
Nagrobki dawnych mieszkańców Rychlik trafiły na... lokalne gruzowisko. O sprawie pisze Lech Słodownik, propagator lokalnej i regionalnej historii.
"Nasza pamięć o naszych zmarłych jest dobra", a "ich pamięć o ich zmarłych jest zła?"To właściwie na czym zasadza się tzw. chrześcijańskie miłosierdzie, szacunek, zrozumienie i poszanowanie pamięci każdego zmarłego człowieka? Obojętnie: jakiej narodowości i wyznania. Na czym? Te pytania są szczególnie dzisiaj ważne, wobec niespotykanych zbrodni, dokonywanych przez putinowskich agresorów na Ukrainie. Śmiem sądzić, że o tych podstawowych kanonach zapomniano w moich Rychlikach, zapomniały osoby, którym powierzono duchową troskę nad miejscową społecznością.
Pisałem już o tym dużo, m.in. w monografii Rychlik (I wydanie 2010, II wydanie 2019) i pisałem m.in., że na Wzgórzu Kościelnym, na starym cmentarzu, spoczywają szczątki ponad 20 niemieckich (i nie tylko) pokoleń, które w ciągu ponad 700 lat żyły, pracowały, kochały i umierały w tej wsi. I przypomnę tylko, że my jesteśmy w Rychlikach dopiero od 77 lat, czyli tylko 10 procent tego chrześcijańskiego czasu. A przecież w przeszłości Rychlik (tej niemieckiej) pojawiało się sporo Polaków, także wśród duszpasterzy miejscowego kościoła. Przypomnę tylko, ze obecny kościół został wybudowany pod nadzorem pastora W. G. Grzybowskiego - Polaka z pochodzenia.
Do czego zmierzam? Otóż po 1945 r. krok po kroku zlikwidowano ten stary, poniemiecki cmentarz, przy okazji szabrując i niszcząc efektowne niekiedy nagrobki. Pod koniec lat 60. ta planowa dewastacja przybrała haniebną wręcz formę, gdy ówczesny proboszcz z nagrobnych płyt polecił ułożyć stopnie schodów na pagórku prowadzących do kościoła. I zrobił te schody, z "nazwiskami na płytach" do góry! Po interwencji umieścił je "nazwiskami do dołu"…

Okazało się, że takie zachowania mają nadal miejsce. Niestety. W ubiegłym roku podczas przebudowy tzw. Pomnika Millenijnego, znajdującego się przy kościele, natrafiono na dwa zakopane i uszkodzone (ale czytelne) nagrobki z nazwiskami dawnych mieszkańców Rychlik (Reichenbach). Kim oni byli i co robili, napisałem obszernie na moim Facebooku (vide: 25.06.2021 - "Rychlicka Rossa"). Krótko: Byli to solidni mieszkańcy, dobrzy rolnicy i dobrzy ewangelicy. Znalezione nagrobki ustawiono opodal, pod drzewem.
Wydawało się, że powędrują one do jakiegoś miejscowego lapidarium, czy w okolice żeliwnego krzyża pastora J. J. Rathsa, za prezbiterium kościoła. Niestety, po jakimś czasie nagrobki te zniknęły. Pewnie "wymagała" tego nowa aranżacja Pomnika Millenijnego (?)
Ale oto niespodziewanie w ostatnich dniach płyty te zostały odnalezione na…gruzowisku po byłej piekarni geesowskiej! W tej sprawie interweniowałem u odpowiedzialnych osób. Odczekałem ponad tydzień. Żadnego ruchu, żadnej decyzji. W związku z tym postanowiłem tą sprawę upublicznić w mediach.