UWAGA!

19 lat na torze (historia Heleny Pilejczyk, odc. 5)

 Elbląg, Od lewej, radziecki dziennikarz i polskie łyżwiarki Romana Troicka i Helena Pilejczyk (arch. pryw. Heleny Pilejczyk)
Od lewej, radziecki dziennikarz i polskie łyżwiarki Romana Troicka i Helena Pilejczyk (arch. pryw. Heleny Pilejczyk)

Helena Pilejczyk pierwszy raz wystartowała na mistrzostwach Polski w 1953 r. Ostatni - w 1972 r. Te 19 lat pełne były walki - o mistrzostwa Polski, o możliwość startów międzynarodowych, o możliwość trenowania w kadrze Polski. W tzw. "międzyczasie" były udane starty w zawodach krajowych i zagranicznych. Pościg za międzynarodową konkurencją i smutne wrażenie, że świat nam odjeżdża. Zobacz zdjęcia z archiwum prywatnego Heleny Pilejczyk.

Mistrzostwa Polski w Zakopanem w lutym 1953 r. były jednocześnie eliminacjami do międzypaństwowego meczu Polska – Węgry. To nie był zwykły mecz – po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej polska reprezentacja miała się zmierzyć z reprezentacją innego państwa. Spotkanie rozpoczęło się 1 marca, rozgrywane było na lodowisku przy ul. Orkana w Zakopanem, gdzie wcześniej odbyły się mistrzostwa Polski. - Jeszcze nie do końca jeździłam poprawnie technicznie, za mocno obciążałam przody łyżew i ciągle się wbijałam w rozmarznięty lód. Pięć razy się chyba przewróciłam, ale bieg skończyłam - tak Helena Pilejczyk wspomina debiut na zawodach międzynarodowych.

Trzeba jednak pamiętać, że świeżo mianowana kadrowiczka miała za sobą niecałe trzy miesiące „poważnych” treningów na panczenach. Z kronikarskiego obowiązku odnotujemy, że Polska wygrała 1485,196 pkt do 1516,363 pkt. [w meczach łyżwiarskich punkty przyznaje się za czasy uzyskane na poszczególnych dystansach; im mniej punktów tym lepiej]. W reprezentacji Polski wystąpiła Elwira Potapowicz.

 

* * *

 

W marcu 1954 r. w Zakopanem rozegrano trójmecz Polska – Czechosłowacja – Węgry. To też nie był zwykły mecz, bo... przygotowywany wówczas tor przy Rondzie w Zakopanem zaczął się topić na skutek wzrostu temperatury. Mało brakowało, aby rywale pojechali z powrotem, na szczęście kryzys udało się zażegnać i spotkanie rozegrano.

Reprezentacja Polski nie zaprezentowała się wówczas z najlepszej strony. W łącznej punktacji trójmeczu zwyciężyła Czechosłowacja (2819,321 pkt.) przed Węgrami (2895,463 pkt.) i Polską (2931,249 pkt.). Reprezentacja zawiodła, ale akurat do elblążanki nikt nie miał pretensji. Robiła wówczas niesamowite postępy. Zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo Polski na 500 metrów, przy okazji bijąc rekord Polski na tym dystansie: 54,10 sek. [Zakopane, 5 luty 1954 r.]. Co prawda rekordzistką była tylko pięć dni – 10 lutego Elżbieta Niemczyk dystans pół kilometra pokonała w czasie 53,80 sek. Ale w przyszłości Helena Pilejczyk jeszcze kilkanaście razy wpisze się do księgi rekordów Polski. Te mistrzostwa to była rywalizacja pomiędzy dwoma byłymi już koleżankami klubowymi: Elwirą Potapowicz z warszawskiej Stali FSO i Heleną Majcher (panieńskie nazwisko pani Heleny - red.) ze Stali Elbląg. Rywalizacja na 500 metrów była bardzo szybka, druga na mecie Elwira Potapowicz dystans pokonała w 54,3 sekundy, co też było wynikiem lepszym od poprzedniego rekordu Renaty Baudouin, który wynosił 54,40 sek.

Do ciekawej sytuacji doszło w biegu na 3 tys. metrów. Najpierw jechała Helena Majcher, która dystans pokonała w czasie 6,14,00 minuty i był to nowy rekord Polski. Potem biegła Elwira Potapowicz i... poprawiła wynik na 6,11,10 minut.

Drugi dzień mistrzostw i drugi dzień rekordów. Na 5 tysięcy metrów szybciej od dotychczas najlepszego czasu pojechały: Elwira Potapowicz, Helena Majcher, Jadwiga Głażewska i Renata Baudoin. I tak też wyglądała klasyfikacja końcowa na tym dystansie. Nowy rekord: 10,35,40 minut. Helena Majcher dystans pokonała w czasie 10,35,6 minuty; jak widać do złota zabrakło bardzo, ale to bardzo niewiele. Na 1000 metrów rekord Polski poprawiła jedynie Elwira Potapowicz [1,51,40 minuty], Helena Majcher była druga z czasem 1,52,8 minuty.

W lutym w Ostersund (Szwecja) odbyły się mistrzostwa świata w wieloboju kobiet z udziałem 18 łyżwiarek z pięciu krajów (Finlandia, Kanada, Szwecja, Norwegia, ZSRR). Zawody zakończyły się triumfem zawodniczek ze Związku Radzieckiego, które w wieloboju zajęły wszystkie miejsca na podium. Zwyciężyła Lidija Sielichowa przed Rimmą Żukową i Sofją Kondakową. Dla uwidocznienia różnicy pomiędzy polskim, a światowym łyżwiarstwem szybkim warto przedstawić czasy, które dały złote medale mistrzostw świata na poszczególnych dystansach. I tak: na 500 m wygrała Sofja Kondakowa z czasem 47,6 sek., ta sama zawodniczka wygrała 1000 metrów z czasem 1,40,2 minuty. Na 3 tys metrów wygrała Rimma Żukowa, która dystans pokonała w czasie 5,26,3 sek. 5 tys. metrów wygrała Finka Eevi Huttunen (czwarta w wieloboju) w czasie 9,20,2 minuty. Polskie rekordy świata oscylowały przez czasy wyjeżdżone przez ostatnie zawodniczki szwedzkich mistrzostw.

 

* * *

Na mistrzostwach w 1955 r. najlepsze polskie łyżwiarki nie startowały. Zaraz po Nowym Roku reprezentacja Polski w składzie Antoni Skrzypnik, Stanisław Magierowski, Stanisław Nykiel, Jan Tlałka, Stanisław Kuch, Elwira Seroczyńska, Helena Majcher, Anna Skrzetuska z trenerem Kazimierzem Lewandowskim pojechała do Ałma Aty (ZSRR) bić rekordy na zawodach o Puchar Rady Ministrów Kazachskiej SRR. Była to jednocześnie okazja do wspólnego treningu reprezentacji Polski, ZSRR, Węgier, Czechosłowacji, Rumunii i NRD.

- Tor Medeo w Ałma Acie był stworzony do bicia rekordów. Usadowiony w dolinie, kiedy zawodnik „złapał wiatr”, to ten pchał go przez całe okrążenie. Sprzyjało to poprawianiu „życiówek” i kolejnych rekordów poszczególnych krajów - wspomina Helena Pilejczyk. - Pamiętam taką sytuację. Na tor jeździliśmy autobusem, który na miejscu robił za szatnię. Przyjechaliśmy, wyciągam spod siedzenia łyżwy i się okazuje, że są dwie lewe. Do dziś pamiętam ten stres. Z Polski braliśmy po dwie pary łyżew, wiadomo, zawsze coś się może z nimi stać. Wypakowałam je w hotelu, wrzuciłam pod łóżko. Jak jechaliśmy na zawody to wzięłam dwa pierwsze. I jak się okazało dwie lewe. Na szczęście skończyło się na strachu. Startowałam w ostatniej parze i ktoś pojechał do hotelu po brakującą prawą.

W tzw. „międzyczasie" Elwira Potapowicz wyszła za mąż za Jacka Seroczyńskiego i w dalszej części historii będzie występować pod nazwiskiem męża. W dalekim Kazachstanie już jako Seroczyńska dystans 500 metrów pokonała w czasie 50,9 sekundy i był to nowy rekord Polski. Na tym dystansie startowało 19 zawodniczek z ZSRR, trzy Polski i dwie Niemki. Tamara Ryłowa (ZSRR) pobiła rekord świata czasem 45,6 sekundy. Reprezentantki ZSRR zajęły pierwsze 18 miejsc. Rekord Polski Elwiry Seroczyńskiej dał jej dopiero 19. pozycję – najlepszą wśród obcokrajowców. Helena Majcher z czasem 52,2 sekundy była 22. Warto też zauważyć, że Niemka Margit Grobe czasem 51,1 sekundy ustanowiła nowy rekord NRD.

Tego samego dnia (9 stycznia) kadrowiczki powalczyły też na 1500 metrów. Efekt? Najpierw Anna Skrzetuska z CWKS Warszawa poprawiła czas rekordu na 2,51:20 minuty. A potem Helena Majcher poleciała jak z procy: 2,46:00. Elwira Seroczyńska przewróciła się i zajęła ostatnie miejsce na tym dystansie. Jak można się było spodziewać – i w tym przypadku dominowały reprezentantki ZSRR, które zajęły pierwsze 17 miejsc. 18 była Margit Grobe, która z czasem 2,44,2 minuty pobiła rekord NRD. Helena Majcher była 21, Anna Skrzetuska – 23.

Nazajutrz nastąpił drugi dzień bicia kolejnych rekordów. Najbardziej zażarta walka była na dystansie 1000 metrów. Zaczęła Anna Skrzetuska z CWKS Warszawa z czasem 1:48:40, chwilę później na tor wyszła Elwira Seroczyńska i mamy nowy rekord: 1:47:50. Warszawianki pogodziła elblążanka czasem 1:46:40.

Na 3 tys. metrów rekord padł tylko jeden: 5:58,20 minuty to czas Heleny Majcher. Elblążanka wracała z czterema rekordami Polski (wielobój, 1000, 1500, 3000 metrów), a Elwira Seroczyńska z jednym – na 500 metrów.

Dla porównania przytoczmy wyniki mistrzostw Polski, które odbyły się w lutym tego samego roku w Zakopanem. Elżbieta Niemczyk z CWKS Warszawa wygrała 500 metrów z czasem 59,4 sekundy oraz 1500 metrów z czasem 3,07,5 minuty. Renata Baudouin również z warszawskiego CWKS zdobyła złote medale na 1000 metrów czasem 1,58,3 minuty i na 3000 metrów czasem 6,33,6 minuty.

 

* * *

Rekordy z Ałma Aty też nie były długowieczne. Wytrzymały do mistrzostw Polski w Zakopanem w 1956 r. W wakacje 1956 r [ślub kościelny 23 lipca, cywilny 12 sierpnia] Helena Majcher wyszła za Lucjana Pilejczyka, który w historii polskiego łyżwiarstwa zapisał się jako sędzia. I już jako mężatka na mistrzostwach Polski nie mała sobie równych. Warto jeszcze dodać, że w 1956 r. elblążanka startowała już jako reprezentantka Turbiny Elbląg. To była dawna Stal, która zmieniła nazwę, kiedy tylko władze sportowe pozwoliły na to, by kluby nazywały się tak jak chciały. Wracając do Zakopanego: elblążanka nie pozostawiła nikomu złudzeń, kto w tym momencie był najlepszy w Polsce. Cztery dystanse, pięć mistrzostw Polski, pięć rekordów Polski.

I co? Mistrzostwa Polski odbyły się w dniach 11-12 lutego. Tydzień później też w Zakopanem rozegrano międzynarodowe zawody, w którym wystartowały zawodniczki z Czechosłowacji, NRD, Węgier i Polski. Świeżo upieczona mistrzyni Polski poprawiła swoje wyniki sprzed tygodnia na wszystkich dystansach. Wygrała wielobój przed Margit Grobe z NRD i reprezentantką Węgier Roką. „Pilejczyk na mistrzostwach Polski pobiła wszystkie rekordy łącznie z wielobojem, tydzień później znowu poprawiła wszystkie podczas czwórmeczu. Porównajmy jej wyniki w skali europejskiej. Nie, nie europejskiej, lecz światowej. Tak, tak, Pilejczyk zakwalifikowała się do czołówki światowej.” - pisał wówczas Przegląd Sportowy.

- To był ważny mecz. Niemki startowały przed nami w mistrzostwach świata i tam zajmowały miejsca w pierwszej dziesiątce. Powiedziano nam, że jeżeli wygramy z Niemkami, to zgłoszą nas na następne mistrzostwa świata. Dotąd nie jeździłyśmy, gdyż według władz nie dawałyśmy gwarancji dobrych wyników – wspomina Helena Pilejczyk.

Margit Grobe była dziewiąta, a Inge Gormer dziesiąta na mistrzostwach świata w 1956 r. w szwedzkim Kvarnsveden. Polki, także dzięki elblążance, zaprezentowały się bardzo dobrze i w kolejnym roku pojechały do Imatry.

Poprzednio, po II wojnie światowej, Polki wystąpiły tylko w 1950 r. w Moskwie. Tam Jadwiga Głażewska zajęła 17., a Krystyna Sędzimir – 19. miejsce. Startowało 19 zawodniczek i w związku z tak fatalnym występem żeńska reprezentacja na kilka lat pożegnała się z mistrzostwami świata.

 

* * *

- Co roku, a czasem nawet dwa razy w roku wyjeżdżałyśmy do Związku Radzieckiego. Podejmowali nas tam po królewsku, mieszkaliśmy w dobrych hotelach. Jeździłyśmy tam, gdzie były tory, do Moskwy, Leningradu, Swierdłowska, Ałma Aty... - wspomina Helena Pilejczyk.

Związek Radziecki był wówczas łyżwiarską potęgą. Na międzynarodowych zawodach reprezentantki tego kraju zajmowały wszystkie miejsca na podium. Zawodniczkom z innych krajów pozostała walka o wyprzedzenie chociaż jednej reprezentantki ZSRR. Ogromna sensacją był sam fakt, że ktoś nie z ZSRR zajął na dystansach jakieś miejsce na podium.

- Byłyśmy zwiedzać Ermitraż w Leningradzie. Przepiękne muzeum, ale miałyśmy tylko cztery godziny. Co myśmy tam mogły zapamiętać... W Moskwie byłyśmy na Jeziorze Łabędzim - kontynuuje elblążanka. - Wyjazdy zagraniczne oprócz treningów dawały też możliwość poznania ciekawych ludzi, zwiedzania, choć w ograniczonym stopniu. Tylko, że to wszystko trwało krótko. Na mistrzostwa świata przyjeżdżałyśmy dzień, dwa przed zawodami. Finansowo nie było stać władz sportowych na dłuższą aklimatyzację. Po zawodach od razu do domu. Czasami gospodarze byli na tyle gościnni, że nas „zmuszali” do zwiedzania.

 

* * *

O mistrzostwach Polski w 1957 r. warto wspomnieć chociażby z tego powodu, że po raz pierwszy odbyły się na 400-metrowym torze pod Reglami w Zakopanem. Złoto w wieloboju przypadło Helenie Pilejczyk, ale... W pierwszej konkurencji – 500 metrów zwyciężyła Elwira Seroczyńska (Sarmata Warszawa). 1500 wygrała Helena Pilejczyk, ale po pierwszym dniu zawodów to '"sarmatka" prowadziła w klasyfikacji wielobojowej. Na 1000 i 3000 metrów obie panie startowały w jednej parze. I dwukrotnie wygrała reprezentantka elbląskiej Turbiny. Efekt: trzy złota na dystansach i jedno w wieloboju.

W dniach 9-10 lutego odbywały się mistrzostwa świata w Imatrze (Finlandia). Startowało 25 zawodniczek z Finlandii, Czechosłowacji, Chin, Kanady, NRD, Polski, Szwecji, ZSRR. Polskę reprezentowały: Helena Pilejczyk, Elwira Seroczyńska i Renata Baudouin. Elblążanka zaprezentowała się najlepiej z Polek w wieloboju zajmując 9. miejsce z wynikiem 217,050 pkt, Elwira Seroczyńska była 11, Renata Baudouin – 20. W Imatrze dominowały reprezentantki ZSRR, które w wieloboju zajęły pięć pierwszych miejsc. Zwyciężyła Inga Artamonowa z wynikiem 207,500 pkt przed Tamarą Ryłową [210,283 pkt] i Lidiją Sielichową [210,300 pkt].

W swoim debiucie na mistrzostwach elblążanka wypadła dobrze. Najlepiej na 3 tys. metrów, gdzie z czasem 5:45,00 uplasowała się na siódmej pozycji. Dwukrotnie była dziesiąta: na 500 metrów [51,2 sek.] i 1000 metrów [1:45,9 minuty]. Na 1500 metrów zajęła 12. miejsce z czasem 2,46,2 minuty. - Daleko mi było jeszcze do Rosjanek, ale już powoli zaczynałam wierzyć, że przywiozę medale z zawodów międzynarodowych – mówi po latach Helena Pilejczyk.

 

* * *

Już rok później było widać, jaki postęp zrobiły polskie łyżwiarki. Kolejne mistrzostwa świata (mistrzostw Europy wówczas nie rozgrywano) odbył się w dniach 8-9 lutego na naturalnym lodowisku Björkvallen w szwedzkim Kristinehamn. Żeńska reprezentacja Polski pojechała w składzie: Helena Pilejczyk, Anna Skrzetuska oraz juniorki: Mieczysława Brymas, Bożena Kalbarczyk. Na mistrzostwach wystartowało 26 zawodniczek z Australii, Chin, Finlandii, Holandii, Japonii, Norwegii, NRD, Polski, Szwecji i ZSRR.

Pierwsze cztery miejsca w wieloboju zdobyły reprezentantki ZSRR: Inga Artamonowa obroniła tytuł z Imatry zdobywając 208,383 pkt. Srebrny medal przypadł Tamarze Ryłowej, brąz Sofji Kondakowej.

Helena Pilejczyk zajęła piąte miejsce w wieloboju – pierwsze wśród „reszty świata” z wynikiem 217,067 pkt. Wyniki elblążanki na poszczególnych dystansach: 500 metrów – 6. z czasem 50,3 sek.; 1000 metrów – 6. z czasem 1,16,3 minuty; 1500 m – 7. z czasem 2,43,7 minuty; 3000 metrów – 8. z czasem 5,54,3 minuty.

Pozostałe nasze reprezentantki zajęły następujące miejsca: Anna Skrzetuska była 12., Mieczysława Brymas – 22. i Bożena Kalbarczyk – 24.

Na mistrzostwach Polski (1 – 2 marca w Zakopanem) niespodzianki nie było, bo być nie mogło. Helena Pilejczyk wygrała wszystko, co było do wygrania i poprawiła własny rekord Polski na 500 metrów [49,80 sek.]

 

* * *

- Po udanym sezonie 1957/58 stwierdziłam, że jestem na tyle dobra, że rok przerwy mi nie zaszkodzi. I zrobiłam sobie przerwę na ciążę – mówi Helena Pilejczyk.

Na lód jednak ciągnęło. Jarosław Pilejczyk urodził się 1 grudnia 1958 r., a jego mama już kilka miesięcy później wystartowała na mistrzostwach Polski. Bez zdobyczy medalowych, ale nie ma o co mieć pretensji do młodej mamy. Elblążanka nie dała o sobie zapomnieć.

 

* * *

1960 r. przyniósł Helenie Pilejczyk dwa medale: srebro na 1000 metrów na mistrzostwach świata w Ostersund (Szwecja) i brąz na 1500 metrów na igrzyskach olimpijskich w Squaw Valley. O igrzyskach i zamieszaniu z nimi związanym napiszemy w kolejnym odcinku. W związku z igrzyskami Helena Pilejczyk na mistrzostwach Polski nie startowała.

 

* * *

  Elbląg, arch. pryw. Heleny Pilejczyk)
arch. pryw. Heleny Pilejczyk)

W roku poolimpijskim najważniejszą imprezą były mistrzostwa świata w norweskim Tonsberg. W zawodach wzięło udział 30 łyżwiarek z Chin, Finlandii, Francji, Japonii, Mongolii, NRD, Polski, Szwecji i ZSRR. Z orzełkiem na piersi jeździły: Helena Pilejczyk, Anna Skrzetuska, Renata Schmidt (nazwisko panieńskie Baudouin) i Bożena Kalbarczyk. Elblążanka znów była najlepsza z Polek i w wieloboju została sklasyfikowana na 7. miejscu z wynikiem 210, 250 pkt. Pozostałe reprezentantki Polski zajęły odpowiednio: Anna Skrzetuska – 9, Elwira Seroczyńska – 14., Bożena Kalbarczyk – 16. i Renata Schmidt – 17. Tradycyjnie już mistrzostwa były pokazem siły ZSRR, którego reprezentantki zajęły całe podium. Zwyciężyła Walentina Stietina [202,533 pkt] przed Albiną Tuzową i Lidiją Skoblikową.

Helena Pilejczyk na tych zawodach dwa razy była piąta: na 1500 metrów [2,38.9 minuty] i 3000 metrów [5,35,6 minut]. Na 500 metrów została sklasyfikowana na 12. miejscu [49,7 sekund], na 1000 metrów zajęła 11 lokatę [1,43.3 minuty]

Na rewanż nie trzeba było długo czekać. Na mistrzostwach Polski w 1961 r. triumfowała ta, która na igrzyska nie pojechała. Anna Skrzetuska z warszawskiej Legii wygrała na 1000, 1500, 3000 m oraz w wieloboju, jednocześnie poprawiając w nim rekord Polski. Złoto na 500 metrów zdobyła Elwira Seroczyńska. Helena Pilejczyk wywalczyła srebro w wieloboju [207,267 pkt]. Jej łupem padły trzy srebrne medale: na 1000, 1500 i 3000 metrów. Na 500 metrów była trzecia.

 

* * *

Wydawało się, że po udanych igrzyskach świat przed polskimi łyżwiarkami stanął otworem. Władze sportowe przychylniejszym okiem spoglądały na budowę toru... Ale przyszły udane igrzyska letnie w Rzymie i władze znalazły sobie nowych sportowych idoli. Łyżwiarstwo znów odsunięto w cień.

Chociaż sytuacja i tak wyglądała lepiej niż w latach 50. - Kazimierz Kalbarczyk dostał, co chciał. Budapeszt? Proszę bardzo, jedziemy do Budapesztu. Wiedeń? Jedziemy do Wiednia. Oczywiście dalej jeździłyśmy też do Związku Radzieckiego – opowiada Helena Pilejczyk.

 

* * *

Co z Heleną Pilejczyk stało się w 1962 r? Jesienią 1961 r. polskie panczenistki w ramach przygotowań do sezonu wyjechały na obóz do ZSRR. Eliminacjami do mistrzostw świata w fińskiej Imatrze były zawody o Puchar Polskiego Komitetu Olimpijskiego Po nim zdecydowano, że do Finlandii pojadą Helena Pilejczyk, Elwira Seroczyńska, Renata Schmidt, Adela Mroske i Barbara Frąckiewicz. Na MŚ startowało 31 zawodniczek z Chin, Finlandii, Francji, Japonii, Mongolii, Norwegii, NRD, Polski, Szwecji, Węgier i ZSRR. Tradycyjnie podium zajęły reprezentantki ZSRR: wielobój wygrała Inga Woronina z wynikiem 204,683 pkt przed Lidiją Skoblikową i Albiną Tuzową.

To nie były najlepsze mistrzostwa dla Heleny Pilejczyk. Elblążanka nie zakwalifikowała się do biegu na 3000 metrów, a na pozostałych dystansach była w drugiej dziesiątce: na 500 metrów – 11. [49,4 sek.], na 1000 metrów – 14. [1,45,8 minuty], na 1500 – 19. [2,43,5 minuty]. To właśnie fatalny występ na dystansie, na którym jeszcze dwa lata temu zdobyła medal, zadecydował o braku awansu do biegu na 3 tys. metrów. Ostatecznie skończyło się na 17. miejscu.

Elwira Seroczyńska została mistrzynią świata na 500 metrów z czasem 47,6 sek. W wieloboju została sklasyfikowana na 9. miejscu [210,850 pkt.]. I to były jedyne dobre wiadomości. Pozostałe reprezentantki znalazły się w trzeciej dziesiątce.

- Świat poszedł naprzód. Na całym świecie „jak grzyby po deszczu” budowano infrastrukturę do jazdy na łyżwach. Bardzo dużo pieniędzy włożono w łyżwiarstwo za granicą, bo to dyscyplina medalodajna, jeden zawodnik może przywieźć kilka medali. A w Polsce nie zmieniło się nic – wspomina elblążanka.

Tydzień po powrocie z Finlandii w Zakopanem odbyły się mistrzostwa Polski. I tu Helena Pilejczyk zrewanżowała się za nieudane mistrzostwa świata. Wygrała wszystkie dystanse i dołożyła złoto w wieloboju.

 

* * *

Sezon 1963/64 przebiegał pod znakiem igrzysk olimpijskich w Innsbrucku. To całkowicie przemodelowało układ sezonu. Mistrzostwa świata zdecydowano się rozgrywać po igrzyskach. W związku z tym najważniejszymi sprawdzianami były zawody krajowe, głównie rozgrywane w obsadzie międzynarodowej mistrzostwa Polski.

To była dość popularna wówczas forma połączenia mistrzostw krajowych z zawodami międzynarodowymi. Oprócz zawodników z danego kraju na starcie pojawiali się też sportowcy z innych. Jeżeli wygrał „obcy”, to zostawał międzynarodowym mistrzem danego kraju, „zwykłym” mistrzem zostawał ten przedstawiciel swojego kraju, który zajął najwyższe miejsce spośród „swoich”. Pewną ciekawostka jest fakt, że w ten sposób Helena Pilejczyk została Międzynarodową Mistrzynią Czech.

Wracając do 1964 r. W Zakopanem Helena Pilejczyk była trzecia na 500 i 1500 metrów, co dało jej tytuł mistrzyni Polski. Wygrały reprezentantki ZSRR: na 500 metrów Nadzieżda Titowa, na 3000 metrów Alida Gracz.

Ostatnim sprawdzianem formy były zawody o Puchar Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Doszło do dość nietypowej sytuacji, gdy Elwira Seroczyńska i Helena Pilejczyk zdobyły tę samą liczbę punktów w wieloboju. W trakcie rywalizacji poprawiono kolejne dwa rekordy Polski. Dobrze spisała się Adela Mroske z Orła Elbląg.

 

* * *

Przed igrzyskami w Innsbrucku Kazimierz Kalbarczyk zabrał kadrę narodową na ostateczne zgrupowanie do szwedzkiego Volodalen. - Do najbliższego miasta było 40 kilometrów. W ośrodku, super wyposażonym pod względem infrastruktury, byliśmy tylko my i obsługa. Potem przyjechał jeden Amerykanin, który przez pół roku pracował, a pół roku trenował. Ale to amator, który przyjechał z żoną – mówi Helena Pilejczyk.

Warunki idealne, żeby szlifować formę na najważniejsze zawody czterolecia. I od rana do wieczora trening. W zasadzie oprócz gry w tysiąca i trenowania kadrowiczki nie miały co robić. - Rano rozruch, przed południem mocny trening, po południu kolejny trening. Żadnych masaży, żadnych odżywek – wspomina elblążanka.

Po trzech tygodniach obóz w Volodalen się skończył. Kazimierz Kalbarczyk zebrał ekipę i przewiózł ją... do Fagernes w Norwegii. Też koniec świata. - Od razu ze Szwecji przyjechałyśmy do Norwegii. Bez żadnego pobytu w domu, gdzie można by się zregenerować. Natychmiast po przyjeździe trener zaordynował trening. Tor był tam piękny, otoczony półtorametrową ścianą ze śniegu. W tej ścianie były dziuple, w których miejscowe dzieci oglądały nasze treningi – mówi Helena Pilejczyk.

Dla naszych kadrowiczek niewiele się zmieniło: znów były długie i ciężkie treningi. Na sprawdzianie kończącym zgrupowanie okazało się, że reprezentantki Polski uzyskują bardzo słabe czasy przejazdów. - To już był sygnał, że coś jest nie tak. Ale sytuację zaciemnił mój stosunkowo dobry występ na mistrzostwach Polski. Trener twierdził, że forma przyjdzie na igrzyska – wspomina Helena Pilejczyk.

 

* * *

Katastrofa – tak jednym słowem można określić występ naszym reprezentantek na igrzyskach olimpijskich w Innsbrucku w 1964 r. Dwa miejsca w drugiej dwudziestce – to mówi samo za siebie. - Świat nam odjechał. Po Squaw Valley w innych krajach dostrzeżono potencjał łyżwiarstwa szybkiego jako dyscypliny, w której jeden zawodnik może przywieźć kilka medali. I zainwestowano w rozwój tej dyscypliny. U nas przespano ten okres – tłumaczy Helena Pilejczyk.

 

* * *

Wyniki igrzysk olimpijskich w Innsbrucku w 1964 r.

500 metrów: Elwira, Seroczyńska – 16. miejsce, czas 48,8 sek, Adela Mroske – 22. miejsce, czas 49,9 sek. Helena Pilejczyk – 23. miejsce, czas: 50,1 sek. Wygrała Lidia Skoblikowa z ZSRR z nowym rekordem olimpijskim 45,0 sek.

1000 metrów: Helena Pilejczyk – 15. miejsce, czas: 51,39,3 min., Adela Mroske – 21. miejsce, czas 1,41,7 min., Elwira, Seroczyńska – 22. miejsce, czas 1,42,1 min. Wygrała Lidia Skoblikowa z nowym rekordem olimpijskim 1,33,2 min.

1500 metrów: Adela Mroske – 22. miejsce, czas 2,34,6 min., Helena Pilejczyk – 25. miejsce, czas: 2,38,3 min., .Elwira, Seroczyńska – 26. miejsce, czas 2,39,3 min. Wygrała Lidia Skoblikowa z nowym rekordem olimpijskim 2,26,6 sek.

3000 metrów: Adela Mroske – 25. miejsce, czas 5,47,1 min., Helena Pilejczyk – 26. miejsce, czas: 5,47,3 min. Wygrała Lidia Skoblikowa z nowym rekordem olimpijskim 5,14,9 min. Elwira Seroczyńska nie startowała.

Klasyfikacji w wieloboju nie prowadzono.

 

* * *

„Za karę” polskie łyżwiarki nie pojechały na mistrzostwa świata do szwedzkiego Kristinehamn. Rozpoczęły się poszukiwania winnych austriackiej klęski. Nikt już nie pamiętał o obietnicach budowy sztucznie mrożonego toru składanych po udanych igrzyskach w Squaw Valley.

- Trener w prasie powiedział, że wszystko było dobrze, tylko na stare konie postawił. Zdenerwowałam się i stwierdziłam, że będę sama trenować. Byłam przemęczona na igrzyskach, zawsze wiedziałam, że lepsze wyniki osiągałam jak byłam wypoczęta – tłumaczy dwukrotna olimpijka.

 

* * *

Po igrzyskach w Innsbrucku Elwira Seroczyńska zdecydowała się zakończyć karierę sportową „- Nie chciałam już dalej startować! To przykre mieć świadomość, że tak niedawno było się na szczycie, a teraz nie można nawet dobić się do finału. Byłam zbyt ambitna, by dać się ogrywać nawet młodym koleżankom w klubie. Trzeba było zachować w sobie jak najwięcej dobrych wspomnień. Uznałam, że bardziej pożyteczna będę jako trener. Rozpoczęłam studia w AWF w Warszawie a jednocześnie pracę instruktorską w klubie Sarmata” – taką wypowiedź łyżwiarki możemy przeczytać w "Historii łyżwiarstwa szybkiego" autorstwa Daniela Tchórzewskiego.

Helena Pilejczyk nie zamierzała składać broni. - Dopóki się nie okaże, że w kadrze jest lepsza łyżwiarka ode mnie, nie zamierzałam rezygnować. Uparta byłam, tanio skóry nie chciałam sprzedać – mówi dziś Helena Pilejczyk.

Karierę sportową postanowiły zakończyć też inne doświadczone łyżwiarki: Anna Skrzetuska, Renata Schmidt; Bożena Kalbarczyk wyjechała do Londynu. Została młodzież, która swoje najlepsze czasy miała przed sobą. Swoistym wyznacznikiem nowego był skład kadry narodowej, gdzie zabrakło miejsca dla Heleny Pilejczyk.

 

* * *

Elblążanka miejsce w kadrze odzyskała w 1966 r. I... w starciach z młodszymi rywalkami potrafiła odnosić sukcesy. Ostatni tytuł mistrzyni Polski brązowa medalistka ze Squaw Valley zdobyła w 1972 r., wygrywając bieg na 3000 metrów. Tymczasem świat odjeżdżał, nie patrząc na reprezentantki Polski. Na igrzyskach olimpijskich w Grenoble zabrakło polskich szybkobiegaczek. W trzech ostatnich mistrzostwach świata, w których Helena Pilejczyk startowała (Helsinki '68, Grenoble '69 i Helsinki '71) Helena Pilejczyk zajmowała miejsca w trzeciej dziesiątce. Nie zdołała ani razu awansować do biegu na 3000 metrów. Powoli trzeba było przygotowywać się do momentu zejścia ze sceny.

- Polski Związek też nie zachował się fair. Nie wiedzieli, jak się mnie pozbyć z kadry. Jesienią kadra miała wyjeżdżać na sztuczne lodowisko do Berlina. Wieczorem dostałam telegram, że wyjazd odwołany. Następnego dnia dodzwoniłam się do Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, a tam... dowiedziałam się, że kadra pojechała beze mnie - wspomina Helena Pilejczyk.

I tu po raz kolejny ujawnił się uparty charakter elblążanki. Wyrzucili ją drzwiami, to wracała oknem. - W następnym roku byłam już sprytna. Zwróciłam się do federacji Stal o sfinansowanie mi treningów w Berlinie. Stal się zgodziła, pieniądze dała, na związek nie musiałam się oglądać – śmieje się elblążanka.

 

* * *

Tymczasem w 1969 r. na mistrzostwach Polski w Zakopanem łyżwiarscy działacze sportowi przeżyli wstrząs. Helena Pilejczyk triumfowała. Pokazała wszystkim, że ustawicznie pomijana, wiecznie nieperspektywiczna zawodniczka z Elbląga jeszcze może namieszać w krajowej czołówce. Elblążanka wygrała na 1500 metrów [2,30,4 min.] i 3000 metrów [5,28,1 min.] oraz dołożyła zwycięstwo w wieloboju.

Wcześniej, na zawodach rozgrywanych 12 stycznia 1969 r., Helena Pilejczyk kolejny raz poprawiła rekord Polski na 3000 metrów - 5,22,00 min. A pod koniec roku poprawiła go jeszcze raz – 5,15,20 min. I to wszystko w wieku 38 lat! W ramach ciekawostki dopiszemy, że kolejny rekord na 3000 metrów poprawi dopiero w 1974 r. kolejna elblążanka Erwina Ryś w Heerenveen na mistrzostwach świata.

Medale zdobywali także inni zawodnicy nieobjęci centralnym szkoleniem. Nie ma się więc co dziwić, że światowa czołówka odjeżdżała łyżwiarzom z orzełkiem na piersi.

 

* * *

1970 rok przyniósł „tylko” jedno złoto na dystansie 3000 metrów [5,37,0 min.] i srebro w wieloboju. Niestety elblążanka nie została zakwalifikowana do kadry narodowej na pierwsze w historii mistrzostwa Europy kobiet w wieloboju. Pojechały Romana Troicka i Wanda Król, zajmując w wieloboju odpowiednio 14. i 16.miejsce.

 

* * *

Kolejny sezon to kolejne pasmo sukcesów: Na początku sezonu elblążanka wygrała z Romaną Troicką i Wandą Król na 3000 m w trójmeczu miast: Warszawy, Elbląga i Zakopanego. A potem utarła wszystkim nosa na mistrzostwach Polski, gdzie triumfowała na 1000 [1,37,4 min.], 1500 [2,30,4 min] i 3000 metrów [5,15,8 min]. Mistrzostwo Polski w wieloboju było formalnością.

 

* * *

Nie można powiedzieć, że po 20 latach Helena Pilejczyk odwiesiła łyżwy na kołek. Nie można powiedzieć, że po w 1972 r. po 19 latach zakończyła karierę sportową. Bo przecież będą jeszcze starty w zawodach weteranów (napiszemy o tym później), będą treningi młodych łyżwiarzy w Elblągu (szczegóły wkrótce), będzie Szkoła Podstawowa nr 12 (też o tym napiszemy). 6 lutego 1972 r. Helena Pilejczyk zdobyła ostatnie złoto mistrzostw Polski – na 3000 metrów z czasem 5,16 min. Po 19 latach skończyła się pewna era w polskim łyżwiarstwie szybkim.

 

Osiągnięcia Heleny Pilejczyk na Mistrzostwach Świata w wieloboju:

Imatra 1957 r. 500 metrów – 10. miejsce, 51,2 sek., 1000 metrów – 10. miejsce, 1,45,9 min., 1500 metrów – 12. miejsce, 2,46,2 min., 3000 metrów – 7. miejsce, 5,45,0 min., wielobój - 9. miejsce, 217,050 pkt.

Kristinehamm 1958 r. 500 metrów – 6. miejsce, 50,3 sek., 1000 metrów – 6. miejsce, 1,46,3 min., 1500 metrów – 7. miejsce, 2,43,7 min., 3000 metrów – 8. miejsce, 5,54,3 min., wielobój - 5. miejsce, 217,067 pkt.

Ostersund 1960 r. 500 metrów – 11. miejsce, 52,3 sek., 1000 metrów – 2. miejsce, 1,40,7 min. (srebrny medal), 1500 metrów – 5. miejsce, 2,41,6 min., 3000 metrów – 5. miejsce, 5,37,6 min., wielobój - 5. miejsce, 212,784 pkt.

Tonsberg 1961r. 500 metrów – 12. miejsce, 49,7 sek., 1000 metrów – 11. miejsce, 1,43,3 min., 1500 metrów – 5. miejsce, 2,38,9 min., 3000 metrów – 5. miejsce, 5,35,6 min., wielobój - 7. miejsce, 210,250 pkt.

Imatra 1962 r. 500 metrów – 11. miejsce, 49,4 sek., 1000 metrów – 14. miejsce, 1,45,8 min., 1500 metrów – 19. miejsce, 2,43,5 min., 3000 metrów – nie zakwalifikowała się*, wielobój - 17. miejsce, 156,800 pkt.

Karuizawa 1963 r. 500 metrów – 11. miejsce, 47,8 sek., 1000 metrów – 27. miejsce, 1,39,7 min., 1500 metrów – 27. miejsce, 2,35,7 min., 3000 metrów – nie zakwalifikowała się*, wielobój - 25. miejsce, 149,550 pkt.

Helsinki 1968 r. 500 metrów – nie ukończyła biegu, 1000 metrów – 20. miejsce, 1,40,3 min., 1500 metrów – 21. miejsce, 2,37,7 min., 3000 metrów – nie zakwalifikowała się*, wielobój - niesklasyfikowana 102,717 pkt.

Grenoble 1969 r. 500 metrów – 22. miejsce, 49,4 sek., 1000 metrów – 23. miejsce, 1,38,3 min., 1500 metrów – 24. miejsce, 2,33,5 min., 3000 metrów – nie zakwalifikowała się*, wielobój - 24. miejsce, 149,717 pkt.

Helsinki 1971 r. 500 metrów – 27. miejsce, 50,4 sek., 1000 metrów – 25. miejsce, 1,40,2 min., 1500 metrów – 26. miejsce, 2,38,0 min., 3000 metrów – nie zakwalifikowała się*, wielobój - 26. miejsce, 153,167 pkt.

 

* - do biegu na 3000 metrów awansowało 16 najlepszych zawodniczek po trzech biegach na 500, 1000 i 1500 metrów.

 

Odcinek 1 cyklu - "Pierwsze mistrzostwa"

Odcinek 2 cyklu - "Dzieciństwo sielskie, anielskie"

Odcinek 3 cyklu - "W Kwidzynie i w Elblągu"

Odcinek 4 cyklu - "Elbląg na łyżwach"

Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama