Ponad rok temu napisałem tekścik pod tytułem „Bieg na 400 metrów” . Temat jakże aktualny, zwłaszcza w piękny, wiosenny dzień, taki, jak dziś. Chcąc być konsekwentny w działaniu i myśleniu, poszedłem sprawdzić, jak wygląda dzisiaj sprawa dostępności do publicznego WC na Starym Nowym Mieście w Elblągu.
No cóż, problem został rozwiązany „po elbląsku”. Nie ma już znaków kierujących do WC, to znaczy, że nie ma problemu. Brawo, panowie, z resztą problemów proponuję zrobić podobnie.
Na słupie, na którym kiedyś widniał znak wskazujący trasę biegu do toalety o długości 400 metrów, obecnie widnieje znak wskazujący, że teren jest monitorowany. Znaczy to, że kto nie wytrzyma, ten zapłaci?
A może by tak jakiś projekcik napisać i Unia dałaby na postawienie publicznego WC.
Przed rokiem pisałem między innymi: „ Zbliża się sezon turystyczny 2008, jak co roku przyjedzie do Elbląga mnóstwo turystów, nie licząc wszystkich tych, którzy w ilości nieograniczonej mogą przypłynąć do naszego portu morskiego żaglówkami i jachtami motorowymi z całej Europy a może i świata…”. A gdzie ci biedni żeglarze będą się myli (i nie tylko)?
Na słupie, na którym kiedyś widniał znak wskazujący trasę biegu do toalety o długości 400 metrów, obecnie widnieje znak wskazujący, że teren jest monitorowany. Znaczy to, że kto nie wytrzyma, ten zapłaci?
A może by tak jakiś projekcik napisać i Unia dałaby na postawienie publicznego WC.
Przed rokiem pisałem między innymi: „ Zbliża się sezon turystyczny 2008, jak co roku przyjedzie do Elbląga mnóstwo turystów, nie licząc wszystkich tych, którzy w ilości nieograniczonej mogą przypłynąć do naszego portu morskiego żaglówkami i jachtami motorowymi z całej Europy a może i świata…”. A gdzie ci biedni żeglarze będą się myli (i nie tylko)?