrozumienia i zniesienia.
„Niedawno o okrucieństwie ludzi mogliśmy przekonać się, kiedy w miejscowości Cielętnik Patrol Interwencyjny , dzięki ogromnej pomocy fundacji TARA oraz Psy Dzieciom dokonał niebywałego wyczynu – odebrania skrajnie wyczerpanych, wyniszczonych i chorych koni, psów, krów i owiec. W czasie interwencji wspierały nas także Pogotowie dla Zwierząt i fundacja raj dla zwierząt. Tam
było strasznie, te zwierzaki nie przeżyłyby długo bez naszej pomocy” mówi Karolina i dodaje, że to jednak nie koniec sprawy „Na naszych barkach spoczywa piecza nad krowami. 6 z nich jest w domu adopcyjnym, a my zobowiązani jesteśmy do opieki weterynaryjnej. Konie zaś są pod opieką OTOZ Animals. Potrzebne są środki na leczenie, na dojazdy do nich i stały monitoring, czy zwierzęta mają w nowym domu dobre warunki. Niestety, nie jest łatwo zebrać potrzebne fundusze. Ludzi nie wzrusza tak bardzo los bydła, nie chcą pomagać krowom. Najważniejsze jednak, że udało się wyrwać część zwierząt z piekła. Dodam jednak, że w Cielętniku zostało jeszcze dużo innych zwierząt, które nadal potrzebują pomocy” kończy Zagrodzka.
Karolina przypomina też sprawę Neski, wyrwanej ze śmierci ,w bardzo dosłownym znaczeniu. Neska to dziś radosny, młody koń. Śliczna klaczka, która ma przed sobą długie i dobre życie. Być może będzie koniem sportowym, może uszczęśliwi dzieciaki przewożąc je na swoim grzbiecie? A przecież jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że jej los jest przesądzony. Miała skończyć jako włoski smakołyk, być wywieziona wraz z innymi końmi. Neska, na początku nazywana Małą, dziś jest pod opieką Agaty Piwowar, kobiecie o wielkim sercu i ogromnej miłości do zwierząt, Członkini Stowarzyszenia Grupy Interwencyjnej.
Wielu jej braci i sióstr nie miało takiego szczęścia. Na rzeź pojechały w tragicznych warunkach. Przerażone, chore, obolałe. Niektóre z tych zwierząt udało się uratować. Inne zginęły, ale przedtem zostały okrutnie zamęczone i sponiewierane. Ludzie traktowali je gorzej niż przedmioty – wszak o rzeczy warto dbać, żeby się nie zniszczyły. Konie były bite, kopane, upychane na siłę w przepełnionych przyczepach. Niektóre pojechały ze złamanymi kończynami, bardzo bolesnymi ranami. Były też źrebne klacze i młodziutkie źrebaczki.
Takich historii jest ciągle za dużo. Wciąż odbywają „targi” koni, słychać o przypadkach złego traktowania zwierząt. Nie wszystkie udaje się jednak uratować, nie wszystkie dożyją do interwencji, nie o każdym przypadku się dowiemy. Problemem są także warunki utrzymania zwierząt, które uda się wyrwać z rąk okrutników. Potrzebne są leki, opieka weterynaryjna, sprzęt, jedzenie i, co niezwykle istotne, pomoc wolontariuszy. Nie ukrywajmy, ważne są także środki finansowe, które mogą zapewnić opiekę i jednocześnie pomogą w ratowaniu kolejnych zwierząt.
Potrzebna jest nam również pomoc niematerialna – wsparcie i potwierdzenie, że to co robimy jest doceniane to dla nas ogromna radość. „Prosimy również o informacje, gdy tylko dzieje się coś złego, zwierzę cierpi, nie wahajcie się, informujcie nas o tym!” apeluje Karolina Zagrodzka.
Dane Patrolu, dla tych, którzy chcą pomóc, informować, a może zostać wolontariuszami lub przekazać produkty albo wsparcie finansowe:
"Stowarzyszenie Patrol Interwencyjny Do Spraw Zwierząt Gospodarskich"
Nowakowo Trzecie 59/2, 82-300 Elbląg tel.696-528-247
KRS : 0000436326 REGON : 281444489
NIP : 5783111450 POLBANK : 98234000096540246000000040
FB:http://www.facebook.com/PatrolInterwencyjnyDsZwierzatGospodarskich
Dlaczego w ogóle tak jest? Skąd bierze się okrucieństwo wobec zwierząt? Ewa Holt, psycholog kliniczna i psychoterapeutka w nurcie transpersonalnym, przyznaje, że jej samej trudno jest to zrozumieć. Chociaż na co dzień zajmuje się ludzką psychiką, ten temat jest dla niej czymś niezwykle trudnym. „Większość ludzi maltretujących zwierzęta jest po prostu nieczuła na ich cierpienie, ma brak empatii, traktuje zwierzęta jak obiekty, a nie istoty żywe”. Dodaje również, że także religia nie zawsze spełnia pozytywną rolę. Według Biblii Stwórca dał człowiekowi prawo do rządzenia światem roślin i zwierząt. I chociaż nie musi to oznaczać przyzwolenia na maltretowanie, daje jednak ludziom przywilej traktowania ich jako swoich podwładnych, co wielu wykorzystuje w najgorszy i najbardziej brutalny sposób. Psycholożka Ewa Holt zastanawia się nad zjawiskiem ludzkiego bestialstwa „Dlaczego człowiek, jako jedyny gatunek, wykazuje okrucieństwo i sadyzm wobec innych gatunków, to są pytania filozoficzne z dziedziny <
Wracamy więc do początków – dzieciństwa. Tam się wszystko zaczyna. My, dorośli, musimy uczyć nasze dzieci by szanowały zwierzęta. Jednak, mimo wszystko, także młodzież wychowana w tzw. Dobrych domach wyrastają na okrutników. Są jednak, z drugiej strony i tacy, którzy chcą z tym bestialstwem walczyć i wierzą, że uda im się uratować wiele zwierzęcych żyć. My musimy nie tylko przeciwdziałać, ale także intensywnie walczyć z problemem, który jest ,a jego skala jest ogromna.
Karolina Zagrodzka, prezeska elbląskiego Stowarzyszenia „Patrol Interwencyjny ds. Zwierząt Gospodarskich” mówi, jak wiele trzeba jeszcze zrobić. Mówi też, w jaki sposób stara się walczyć z okrucieństwem w naszej okolicy (a często i całym województwem warmińsko-mazurskim) , gdzie gospodarstw, w których hoduje się zwierzęta jest bardzo dużo. Opowiada także, do jakich brutalnych czynów zdolni są ludzie. Są sprawy, o których trudno powiedzieć – zbyt drastyczne sceny, zbyt przerażające. Niestety, prawda bywa bardzo ciężka do zrozumienia i zniesienia.
„Niedawno o okrucieństwie ludzi mogliśmy przekonać się, kiedy w miejscowości Cielętnik Patrol Interwencyjny , dzięki ogromnej pomocy fundacji TARA oraz Psy Dzieciom dokonał niebywałego wyczynu – odebrania skrajnie wyczerpanych, wyniszczonych i chorych koni, psów, krów i owiec. W czasie interwencji wspierały nas także Pogotowie dla Zwierząt i fundacja raj dla zwierząt. Tam
było strasznie, te zwierzaki nie przeżyłyby długo bez naszej pomocy” mówi Karolina i dodaje, że to jednak nie koniec sprawy „Na naszych barkach spoczywa piecza nad krowami. 6 z nich jest w domu adopcyjnym, a my zobowiązani jesteśmy do opieki weterynaryjnej. Konie zaś są pod opieką OTOZ Animals. Potrzebne są środki na leczenie, na dojazdy do nich i stały monitoring, czy zwierzęta mają w nowym domu dobre warunki. Niestety, nie jest łatwo zebrać potrzebne fundusze. Ludzi nie wzrusza tak bardzo los bydła, nie chcą pomagać krowom. Najważniejsze jednak, że udało się wyrwać część zwierząt z piekła. Dodam jednak, że w Cielętniku zostało jeszcze dużo innych zwierząt, które nadal potrzebują pomocy” kończy Zagrodzka.
Karolina przypomina też sprawę Neski, wyrwanej ze śmierci ,w bardzo dosłownym znaczeniu. Neska to dziś radosny, młody koń. Śliczna klaczka, która ma przed sobą długie i dobre życie. Być może będzie koniem sportowym, może uszczęśliwi dzieciaki przewożąc je na swoim grzbiecie? A przecież jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że jej los jest przesądzony. Miała skończyć jako włoski smakołyk, być wywieziona wraz z innymi końmi. Neska, na początku nazywana Małą, dziś jest pod opieką Agaty Piwowar, kobiecie o wielkim sercu i ogromnej miłości do zwierząt, Członkini Stowarzyszenia Grupy Interwencyjnej.
Wielu jej braci i sióstr nie miało takiego szczęścia. Na rzeź pojechały w tragicznych warunkach. Przerażone, chore, obolałe. Niektóre z tych zwierząt udało się uratować. Inne zginęły, ale przedtem zostały okrutnie zamęczone i sponiewierane. Ludzie traktowali je gorzej niż przedmioty – wszak o rzeczy warto dbać, żeby się nie zniszczyły. Konie były bite, kopane, upychane na siłę w przepełnionych przyczepach. Niektóre pojechały ze złamanymi kończynami, bardzo bolesnymi ranami. Były też źrebne klacze i młodziutkie źrebaczki.
Takich historii jest ciągle za dużo. Wciąż odbywają „targi” koni, słychać o przypadkach złego traktowania zwierząt. Nie wszystkie udaje się jednak uratować, nie wszystkie dożyją do interwencji, nie o każdym przypadku się dowiemy. Problemem są także warunki utrzymania zwierząt, które uda się wyrwać z rąk okrutników. Potrzebne są leki, opieka weterynaryjna, sprzęt, jedzenie i, co niezwykle istotne, pomoc wolontariuszy. Nie ukrywajmy, ważne są także środki finansowe, które mogą zapewnić opiekę i jednocześnie pomogą w ratowaniu kolejnych zwierząt.
Potrzebna jest nam również pomoc niematerialna – wsparcie i potwierdzenie, że to co robimy jest doceniane to dla nas ogromna radość. „Prosimy również o informacje, gdy tylko dzieje się coś złego, zwierzę cierpi, nie wahajcie się, informujcie nas o tym!” apeluje Karolina Zagrodzka.
Dane Patrolu, dla tych, którzy chcą pomóc, informować, a może zostać wolontariuszami lub przekazać produkty albo wsparcie finansowe:
"Stowarzyszenie Patrol Interwencyjny Do Spraw Zwierząt Gospodarskich"
Nowakowo Trzecie 59/2, 82-300 Elbląg tel.696-528-247
KRS : 0000436326 REGON : 281444489
NIP : 5783111450 POLBANK : 98234000096540246000000040
FB:http://www.facebook.com/PatrolInterwencyjnyDsZwierzatGospodarskich
Aleksandra Zumkowska-Pawłowicz, PuellaNova.pl