
„... strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia” - ślubują młodzi policjanci. Podczas służby zdarzają się sytuacje, gdy muszą z tej przysięgi się wywiązać. Gdy przychodzą dramatyczne chwile sierżant sztabowy Radosław Koperek nie traci ani głowy ani czasu. Ratował przechodnia, bezdomnego, tonącego, niedoszłą samobójczynię. Nie traci też nadziei, choć nie wszystkie historie zakończyły się happy endem...
Sierżant sztabowy Radosław Koperek z KMP w Elblągu pamięta wszystkie dramatyczne chwile. Każdy oddech - nawet słaby, każde tętno - nawet zanikające.
- W czasie wolnym od służby szedłem ulicą i zauważyłem, że na chodniku siedzi mężczyzna, a kobieta polewa go wodą – opowiada policjant. - To była wczesna wiosna, było chłodno, a kobieta krzyczała: Panie, obudź się! Podszedłem bliżej i widzę, że chłop nie oddycha. Położyłem go w pozycji bezpiecznej, sprawdziłem tętno - było bardzo słabiutkie. Położyłem więc gościa na plecach i zacząłem masaż serca. Zaczął ciężko oddychać więc znowu ułożenie w pozycji bezpiecznej, ale facet znowu zaczął się dusić. Znowu więc zacząłem masaż. To trwało kilka, może kilkanaście minut, aż do czasu przyjazdu karetki. Obok stał jego brat – jak wryty. Zacząłem się zastanawiać czy w jego oczach zrobiłem wszystko, co można, ale on zaczął mi dziękować za to, że podszedłem, zacząłem działać. Załoga karetki orzekła, że to padaczka – kontynuuje sierżant Koperek – ale gdy mężczyzna w ambulansie zaczął im „schodzić”, sami też musieli go reanimować. Jak się później dowiedziałem, to chyba był zawał.
Ta historia miała happy end, ale już kolejna... Sierżant Radosław Koperek wspomina swoją służbę w patrolówce. Było już późno, gdy z kolegą jechali radiowozem przez elbląską starówkę. - Włączyłem halogeny i wtedy zauważyłem na zieleńcu przy Wapiennej leżącego człowieka i drugiego, który do nas macha- opowiada. - Na ziemi faktycznie leżał facet, który nie oddychał. Sprawdziłem tętno – było delikatnie wyczuwalne. Tak delikatnie, że nawet ściągnąłem rękawiczkę, by się upewnić. Zacząłem masaż serca, a kolega szybko wezwał karetkę. Nadjechał kolejny patrol i z drugim policjantem masowaliśmy na zmianę. Nieprzytomny mężczyzna to był bezdomny, a wiadomo, jak u nich jest z higieną – zauważa policjant. - Żeby jednak przeprowadzić sztuczne oddychanie, kolega-ratownik poradził mi, bym odciął od butelki z wodą gwint z kawałkiem plastiku. Zrobiłem w ten sposób ustnik. Gdy przyjechała karetka, lekarz stwierdził, że ten gość już prawdopodobnie nie żyje. Tłumaczyłem, że wyczuwałem delikatne tętno, słyszałem westchnięcie... Nie udało się uratować człowieka, aczkolwiek byłem pewien, że jednak ruszy... Jednak się nie udało – zawiesza głos policjant.
Podczas służby Radosław Koperek ruszał też na pomoc tonącemu. Z kempingu przy ul. Panieńskiej ktoś alarmował, że w rzece Elbląg tonie mężczyzna.
- Podjechaliśmy od strony kempingu, ale okazało się, że bliżej będzie z drugiego brzegu – relacjonuje sierżant Koperek. - Wskoczyliśmy więc w radiowozy, przejechaliśmy przez most – trwało to może 30-40 sekund - a już faceta nie było widać. Nie odzywał się już, choć wcześniej wołał o pomoc. To była druga w nocy, temperatura powietrza może 7 stopni - kontynuuje policjant. - Namierzyliśmy go latarkami. Kolega wskoczył do rzeki, ale woda była na tyle zimna, a człowiek na tyle ciężki, że po chwili to policjant potrzebował pomocy. Z partnerem z patrolu zdjęliśmy tylko pasy z bronią, wyciągnęliśmy telefony i wskoczyliśmy do wody. Wyciągnęliśmy tego człowieka na brzeg. Dalej wykonywałem masaż serca. Długo to trwało i pierwszy raz słyszałem jak trzaskają łamane żebra. W końcu przyjechała karetka. Później dowiedziałem się, że ten człowiek jednak w szpitalu zmarł.
Inna dramatyczna sytuacja miała również miejsce nad rzeką. Przejeżdżający przez most patrol zauważył kobietę, która już była za barierką. Chciała skoczyć. Policjanci byli jednak szybsi niż jej desperacja.
- Okazało się, że ta starsza, ciężko chora kobieta czuła się obciążeniem dla męża więc w ten sposób chciała mu ulżyć – mówi sierżant Radosław Koperek.
Jedni powiedzą, nic wielkiego, taką mają pracę. Jednak co trzeba mieć w sobie, by rzucać się do pomocy tym, którzy tej pomocy potrzebują? Co wielu hamuje, gdy widzą cudze nieszczęście?
- Mylę, że wynika to z tego, że po pierwsze ludzie nie wiedzą jak to robić [masaż serca, sztuczne oddychanie – red.], po drugie boją się, żeby nie uszkodzić człowieka – stwierdza Radosław Koperek. - Przy masażu serca żebra połamałem dwa razy, ale przywróciłem funkcje życiowe. Nie trzeba się bać.
Ale policjanci wiedzą, jak to robić.
- Przechodzimy kursy pierwszej pomocy podczas szkolenia podstawowego – wskazuje sierżant Koperek. - Czasem mamy przypomnienie w jednostce, a i wyjeżdżając na kursy specjalistyczne też bierzemy udział w zajęciach z udzielania pomocy przedmedycznej. Ale potrzeba pomagania innym nie wyłącza po służbie – kończy elbląski policjant.
- W czasie wolnym od służby szedłem ulicą i zauważyłem, że na chodniku siedzi mężczyzna, a kobieta polewa go wodą – opowiada policjant. - To była wczesna wiosna, było chłodno, a kobieta krzyczała: Panie, obudź się! Podszedłem bliżej i widzę, że chłop nie oddycha. Położyłem go w pozycji bezpiecznej, sprawdziłem tętno - było bardzo słabiutkie. Położyłem więc gościa na plecach i zacząłem masaż serca. Zaczął ciężko oddychać więc znowu ułożenie w pozycji bezpiecznej, ale facet znowu zaczął się dusić. Znowu więc zacząłem masaż. To trwało kilka, może kilkanaście minut, aż do czasu przyjazdu karetki. Obok stał jego brat – jak wryty. Zacząłem się zastanawiać czy w jego oczach zrobiłem wszystko, co można, ale on zaczął mi dziękować za to, że podszedłem, zacząłem działać. Załoga karetki orzekła, że to padaczka – kontynuuje sierżant Koperek – ale gdy mężczyzna w ambulansie zaczął im „schodzić”, sami też musieli go reanimować. Jak się później dowiedziałem, to chyba był zawał.
Ta historia miała happy end, ale już kolejna... Sierżant Radosław Koperek wspomina swoją służbę w patrolówce. Było już późno, gdy z kolegą jechali radiowozem przez elbląską starówkę. - Włączyłem halogeny i wtedy zauważyłem na zieleńcu przy Wapiennej leżącego człowieka i drugiego, który do nas macha- opowiada. - Na ziemi faktycznie leżał facet, który nie oddychał. Sprawdziłem tętno – było delikatnie wyczuwalne. Tak delikatnie, że nawet ściągnąłem rękawiczkę, by się upewnić. Zacząłem masaż serca, a kolega szybko wezwał karetkę. Nadjechał kolejny patrol i z drugim policjantem masowaliśmy na zmianę. Nieprzytomny mężczyzna to był bezdomny, a wiadomo, jak u nich jest z higieną – zauważa policjant. - Żeby jednak przeprowadzić sztuczne oddychanie, kolega-ratownik poradził mi, bym odciął od butelki z wodą gwint z kawałkiem plastiku. Zrobiłem w ten sposób ustnik. Gdy przyjechała karetka, lekarz stwierdził, że ten gość już prawdopodobnie nie żyje. Tłumaczyłem, że wyczuwałem delikatne tętno, słyszałem westchnięcie... Nie udało się uratować człowieka, aczkolwiek byłem pewien, że jednak ruszy... Jednak się nie udało – zawiesza głos policjant.
Podczas służby Radosław Koperek ruszał też na pomoc tonącemu. Z kempingu przy ul. Panieńskiej ktoś alarmował, że w rzece Elbląg tonie mężczyzna.
- Podjechaliśmy od strony kempingu, ale okazało się, że bliżej będzie z drugiego brzegu – relacjonuje sierżant Koperek. - Wskoczyliśmy więc w radiowozy, przejechaliśmy przez most – trwało to może 30-40 sekund - a już faceta nie było widać. Nie odzywał się już, choć wcześniej wołał o pomoc. To była druga w nocy, temperatura powietrza może 7 stopni - kontynuuje policjant. - Namierzyliśmy go latarkami. Kolega wskoczył do rzeki, ale woda była na tyle zimna, a człowiek na tyle ciężki, że po chwili to policjant potrzebował pomocy. Z partnerem z patrolu zdjęliśmy tylko pasy z bronią, wyciągnęliśmy telefony i wskoczyliśmy do wody. Wyciągnęliśmy tego człowieka na brzeg. Dalej wykonywałem masaż serca. Długo to trwało i pierwszy raz słyszałem jak trzaskają łamane żebra. W końcu przyjechała karetka. Później dowiedziałem się, że ten człowiek jednak w szpitalu zmarł.
Inna dramatyczna sytuacja miała również miejsce nad rzeką. Przejeżdżający przez most patrol zauważył kobietę, która już była za barierką. Chciała skoczyć. Policjanci byli jednak szybsi niż jej desperacja.
- Okazało się, że ta starsza, ciężko chora kobieta czuła się obciążeniem dla męża więc w ten sposób chciała mu ulżyć – mówi sierżant Radosław Koperek.
Jedni powiedzą, nic wielkiego, taką mają pracę. Jednak co trzeba mieć w sobie, by rzucać się do pomocy tym, którzy tej pomocy potrzebują? Co wielu hamuje, gdy widzą cudze nieszczęście?
- Mylę, że wynika to z tego, że po pierwsze ludzie nie wiedzą jak to robić [masaż serca, sztuczne oddychanie – red.], po drugie boją się, żeby nie uszkodzić człowieka – stwierdza Radosław Koperek. - Przy masażu serca żebra połamałem dwa razy, ale przywróciłem funkcje życiowe. Nie trzeba się bać.
Ale policjanci wiedzą, jak to robić.
- Przechodzimy kursy pierwszej pomocy podczas szkolenia podstawowego – wskazuje sierżant Koperek. - Czasem mamy przypomnienie w jednostce, a i wyjeżdżając na kursy specjalistyczne też bierzemy udział w zajęciach z udzielania pomocy przedmedycznej. Ale potrzeba pomagania innym nie wyłącza po służbie – kończy elbląski policjant.