Trudno znaleźć odpowiednie słowa na opisanie tego, co sobotniego popołudnia wydarzyło się na boisku przy ul. Milionowej w Łodzi. Elbląska Olimpia doznała najwyższej porażki w najnowszej historii swoich występów na trzecioligowym szczeblu, przegrywając z UKS SMS Łódź aż 2:8. To definitywnie przekreśla marzenia elblążan o grze w przyszłym sezonie w nowej II lidze.
Porażka z SMS-em i jednoczesne zwycięstwo Nadnarwianki Pułtusk nad Stalą Głowno spowodowało, że Olimpia spadła z 12. na 13. miejsce w ligowej tabeli.
Specyficzny rywal
Zespół Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi to taka trochę specyficzna drużyna. W swoim składzie ma młodzieżowych reprezentantów Polski we wszystkich kategoriach wiekowych i zdarza się, że w meczach mistrzowskich w III lidze gra w składzie dalekim od optymalnego, ale tylko wówczas, gdy w tym samym czasie swoje mecze ma kadra. Niestety dla Olimpii, 24 maja żadna z reprezentacji Polski nie występowała i młodzież z UKS SMS mogła zagrać w najsilniejszym składzie. Zagrała i odniosła efektowne zwycięstwo. Nie byłoby tej wygranej, gdyby nie kiepska postawa zespołu z Elbląga, a w szczególności linii defensywnych. Kibice z Elbląga przecierali oczy ze zdumienia, gdyż dawno nie widzieli tak słabo dysponowanych zawodników z elbląskiej Agrikoli. Praktycznie każdy strzał na bramkę elblążan kończył się golem. Gospodarze uderzali celnie dziesięciokrotnie, zdobywając osiem bramek. Dobrego dnia nie miał bramkarz Andrzej Szyszko, który przynajmniej w trzech sytuacjach powinien sobie poradzić z obroną strzałów napastników SMS-u. Dwa gole padły po ewidentnych, przynajmniej 3-metrowych spalonych, ale to i tak w żaden sposób nie tłumaczy kompromitującej porażki Olimpii.
Tak padały bramki
Gospodarze rozstrzygnęli sprawę już do przerwy, kiedy to zaaplikowali Olimpii pięć goli. Sprawa została załatwiona w przeciągu 7 minut, pomiędzy 20., a 27. minutą, kiedy to Szyszko czterokrotnie wyciągał piłkę z siatki. Festiwal strzelecki rozpoczął Bartosz Szaraniec, który przejął piłkę w środku pola, ograł czterech zawodników Olimpii, wpadł w pole karne i lekkim, precyzyjnym strzałem w długi róg otworzył wynik. Bramkę na 2:0 trzy minuty później zdobył Piotr Gląba. Sędzia w tej sytuacji (rzut wolny z lewej strony boiska na wysokości pola karnego elblążan) co prawda nakazał rozpoczęcie gry na gwizdek, ale gospodarze całkowicie to zignorowali. Zdezorientowało to kompletnie źle interweniującego bramkarza Olimpii (zderzył się z Arturem Kowalczykiem) i SMS prowadził dwoma bramkami. Na 3:0 podwyższył Kamil Thiel - asystujący przy golu pomocnik łodzian był na trzymetrowym spalonym, arbiter jednak puścił grę. Dwie minuty po tej akcji do bramki Olimpii znów trafił Gląba, który wykorzystał nieporadność i złe ustawienie obrony Olimpii. Szyszko w sytuacji jeden na jeden nie miał nic do powiedzenia. Młodzieżowcy (w pierwszym składzie wyszło sześciu zawodników o statusie młodzieżowca) strzelanie w pierwszych 45 minutach zakończyli na piątym golu, którego w 41. minucie zdobył kapitan zespołu Daniel Fabich. Także przy tej akcji zawodnik gospodarzy był na ewidentnym spalonym, ale po raz kolejny umknęło to uwadze arbitra.
Iskierka nadziei, która szybko zgasła...
Można się jedynie domyślać, co działo się w szatni Olimpii w przerwie meczu. Po zmianie stron goście z Elbląga przez pierwszy kwadrans prezentowali się zupełnie inaczej. Beznadziejnego Antona Kolosova zmienił Krzysztof Biegański i w początkowym okresie gry drugiej w drugiej połowie olimpijczycy zdobyli dwie bramki (najlepszy na boisku w szeregach Olimpii Damian Sędziak). Zmarnowali też wyśmienitą okazję na trzecie trafienie, co w chwilę później zemściło się na ekipie z Elbląga. W 58. minucie Maciej Makuszewski strzelił szóstą bramkę dla SMS-u, czym całkowicie odebrał ochotę do gry zawodnikom z Elbląga. Olimpię dobili jeszcze Piotr Dziuba II i na 10 minut przed końcem Gląba, który tym samym ustrzelił hattricka. Elblążanie opuszczali boisko ze spuszczonymi ze wstydu głowami, podobnie jak kilkudziesięcioosobowa grupa zdruzgotanych taką porażką kibiców z Elbląga.
Trener po meczu
Tomasz Wichniarek (Olimpia): - Cóż mogę powiedzieć. W życiu nie byłem na takim meczu. Tydzień temu jak równy z równym gramy niezły mecz i remisujemy na terenie wicelidera, dziś takie coś... Praktycznie każda akcja gospodarzy kończyła się golem. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Można oczywiście przywoływać przykłady lepszych drużyn, choćby Roma czy Monako w Lidze Mistrzów, które poległy w podobny sposób, ale nic nie tłumaczy tego kompromitującego występu i takiego wyniku. W obronie graliśmy katastrofalnie, błędy indywidualne karygodne. Po przerwie na początku graliśmy wreszcie swoje, niewiele brakowało do trzeciej bramki, ale po kuriozalnym golu na 6:2 całkowicie odpuściliśmy. Można powiedzieć, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, ale ciężko po takim meczu dojść do siebie. Nie chcę się tłumaczyć, ale proszę zobaczyć, w jakich warunkach trenują tu ci młodzi chłopcy, ile wyśmienitych płyt, w tym sztucznych, mają tu do dyspozycji. Warunki do treningu nieporównywalne. Dziś zaprezentowali nam to na boisku - szybka gra, dokładne, mocne podania, wypada ich tylko pochwalić za grę.
Podróż z „przygodami”
Oprócz wysokiej porażki zawodników Olimpii w sobotę spotkała jeszcze jedna niemiła rzecz. Podczas postoju na stacji benzynowej w Mławie piłkarze zostali zaatakowani przez miejscowych chuliganów. W wyniku obrzucania kamieniami najbardziej ucierpiał autobus, w którym zostały powybijane szyby. Interweniująca policja zatrzymała sześciu spośród kilkunastu sprawców zniszczeń, a piłkarze musieli zaczekać kilka godzin na podstawienie z Elbląga sprawnego autokaru, którym nad ranem wrócili do domów.
Z kart historii
Ciężko przypomnieć sobie podobnie słaby mecz w wykonaniu Olimpii i równie wysoką porażkę. Na dobrą sprawę przypomina się tylko jedno spotkanie przegrane w porównywalnie beznadziejnym stylu, tyle że był to mecz na czwartoligowym szczeblu. 1 maja 2000 roku Olimpia w meczu wyjazdowym uległa w Toruniu 0:10 miejscowemu Pomorzaninowi. W tydzień później olimpijczycy na własnym boisku 5:1 ograli lidera ligi Chojniczankę Chojnice.
Za tydzień do Elbląga przyjeżdża słabiutki Orzeł Kolno. Łatwiejszej i dogodniejszej okazji do rehabilitacji, choć częściowej, trudno sobie wyobrazić.
UKS SMS Łódź - Olimpia Elbląg 8:2 (5:0)
1:0 - Szaraniec (20.), 2:0 - Gląba (23.), 3:0 - Thiel (25.), 4:0 - Gląba (27.), 5:0 - Fabich (41.), 5:1, 5:2 - Sędziak (55., 57.), 6:2 - Makuszewski (58.), 7:2 - Piotr Dziuba II, 8:2 - Gląba (80.)
UKS SMS Łódź: Kiljańczyk - Stefanowicz, Lipiński, Brynkiewicz, Klepczarek, Makuszewski (60. Sodel), Szaraniec, Thiel, Fabich, Gląba, Cholewiak (46. Piotr Dziuba II)
Olimpia: Szyszko - Treszczotko, Kowalczyk (66. Ptaszyński), Koprucki, Sambor, Chmielecki (72. Lepka), Roszak, Nowacki, Wróblewski (83. Tomczyk), Sędziak, Kolosov (46. Biegański)
Żółte kartki: Gląba, Dziuba, Fabich (UKS SMS) - Sambor, Kowalczyk, Biegański (Olimpia)
Widzów: 200 (w tym ok. 80 kibiców Olimpii)
Wyniki 27. kolejki III ligi: UKS SMS Łódź - Olimpia Elbląg 8:2, Nadnarwianka Pułtusk - Stal Głowno 5:1, Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Ruch Wysokie Mazowieckie 1:1, Mazowsze Grójec - Wigry Suwałki 1:3, Concordia Piotrków Trybunalski - OKS 1945 Olsztyn 0:0, Warmia Grajewo - Dolcan Ząbki 3:3, Orzeł Kolno - Radomiak Radom 0:1, Drwęca Nowe Miasto Lubawskie - Sokół Aleksandrów Łódzki 0:3 (walkower).
Zobacz tabele
Specyficzny rywal
Zespół Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi to taka trochę specyficzna drużyna. W swoim składzie ma młodzieżowych reprezentantów Polski we wszystkich kategoriach wiekowych i zdarza się, że w meczach mistrzowskich w III lidze gra w składzie dalekim od optymalnego, ale tylko wówczas, gdy w tym samym czasie swoje mecze ma kadra. Niestety dla Olimpii, 24 maja żadna z reprezentacji Polski nie występowała i młodzież z UKS SMS mogła zagrać w najsilniejszym składzie. Zagrała i odniosła efektowne zwycięstwo. Nie byłoby tej wygranej, gdyby nie kiepska postawa zespołu z Elbląga, a w szczególności linii defensywnych. Kibice z Elbląga przecierali oczy ze zdumienia, gdyż dawno nie widzieli tak słabo dysponowanych zawodników z elbląskiej Agrikoli. Praktycznie każdy strzał na bramkę elblążan kończył się golem. Gospodarze uderzali celnie dziesięciokrotnie, zdobywając osiem bramek. Dobrego dnia nie miał bramkarz Andrzej Szyszko, który przynajmniej w trzech sytuacjach powinien sobie poradzić z obroną strzałów napastników SMS-u. Dwa gole padły po ewidentnych, przynajmniej 3-metrowych spalonych, ale to i tak w żaden sposób nie tłumaczy kompromitującej porażki Olimpii.
Tak padały bramki
Gospodarze rozstrzygnęli sprawę już do przerwy, kiedy to zaaplikowali Olimpii pięć goli. Sprawa została załatwiona w przeciągu 7 minut, pomiędzy 20., a 27. minutą, kiedy to Szyszko czterokrotnie wyciągał piłkę z siatki. Festiwal strzelecki rozpoczął Bartosz Szaraniec, który przejął piłkę w środku pola, ograł czterech zawodników Olimpii, wpadł w pole karne i lekkim, precyzyjnym strzałem w długi róg otworzył wynik. Bramkę na 2:0 trzy minuty później zdobył Piotr Gląba. Sędzia w tej sytuacji (rzut wolny z lewej strony boiska na wysokości pola karnego elblążan) co prawda nakazał rozpoczęcie gry na gwizdek, ale gospodarze całkowicie to zignorowali. Zdezorientowało to kompletnie źle interweniującego bramkarza Olimpii (zderzył się z Arturem Kowalczykiem) i SMS prowadził dwoma bramkami. Na 3:0 podwyższył Kamil Thiel - asystujący przy golu pomocnik łodzian był na trzymetrowym spalonym, arbiter jednak puścił grę. Dwie minuty po tej akcji do bramki Olimpii znów trafił Gląba, który wykorzystał nieporadność i złe ustawienie obrony Olimpii. Szyszko w sytuacji jeden na jeden nie miał nic do powiedzenia. Młodzieżowcy (w pierwszym składzie wyszło sześciu zawodników o statusie młodzieżowca) strzelanie w pierwszych 45 minutach zakończyli na piątym golu, którego w 41. minucie zdobył kapitan zespołu Daniel Fabich. Także przy tej akcji zawodnik gospodarzy był na ewidentnym spalonym, ale po raz kolejny umknęło to uwadze arbitra.
Iskierka nadziei, która szybko zgasła...
Można się jedynie domyślać, co działo się w szatni Olimpii w przerwie meczu. Po zmianie stron goście z Elbląga przez pierwszy kwadrans prezentowali się zupełnie inaczej. Beznadziejnego Antona Kolosova zmienił Krzysztof Biegański i w początkowym okresie gry drugiej w drugiej połowie olimpijczycy zdobyli dwie bramki (najlepszy na boisku w szeregach Olimpii Damian Sędziak). Zmarnowali też wyśmienitą okazję na trzecie trafienie, co w chwilę później zemściło się na ekipie z Elbląga. W 58. minucie Maciej Makuszewski strzelił szóstą bramkę dla SMS-u, czym całkowicie odebrał ochotę do gry zawodnikom z Elbląga. Olimpię dobili jeszcze Piotr Dziuba II i na 10 minut przed końcem Gląba, który tym samym ustrzelił hattricka. Elblążanie opuszczali boisko ze spuszczonymi ze wstydu głowami, podobnie jak kilkudziesięcioosobowa grupa zdruzgotanych taką porażką kibiców z Elbląga.
Trener po meczu
Tomasz Wichniarek (Olimpia): - Cóż mogę powiedzieć. W życiu nie byłem na takim meczu. Tydzień temu jak równy z równym gramy niezły mecz i remisujemy na terenie wicelidera, dziś takie coś... Praktycznie każda akcja gospodarzy kończyła się golem. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Można oczywiście przywoływać przykłady lepszych drużyn, choćby Roma czy Monako w Lidze Mistrzów, które poległy w podobny sposób, ale nic nie tłumaczy tego kompromitującego występu i takiego wyniku. W obronie graliśmy katastrofalnie, błędy indywidualne karygodne. Po przerwie na początku graliśmy wreszcie swoje, niewiele brakowało do trzeciej bramki, ale po kuriozalnym golu na 6:2 całkowicie odpuściliśmy. Można powiedzieć, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, ale ciężko po takim meczu dojść do siebie. Nie chcę się tłumaczyć, ale proszę zobaczyć, w jakich warunkach trenują tu ci młodzi chłopcy, ile wyśmienitych płyt, w tym sztucznych, mają tu do dyspozycji. Warunki do treningu nieporównywalne. Dziś zaprezentowali nam to na boisku - szybka gra, dokładne, mocne podania, wypada ich tylko pochwalić za grę.
Podróż z „przygodami”
Oprócz wysokiej porażki zawodników Olimpii w sobotę spotkała jeszcze jedna niemiła rzecz. Podczas postoju na stacji benzynowej w Mławie piłkarze zostali zaatakowani przez miejscowych chuliganów. W wyniku obrzucania kamieniami najbardziej ucierpiał autobus, w którym zostały powybijane szyby. Interweniująca policja zatrzymała sześciu spośród kilkunastu sprawców zniszczeń, a piłkarze musieli zaczekać kilka godzin na podstawienie z Elbląga sprawnego autokaru, którym nad ranem wrócili do domów.
Z kart historii
Ciężko przypomnieć sobie podobnie słaby mecz w wykonaniu Olimpii i równie wysoką porażkę. Na dobrą sprawę przypomina się tylko jedno spotkanie przegrane w porównywalnie beznadziejnym stylu, tyle że był to mecz na czwartoligowym szczeblu. 1 maja 2000 roku Olimpia w meczu wyjazdowym uległa w Toruniu 0:10 miejscowemu Pomorzaninowi. W tydzień później olimpijczycy na własnym boisku 5:1 ograli lidera ligi Chojniczankę Chojnice.
Za tydzień do Elbląga przyjeżdża słabiutki Orzeł Kolno. Łatwiejszej i dogodniejszej okazji do rehabilitacji, choć częściowej, trudno sobie wyobrazić.
UKS SMS Łódź - Olimpia Elbląg 8:2 (5:0)
1:0 - Szaraniec (20.), 2:0 - Gląba (23.), 3:0 - Thiel (25.), 4:0 - Gląba (27.), 5:0 - Fabich (41.), 5:1, 5:2 - Sędziak (55., 57.), 6:2 - Makuszewski (58.), 7:2 - Piotr Dziuba II, 8:2 - Gląba (80.)
UKS SMS Łódź: Kiljańczyk - Stefanowicz, Lipiński, Brynkiewicz, Klepczarek, Makuszewski (60. Sodel), Szaraniec, Thiel, Fabich, Gląba, Cholewiak (46. Piotr Dziuba II)
Olimpia: Szyszko - Treszczotko, Kowalczyk (66. Ptaszyński), Koprucki, Sambor, Chmielecki (72. Lepka), Roszak, Nowacki, Wróblewski (83. Tomczyk), Sędziak, Kolosov (46. Biegański)
Żółte kartki: Gląba, Dziuba, Fabich (UKS SMS) - Sambor, Kowalczyk, Biegański (Olimpia)
Widzów: 200 (w tym ok. 80 kibiców Olimpii)
Wyniki 27. kolejki III ligi: UKS SMS Łódź - Olimpia Elbląg 8:2, Nadnarwianka Pułtusk - Stal Głowno 5:1, Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Ruch Wysokie Mazowieckie 1:1, Mazowsze Grójec - Wigry Suwałki 1:3, Concordia Piotrków Trybunalski - OKS 1945 Olsztyn 0:0, Warmia Grajewo - Dolcan Ząbki 3:3, Orzeł Kolno - Radomiak Radom 0:1, Drwęca Nowe Miasto Lubawskie - Sokół Aleksandrów Łódzki 0:3 (walkower).
Zobacz tabele
BAR