UWAGA!

Stereotypy można zwalczyć

Pod patronatem medialnym portElu Stowarzyszenie Elbląg Europa przeprowadziło akcję "Tolerancja - tak, dyskryminacja - nie". Poniżej rozmowa na temat dyskryminacji z psychologiem Ewą Jędrzejewską.

Z dyskryminacją związane jest pojęcie "stereotypu". Co to takiego jest ten "stereotyp"?
     Jest to utrwalony sposób myślenia, postawa, która jest głęboko w nas zakorzeniona i którą bardzo ciężko jest zmienić, wykorzenić.
     
     Jak powstają stereotypy?
     Najczęściej w dzieciństwie. I często jest to tzw. "kalka", czyli przeniesienie do naszego sposobu myślenia, do naszego systemu wartości czegoś, co reprezentował ktoś ważny dla nas w dzieciństwie np. rodzice. Od nich łatwo wszystko przejmujemy.
     
     Powiedziała Pani, że stereotypy bardzo trudno jest zmienić. A czy jest to w ogóle możliwe?
     Oczywiście, że tak. Trzeba na ten nasz stereotyp spojrzeć realistycznie. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że w naszym myśleniu i działaniu posługujemy się stereotypami, czyli że nie zawsze to, co myślimy o innych ludziach, czy jak ich oceniamy jest prawdziwe. I kiedy już to wiemy, to można to zmienić. Można spojrzeć na to niejako z boku. Tylko jest jeden warunek - trzeba chcieć to zrobić.
     
     A myślenie stereotypami jest wygodne.
     Jest bardzo wygodne. Jeśli myślimy tak jak inni, to jesteśmy w grupie akceptowani. Kiedy zaś zaczynamy myśleć inaczej, to narażamy się na odrzucenie. A stereotypami myśli większość ludzi. Jest taki bardzo ciekawy test, którym można zbadać, czy jest się tolerancyjnym. Pomyślmy o jakiejś grupie osób np. o homoseksualistach. Wyobraźmy sobie do jakiego momentu bylibyśmy skłonni ich akceptować. Większość ludzi zgadza się na to, aby mieszkali w naszym kraju. Na tej samej ulicy? Już jakby trochę mniej. W tym samym domu? Jeszcze mniej. W tym samym mieszkaniu? To już w ogóle mało osób by zaakceptowało. Każdy z nas ma w sobie takie granice tolerancji. Sama znam wiele osób, które twierdzą, że są tolerancyjne. A kiedy się ich pytam, czy zgodziłyby się, żeby np. ich zięciem był Murzyn, wtedy tolerancja się kończy.
     
     Czy można być zatem do końca tolerancyjnym? W sumie każdy z nas ma jakieś uprzedzenia.
     Ja w ogóle nie lubię słowa "tolerancja". "Tolerować kogoś" - to kojarzy mi się z tym, że ledwo znoszę jego obecność. Bardziej podoba mi się słowo "akceptacja", bo zakłada coś pozytywnego, że mamy do tego kogoś dobry stosunek, a nie obojętny. Choć i tak tolerancja jest lepsza od wrogości.
     
     Dyskryminacja jest zjawiskiem społecznym. Kiedy trafi na podatny grunt, jest przechwytywana przez wielu ludzi. Czy można jej zapobiec?
     Można, a nawet trzeba. Od najmłodszych lat trzeba uczyć dzieci równego traktowania i akceptowania "inności". Kiedy w ubiegłym roku byłam we Francji widziałam piękny obrazek. Szły sobie dzieci z przedszkola. Szły sobie za rączki - czarny z białym, żółty z czerwonym. One wszystkie się razem świetnie bawiły. I to jest chyba klucz do sukcesu.
rozmawiał OP

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Pani Ewa nie jest obiektywna w swoich poglądach na życie w „tolerancji” do inności. Omawia wiele stereotypow które, z uwagi na cywilizacyjny rozwój ludzkości, uległy już w dużym stopniu wyblaknięciu a nie dostrzega nowych, bardziej groźnych dla życia w harmonii ze wszystkimi. Pani Ewa nie dostrzega tego, że ci „nietolerowani” budują swoje stereotypy i podobnie posługują się „kalką”, czyli nie dopuszczają do jakiejkolwiek analizy rozumowej. Tym bardziej groźnych stereotypów, gdyż tworzone są na autentycznych faktach z dawniejszej historii, a dziś podbudowane fobią na tym tle, stanowią słowo -„klucz” dla usprawiedliwiania swoich negatywnych zachowań. Przykładów na to jest wiele. Np. wynik europejskiego sondażu: „Kto i co jest największym zagrożeniem dla pokoju światowego”. Czyżby to tylko sami antysemici odpowiadali ankieterom? Przecież nie o antysemityzm tu chodziło! To nie Palestyńczycy budują kolonie na terenach Izraelskich? Oni chcą tylko życia na własnych, nie narzuconych Im przez obce mocarstwo, zasadach? Podobnie jest z czarnoskórymi mieszkańcami ameryki. Ten, który chce się wybić, jest wybitnym, a ten który był i jest leniem, będąc naganianym do pracy wytoczy całą historię kolonizacji, i to na obu kontynentach ameryki. :) Przecież filmy z Hollywoodu docierają do Polski, i widzimy zachodzące tam zmiany? Czasy się zmieniły, i to należy dostrzegać, a słowo – klucz niczego już nie powinno usprawiedliwić. Innym zagadnieniem, bardziej skomplikowanym, jest homoseksualizm. Wszystko co żyje na świecie dąży do prokreacji, do podtrzymania swojego gatunku na ziemi. Wnioski: a/ rozmnażanie się jest naturalnym prawem biologicznym. b/ związek pary homoseksualistów nie jest zdolny do prokreacji, a wiec jest sprzeczny z prawem naturalnym. c/ ciążenie ku sobie osób odmiennej płci jest ewenementem biologicznym. Czy wobec tego powinny być te związki prawnie usankcjonowane? A niby dlaczego? Niby dlaczego reszta społeczeństwa ma ulegać fobii tych... kochających inaczej? „Inny człowieku”! Żyj sobie jak chcesz, z kim chcesz, jak długo chcesz, ale na własny rachunek! Potrzebne Ci są do tego związku światła rampy? Znam kilku homoseksualistów, są to wspaniali ludzie, dobrzy koledzy, najwierniejsi przyjaciele. Dopóki nie czynią mi... „zacnych zalotów”, żaden z nich nie dostanie ode mnie w pysk. :) W przeciwnym wypadku, nie odpowiadam za siebie!! Jestem nietolerancyjnym?? A gdybym chciał namacalnie sprawdzić kształty p. Ewy, czyż nie dostałbym w pysk? I czy p. Ewa byłaby tu... nietolerancyjna? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, no i... od normalnych zachowań z obu stron :)
  • .....A propos wypowiedzi "osta"pewnie by Pan dostał... no ale tu juz mówimy o innej tolerancji-na to, jakie mamy granice psychologiczne, na ile "dopuszczamy "innych do siebie. Myśloe, że takiego,jak pan opisuje zachowania nie tolerowałby np. mój mąż...a to już inna historia.Ale ciesze sie, że wypowiedź wzbudza jakieś refleksję, bo sadze, że tamt jest wazny. A jak tam z zięciem Murzynem...? E.J.
  • evaj! No problem z zięciem murzynem, jezeli będzie to normalny czlowiek i nie dotkniety fobią inności, a co gorsza, rządzą posiadania dodatkowych profitów z tego tyt. Inny jesteś, to bądź sobie, ale bądź normalnym.
  • Mam nadzieję że zostanę uznany za normalnego :-). Oset, w tym przypadku pisze się ŻĄDZĄ a nie rządzą. Pozdrawiam.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ORTOFOB(2003-11-06)
  • "Tolerować kogoś" - to kojarzy mi się z tym, że ledwo znoszę jego obecność. Bardziej podoba mi się słowo "akceptacja" /.../ Choć i tak tolerancja jest lepsza od wrogości" - mówi Pani Ewa J. I właśnie na tym polega tolerancjai, żeby opanować negatywne uczucia i reakcje, które wywołuje inność. Tolerancję od akceptacji dzieli przepaść. Osobiście uważam, że trudno zaakceptować np. homoseksualizm ( zgadzam się z argumentami osta) i dlatego t r z e b a s i ę z d o b y ć na tolerancję. Chcę wyjaśnić, że nie jestem wrogo nastawiona do homoseksualistów, jako ludzi. Uznaję też za zasadne żadanie prawnego uregulowania spraw majątkowych osób żyjących w homoseksualnych związkach. Jednak śluby uważam za farsę, a możliwość przysposobienia dzieci, za nieporozumienie.
  • Oset sądze, że za bardzo się wymądrzasz. Gatunek Homo- sapiens jednak wyraźnie różni się od pozostałych "zwierząt" toteż choć zasada "przedłużania gatunku" jest jedną z priorytetowych spraw ma jednak poważnych konkurentów w postaci: "szczęśliwego życia" "spełnionego życia" i wielu innych. Są po prostu ludzie (bez wzgledu na orientacje) dla których np "miłość czy tez dostatnie życie" jest ważniejsza od przedłużania gatunku. Ponadto wiemy, że wszystkie fobie to choroby. Swiatowa organizacja zdrowia wymienia także "homofobie" jako jedna z chorób psychicznych. Dlatego śmieszą mnie anty homoseksualne "głosy", bo takie osoby nie wiedza, że pokazują otoczeniu, że są po prostu chore...i to jest udowodnione w 100% od strony psychologicznej jak i neurologicznej. Jestem tolerancyjny na wszystko co nie szkodzi drugiemu człowiekowi bądź jemu samemu w sensie psychicznym jak i fizycznym. A już brak tolerancji wobec ludzi o innym kolorze skórzy to kompletna parodia człowieczeństwa. He he a teraz coś bardzo kontrowersyjnego ale "przykro mi" prawdziwego - ponad 50% społeczenstwa ma skłonności homoseksualne - widać to w tym jak sie upodabniamy do "kogoś". To jest dopiero obłuda jak wszyscy podpierając sie sterotypami (bo tak jest wygodniej) krzyczymy coś, choć sami sobie nie chcemy pewnych spraw uzmysłowić......Kto wyprzedza swoją epokę (tak jak ja ;) ) - to dobrze to wszystko rozumie....że wszystko jest względne, a brak tolerancji prowadzi prędzej do czegos złęgo niż dobrego...... Pozdrawiam wszystkich co przeczytali mój mini artykuł ........ (oczywiście przewiduje z góry, że wypaczone umysły uznają mnie za geja -ale to ich sprawa -niech sobie żyją w niewiedzy) :) :) :)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    świadek(2003-11-06)
  • Ale fajnie! Rozgorzała wreszcie dyskusja na tych łamach...Odezwali się ludzie, którzy mają coś do powiedzenia. A mnie ciekawi, czemu jesteśmy tak nietolerancyjnym narodem? czy to tylko historia? czy może brak mniejszości rasowych, naroidowościowych... Ale jesteśmy nietolerancyjni dla każdej inności- w ubiorze, zachowaniu, poglądach...i gotowi zacietrzewić się w obronie "naszości", jakby powiedział Koterski w "Dniu Świra" E.J.
  • Wcale nie zamierzałem się tutaj wymądrzać. Nie jestem aż tak mocnym intelektualnie oraz... „gramotnym”, jak ktoś to już zauważył, i na pewno nie sprostam wywiązującej się tu polemice. Obserwuję życie i piszę o nim tak, jak je widzę. Jeżeli ktoś to negatywnie odbiera, to jego sprawa. Widzę, że nie wszyscy zrozumieli mój wątek rozumowania. Nic nie mam przeciwko inności ludzi. Każdy z nas jest na swój sposób indywidualistą. Przeraża mnie tylko ekspansywność tej inności. Chęć górowania i dominowania swoją innością i pogardzania tymi, którzy tego nie akceptują. Owa chęć wykrzyczenia, że jestem inny!!! Pisze Pan żartem: „......Kto wyprzedza swoją epokę (tak jak ja ;) ) - to dobrze to wszystko rozumie” Znam takich, co traktuja to bardzo serio. To miałem na myśli mówiąc o budowaniu nowych stereotypów. Mniej homoseksualistom chodzi o legalizacje związku, niż by się to wydawało. Po prostu jest to sposób na medialne zaistnienie. Już nie wystarczają uliczne parady. :) Skąd te wyliczenia statystyczne i taki wskaźnik homo seksualności społeczeństwa? Czy aby nie korzysta Pan z danych jakiegoś... klubu ***? Mnie też śmieszą Pana wypowiedzi i pewne stwierdzenia, a jedno z nich to takie, że 100% przeciwników homoseksualizmu jest... chorych. To jest normalna argumentacja tych ludzi. Nie wiem o jakiej chorobie pan tu mówi. Neurologicznej? Cos podobnego? Na psychiczną zgodziłbym się jeszcze ale zapewniam, że nie są to dewianci. :) Nie interesuje mnie sfera psychiczna ludzi o innej orientacji seksualnej. Jeżeli Pan nie rozumie misji biologicznej organizmów żywych na naszej planecie, to o czym my mówimy? O ustawowym wyrażeniu zgody na sex i pieszczoty dla osób tej samej płci? Sprawy majatkowe tez mnie nie przekonują. Przecież mozna zalożyć spółkę korporacyjną? :)
  • Misja biologiczna -to chyba nadużycie intelektualne. Jeśli czuje Pan w sobie misje biologiczną to oczywiście ja to toleruje! -bynajmniej moje dzieci nie będą musiały, jak dorosną, walczyć z myślą że są "efektem misji biologicznej swojego ojca" - bo to byłby ich ciężki bagaż na życie (zresztą to absurd) - A dlaczego? Dlatego, że my, ludzie posiadamy "świadomosc" -czym nie mogą pochwalić sie inne gatunki i potrafimy "kochać" choć "biologicznie" nie powinniśmy -bo to tylko przeszkadza ewolucji :). A homofobem jest ten co panicznie boi się odmienności seksualnych tak jak np. "pająków" . Toteż abstrachował Pan w bardzo skrajne rozumowanie i oogólnianie tejże definicji. Nie jest tak, że źle Pana zrozumiałem. Po prostu pragne panu uzmysłowić, że nie ma sie czego bać....:) Pan uległ stereotypowi w pewnym sensie. Zaden gey a tym bardziej lesbijka nie będzie się do Pana podwalać....po tutaj pewnie potrzebne są także względy "charakteru i osobowości" tak jak w normalnych związkach heteroseksualnych. Odsetek "zboczonych" zachowac zarówno u heteroseksualnych jak i homoseksualnych jest identyczny -wiec wszystko zależy od poszczególnych jednostek. Dane są prawdziwe - ale jesteśmy za młodym cywilizacyjnie społeczeństwem by sie do nich przyznać....... (skłonności to nie to samo co być homoseksualistą oczywiście -ale zawssze są ku temu podwaliny)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    świadek(2003-11-07)
  • Czy to ważne, kto, z kim śpi - byle by się wyspał. A tak z drugiej strony - TOLERANCJA !!!!!!! Im państwo i społeczeństwo bardziej zinstytucjonalizowane (partyjność, koncesje, kolesie) i religijne tym mniej tolerancyjne dla wszystkich innych. Tolerancji niestety trzeba się uczyć, a nie znam w tym kraju instytucji, która by się ta nauka zajmowała. Oczywiście poza instytucja rodziny, która nie koniecznie jest reprezentatywna w odniesieniu do zachowań ludzkich.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2003-11-07)
  • Mimo posiadanej świadomości nadal pozostajemy częścią otaczającej nas przyrody. Aby bardziej zobrazować Panu moje pojęcie misji biologicznej, posłużę się przykładem. Na działce ogrodowej skosiłem kwitnące mlecze. Po trzech dniach zauważyłem, że kwiatostan wyciętych roślinek przekształcił się w dmuchawce. Te roślinki, mimo że zostały pozbawione korzenia, za wszelka cenę chciały się rozmnażać, dążyły ostatkiem posiadanych soków witalnych do zachowania swego gatunku. Związki istot ludzkich taj samej płci nie mają takiej misji, a więc nie mogą być socjologicznie i prawnie usankcjonowane jako komórka społeczna w sensie RODZINY! Odnośnie mojej tolerancji do innych orientacji seksualnych, to jest Pan w b. dużym błędzie. Nie tylko że akceptuje takich ludzi w swoim otoczeniu, ale mam też takich przyjaciół. Mało tego, że akceptujemy siebie, my jeszcze dążymy do tego aby jak najczęściej ze sobą obcować. Wzajemnie pomagamy sobie w różnych sytuacjach życiowych, a i towarzyskie rozmowy bywają całkiem interesujące. Dlaczego ich akceptuję? Bo nie odbija im woda sodowa do głowy! Bo w sensie współżycia społecznego są normalnymi ludźmi, czego nie da się powiedzieć o wielu, co stwierdzam z przykrością, z tego środowiska. Te środowisko swoim zachowaniem dąży do tego, aby być wyalienowanym ze społeczności, samo spycha się na margines życia.
  • Twórca psychologii Gestalt-niejaki Fritz Pearls kiedyś napisłą coś bardzo fajnego: mówiącego o relacji terapeutycznej, ale też o relacji my -inni. Wyraził to tak : "Ja jestem ja ,Ty jestes Ty ja robię swoje, i Ty robisz swoje Ja nie jestem po to, by żyć według Twoich upodobań Ty nie jesteś po to, by żyć według moich jesli się spotkamy, to wspaniale, jesli nie-to trudno" Staram się stosować to w życiu, nie tylko w terapii. E.J.
Reklama