
Po II wojnie światowej wraz z osadnikami przybyłymi do Elbląga z różnych stron Polski i z tzw. Kresów w okresie wielkanocnym zaczęły być kultywowane różne zwyczaje i tradycje, charakterystyczne dla przybyłej ludności. Elementem wspólnym dla wielkanocnych zwyczajów były barwione na różne sposoby jajka, będące od czasów starożytnych symbolem odradzającego się życia.
Jajko to od najdawniejszych czasów symbol życia, wszelkiego początku, rozrodczości, miłości, zdrowia, szczęścia, wiecznie odradzającego się życia i - w tradycji chrześcijańskiej - zmartwychwstania. Zdobienie jaj na święta to tradycja starsza niż chrześcijaństwo. Pojawiały się na świątecznych stołach u Persów, Chińczyków i Fenicjan. Najwcześniejsze znalezione na terenie Polski zdobione jajka pochodzą z X wieku, choć wiadomo, że plemiona słowiańskie już wcześniej wiązały kult jajka z symbolem odradzającego się życia.
Barwienie jaj, tworzenie pisanek i kraszanek na Wielkanoc, na ziemiach polskich powiązano z rozpowszechnianą w średniowieczu grecką legendą. Według niej św. Maria z Magdali, która w Niedzielę Wielkanocną chciała przygotować posiłek dla apostołów, znalazła w swej spiżarni jaja o zabarwionych na kolor czerwony skorupkach, z których po chwili wylęgły się piękne ptaki. Uleciały one do nieba, a apostołowie uznali to zdarzenie za znak zmartwychwstania Chrystusa i życia wiecznego. Obdarowywanie się zdobionymi jajkami zawsze było mile widziane, dlatego, dawniej udając się ze świąteczną wizytą do rodziny i znajomych obdarowywano się pisankami i kraszankami. Królewskim prezentem wyrażającym dobre uczucia i życzenia były jajka Fabergé autorstwa złotnika Petera Carla Fabergé (1846-1920), które obecnie osiągają na aukcjach dzieł sztuki zawrotne ceny i uważane są za arcydzieła sztuki jubilerskiej.
Nie przypadkiem do dzisiaj istnieje zwyczaj dzielenia się jajkiem połączony ze składaniem sobie życzeń przed rozpoczęciem wielkanocnego śniadania. Wyraża on po prostu chęć dzielenia się dobrem i życzenie pomyślności. Na stołach w towarzystwie baranka zrobionego z ciasta, cukru lub masła do dzisiaj królują pisanki, których skorupki wedle starych wierzeń miały chronić dom i zagrodę przed szkodnikami. U Mazurów obowiązkowym składnikiem świątecznego śniadania były dodatkowo słone ciasteczka w kształcie ptaków, co stanowiło odniesienie do wierzeń agrarnych według których to właśnie ptaki przynoszą wiosnę. Ozdobą świątecznych stołów związaną z ludnością przybyłą na te ziemie z południowych krańców Rzeczypospolitej są gaiki i maiki, na których wieszano zdobione wydmuszki jajek, co miało „przyspieszyć” nadejście wiosny. Pisankami obdarowywano grupy kolędników chodzących po wsiach „po allelui” i śpiewających pieśni wielkanocne.
Barwionych jajek używano do wielkanocnych zabaw. Było to wybijanie i taczanie (zwane też kaczaniem) jajek. W XIX wieku polski etnograf i encyklopedysta Oskar Kolberg (1814-1890) tak opisywał ten zwyczaj: „W pierwsze święto rozpoczyna się tak zwane bicie jaj. Odbywa się ono w sposób następujący; dwaj chłopcy spotkawszy się z sobą, wyzywają się nawzajem do bicia jajek. Wyzywający trzyma swoje w prawej ręce w ten sposób, że tylko u góry nosek ze zgiętej ukazuje się garści. Wyzywany zaś, przytrzymując lekko ręką dłoń przeciwnika, prawą przewraca swoje jaje noskiem, czyli ostrym końcem w dół i uderza nim po nosku jaja swego kolegi. Czyje jajko się zbije, ten przegrywa, a wygrywającemu oddaje swoje zbite. Tym sposobem zdarza się niejednemu kopę, a nawet więcej w ciągu dnia wygrać. Jaj zbitych podczas pojedynków „na wybitki” używało się do taczania („kaczania”).Ustawiano pochyło rynienki, a następnie toczono po nich jajka. Niektóre z nich zatrzymywały się na pochyłości, jeżeli zostało potrącone przez jajko przeciwnika, stawało się jego własnością. Jeżeli nie zostało potrącone, wygrywał ten, którego jajko szybciej stoczyło się. „Kaczanie” jajek odbywało w miastach na placach, a na wsi na drogach lub dziedzińcach”.
Pisanki i kraszanki przydawały się także pannom w lany poniedziałek jako wykup przed smaganiem lub oblewaniem. Chłopcy zbierając wykup chodzili z gałązkami brzozowymi i smagali nimi po nogach młode dziewczyny, które najbardziej im się podobały. Aby nie zostać wysmaganą trzeba było obdarować napastników jajami, ciastem, kiełbasą lub pieniędzmi. Zbieraniu wykupu towarzyszyły okazjonalne przyśpiewki. Zwyczaj ten znany jest obecnie w naszym kraju pod nazwą niemieckiego pochodzenia „śmigus-dyngus”. Słowo „śmigus” pochodzi bowiem od schmechen - „bić” oraz Ostern – „Wielkanoc” i oznacza dotykanie się, uderzanie i smaganie rozwiniętymi, zielonymi gałęziami. Słowo „dyngus” pochodzi od dingen – „wykupywać” i oznaczało na terenach pruskich wesołą kwestę świąteczną połączoną z pochodami młodych chłopaków w przebraniach z różnymi rekwizytami takimi, jak np. baranek.
Z pisankami związany jest także zwyczaj zajączka. Polegał on na tym, że w Wielkanoc dzieci z samego rana udawały się na poszukiwania pisanek oraz słodyczy, które wcześniej zostały ukryte przez ich rodziców w różnych miejscach domu lub ogrodu. Istniała możliwość naprowadzania dzieci na znalezisko poprzez podpowiedzi słowami „ciepło” – właściwy kierunek, „zimno” – oddalanie się od prezentu. Zwyczaj zajączka wywodzi się z XX wieku i przyjęty został przez niemieckich osadników. W wielu domach jest kultywowany do dziś, jednak pisanki zazwyczaj zastępowane są obecnie przez jajka i zajączki z czekolady.
Źródło: M. Kowalczyk, Niech te święta nie będą magiczne. Teologia, historia i obyczaje świąt w Polsce, Kraków 2021.