Do napisania tego listu zmotywował mnie absurd, z którym zetknęłam się w ostatnim czasie. Otóż myślałam, że miasto powinno sprzyjać jego mieszkańcom i ułatwiać im życie, jednak u nas to nierealne. Chodzi mi mianowicie o Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne funkcjonujące w Elblągu.
Ponieważ moja córka dostała skierowanie ze względu na dysleksję na zajęcia odbywające się w takiej poradni. Mieszkamy przy Kosynierów Gdyńskich, jakieś 50 m od Poradni nr 2. Okazało się, że córka, ponieważ chodzi do Szkoły Podstawowej nr 12, na takie zajęcia powinna chodzić do Poradni nr 1 przy ul. Pułaskiego.
Pomyślałam, że byłoby parodią mieszkać obok jednej poradni i „latać” do drugiej. Udałam się więc do Pana Dyrektora Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2 z myślą, żeby przenieść tam córkę. I cóż załatwiłam? Okazało się, że w czasach, gdy mogę sobie wybrać szkołę, do której mają uczęszczać moje dzieci, mogę również wybrać sobie przychodnię, w której chcę się leczyć – nie mogę wybrać dziecku Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Są one przydzielone do szkoły, a nie do miejsca zamieszkania dziecka.
Teraz ja, pracująca, samotna matka muszę biegać z dzieckiem taki kawał drogi, mając inną poradnie „pod nosem”. Albo, co gorsza, córka sama będzie tam biegała, choć słońce zachodzi coraz wcześniej i coraz szybciej robi sie ciemno. A tak, dziecko poszłoby samo do bloku obok i wróciło, a ja nie martwiłabym się o to, czy coś się jej nie stanie po drodze.
Wystarczyłoby trochę pomyśleć, a życie nas, mieszkańców, byłoby łatwiejsze nawet w takich prostych sprawach, jak moja. Ale po co ułatwiać życie mieszkańcom, trzeba je jeszcze bardziej skomplikować.
Pomyślałam, że byłoby parodią mieszkać obok jednej poradni i „latać” do drugiej. Udałam się więc do Pana Dyrektora Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2 z myślą, żeby przenieść tam córkę. I cóż załatwiłam? Okazało się, że w czasach, gdy mogę sobie wybrać szkołę, do której mają uczęszczać moje dzieci, mogę również wybrać sobie przychodnię, w której chcę się leczyć – nie mogę wybrać dziecku Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Są one przydzielone do szkoły, a nie do miejsca zamieszkania dziecka.
Teraz ja, pracująca, samotna matka muszę biegać z dzieckiem taki kawał drogi, mając inną poradnie „pod nosem”. Albo, co gorsza, córka sama będzie tam biegała, choć słońce zachodzi coraz wcześniej i coraz szybciej robi sie ciemno. A tak, dziecko poszłoby samo do bloku obok i wróciło, a ja nie martwiłabym się o to, czy coś się jej nie stanie po drodze.
Wystarczyłoby trochę pomyśleć, a życie nas, mieszkańców, byłoby łatwiejsze nawet w takich prostych sprawach, jak moja. Ale po co ułatwiać życie mieszkańcom, trzeba je jeszcze bardziej skomplikować.