UWAGA!

Bogusław Gierulski: Słuchaliśmy Pink Floydów i graliśmy w brydża

 Elbląg, Bogusław Gierulski, elbląski brydżysta
Bogusław Gierulski, elbląski brydżysta (fot. Michał Skroboszewski)

- Od 2002 roku gram już na stałe z Jurkiem Skrzypczakiem. Medali mistrzostw Polski nie zliczę, tyle ich było. Nawet na stronie Polskiego Związku Brydża Sportowego nie wszystkie są wymienione. Najlepiej wspominam... chyba zdobyty w 2018 r. , więc stosunkowo niedawno, brązowy medal na Otwartych Mistrzostwach Świata Parami w amerykańskim Orlando. To chyba największy sukces w mojej karierze brydżowej - mówi Bogusław Gierulski, elbląski brydżysta. Z elblążaninem rozmawiamy o kondycji brydża  Elblągu i wspominamy karierę.

- Jak się zaczęła przygoda z brydżem?

- Towarzysko zacząłem grać w liceum z kolegami. Mieliśmy taką paczkę,w której jeden z kolegów miał dostęp do zachodnich płyt. Słuchaliśmy więc Pink Floydów i graliśmy w brydża. Na pierwszy turniej brydża sportowego zabrał mnie brat, który potrzebował partnera. Poszedłem z ciekawości, zobaczyć na czym to polega. Zanim się zorientowałem, to turniej się skończył, ale nie wypadliśmy najgorzej, z tego co pamiętam, uplasowaliśmy się w środku stawki.

 

- Ziarno zostało zasiane.

- Pochodzę z Lęborka i początkowo grałem w lokalnych turniejach w byłym województwie słupskim. Ten kontakt trochę osłabł podczas studiów w Trójmieście, ale wtedy już wiedziałem gdzie się gra Gdańsku i w Gdyni. Wtedy też poznałem Sławka Henclika, z ktorym stworzyłem pierwszy stały duet. Razem zaczęliśmy odnosić sukcesy, graliśmy m.in. w kadrze narodowej, coraz częściej uzyskiwaliśmy dobre wyniki w turniejach krajowych i zagranicznych, coraz bardziej zaczęło mi się to podobać.

 

- I ze Sławkiem Henclikiem pojechał Pan na pierwszy turniej międzynarodowy.

- To nie było tak od razu. Najpierw była długa i żmudna droga. Najpierw uczyłem się, zbierałem doświadczenia, podpatrywałem lepszych od siebie... W 1997 r. pojechaliśmy do Hagi na Otwarte Mistrzostwa Europy Parami. Po raz pierwszy awansowaliśmy do reprezentacji Polski na zawody rangi mistrzowskiej. Chcieliśmy zobaczyć, jak się gra na świecie, jakie są systemy licytacyjne, wisty. Brutalnego zderzenia ze światem nie było. Przez pierwszą połowę turnieju prowadziliśmy, długo byliśmy w czołówce, ale nie utrzymaliśmy formy do końca i ostatecznie zajęliśmy 10. miejsce. Jak na pierwszy raz, to był dobry wynik, ale trochę mieliśmy niedosytu po tym występie. To był bardzo wyczerpujący turniej: trzy dni eliminacji, trzy dni półfinałów i na koniec znowu trzy dni trwał finał. Bardzo dużo tego grania było.

 

- Można powiedzieć, że pierwsze koty za płoty, bo później pojawiły się medale z imprez międzynarodowych.

- Od 2002 roku gram już na stałe z Jurkiem Skrzypczakiem. Medali mistrzostw Polski nie zliczę, tyle ich było. Nawet na stronie Polskiego Związku Brydża Sportowego nie wszystkie są wymienione. Najlepiej wspominam... chyba zdobyty w 2018 r. , więc stosunkowo niedawno, brązowy medal na Otwartych Mistrzostwach Świata Parami w amerykańskim Orlando . To chyba największy sukces w mojej karierze brydżowej. Dobre wspomnienia mam też z otwartych drużynowych mistrzostw Ameryki Północnej. Triumfowałem tam dwa razy w 2008 r. w Pucharze Vanderbilta i w 2015 r w Pucharze Spingolda. Puchar Vanderbilta w 2008 roku dla mnie to był pierwszym niewyobrażalnym tryumfem w poważnej imprezie międzynarodowej. Bardzo ciężki turniej, de facto mistrzostwa świata. Zjeżdża tam cała czołówka brydżowa. Rok 2018 był dla mnie bardzo udany. Oprócz brązowego medalu w Mistrzostwach Świata, wygraliśmy wtedy Drużynowe Mistrzostwa Polski, oraz drużynowe mistrzostwo i w-ce mistrzostwo parami w Mistrzostwach Ameryki Południowej. Długo by wymieniać te sukcesy...

 

- A kiedy pojawił się Pan w Elblągu?

- Na stałe w 1981 r. Poznałem się wtedy z elbląskimi brydżystami, oni dostrzegli we mnie duży potencjał. Mlexer miał wtedy ligową drużynę brydżową i to był pierwszy zespół w Elblągu, w której grałem. Brydżystów elbląskich startowało w turniejach dużo, występowali także w wielu drużynach w rozgrywkach ligowych. W porównaniu z czasem obecnym łatwiej tez było o sponsorów, zawsze się jakieś pieniądze na brydż znalazły.

 

- Największymi zawodami w Elblągu jest Kongres Żuławski.

- W ubiegłym roku odbyła się XXIII edycja zawodów. Inicjatorów było wielu, największym Mirek Wołek. Ja również z racji swoich umiejętności, wiedzy i kontaktów w świecie brydża. Początkowo był to turniej regionalny, około stu par brało udział. Głównie przyjeżdżali zawodnicy z naszego regionu. Z kolejnymi edycjami coraz bardziej się to rozkręcało. Po śmierci Mirka przekształciliśmy zawody w Kongres Międzynarodowy. Teraz to już duża impreza, ostatnio zaczyna się od czwartku i gramy do niedzieli. Od czterech lat w ramach kongresu gramy otwarte Drużynowe Mistrzostwa Polski na impy, co dla Elbląga jest bardzo dużym wyróżnieniem. Od dziesięciu lat niedzielny turniej jest zaliczany do Grand Prix Polski Par. Przyjeżdżają do nas brydżyści z innych krajów. Od kilku lat swoistym prologiem kongresu jest turniej miast, początkowo partnerskich teraz partnerskich i „brydżowo zaprzyjaźnionych” - jak to nazywamy w naszym środowisku.

 

- Mało znanym epizodem jest Pana praca w roli trenera reprezentacji Polski młodzieży szkolnej.

- Zaczęło się od zajęć brydżowych dla młodzieży w I i II Liceum Ogólnokształcącym w Elblągu w latach 90. Przez jakiś czas brydż funkcjonował jako oferta zajęć dodatkowych, a także w II LO, z inicjatywy rodziców, jako przedmiot dodatkowy. Fajna młodzież się wtedy zebrała, robili niesamowite postępy. Niektórzy z nich w ciągu roku nauki zdobywali medale na mistrzostwach Polski młodzieży szkolnej. Niemal wszyscy grają w brydża do dziś, a niektórzy z bardzo dobrymi wynikami. Przy okazji w Krynicy Morskiej udało się zorganizować kilka edycji mistrzostw Polski młodzieży szkolnej. Efektem tej działalności było powierzenie mi reprezentacji Polski młodzieży szkolnej i przygotowanie jej do mistrzostw Europy w Antalyi w Turcji w 2000 r. Zdobyliśmy tam złoty medal (po raz pierwszy w tej kategorii wiekowej), a do dziś pamiętam mecz z Norwegią. Gralo się systemem „każdy z każdym”, Polska i Norwegia były najlepszymi drużynami na tym turnieju, a mecz pomiędzy tymi zespołami de facto decydował o złotym medalu. Wygraliśmy, z czego jestem niesamowicie dumny. Mieliśmy wtedy bardzo zdolnych, młodych brydżystów. Sądzę, że wielu z nich grało porównywalnie lub lepiej niż ja w tamtym czasie. Ale o zwycięstwie, chyba w każdej dyscyplinie sportu, decydują nie tylko techniczne umiejętności, ale także cała sfera mentalna, kończąc na odporności psychicznej i wzajemnej współpracy w parze i w drużynie.

 

- Nie każdy wie, że jest pan też reprezentantem Litwy w brydżu sportowym.

- W brydżu mamy dwa „rodzaje” mistrzostw Europy i świata. W otwartych grają zespoły złożone z zawodników z różnych krajów, którzy sami organizują się w drużyny i występują pod szyldem swoich drużyn. Niczym dziwnym są także zespoły złożone z zawodników z różnych krajów. Oprócz otwartych mistrzostw są jeszcze mistrzostwa nazwijmy to „klasyczne”. Występują w nich reprezentacje narodowe, które powołują krajowe związki brydżowe, w przypadku Polski – Polski Związek Brydża Sportowego. Obecnie PZBS do reprezentacji powołuje młodych, bardzo dobrych, perspektywicznych zawodników. Między innymi dlatego, by móc uczestniczyć w rozgrywkach najwyższej rangi, od 2016 r. wraz z partnerem, zdecydowaliśmy się skorzystać z zaproszenia do reprezentowania Litwy. Miałem dwa lata okresu karencji, kiedy już nie grałem w reprezentacji Polski. W świecie brydża, a także innych dyscyplinach sportu, takie rozwiązania nie są czymś wyjątkowym i nie budzą kontrowersji. Na przykład w reprezentacji „narodowej” Szwajcarii gra dwóch Polaków, dwóch Holendrów jeden Francuz i na koniec jeden rodowity Szwajcar.

 

- Jak dziś wygląda brydż sportowy w Elblągu?

- Regularnie się spotykamy na lokalnych turniejach, w których grają brydżyści z Elbląga i naszego regionu. W każdy poniedziałek, przy zachowaniu przepisów sanitarnych, spotykamy się i gramy (aktualnie) w hotelu „Młyn” , w turniejach parami o Grand Prix Elbląga. Z powodu pandemii byliśmy zmuszeni przenieść rozgrywki Elbląskiej Ligi Brydżowej do internetu, na platformę BBO. Natomiast regionalne turnieje o Grand Prix Warmii, Żuław i Powiśla zawiesiliśmy zupełnie, czekając na opanowanie wirusa, ponieważ większość naszych brydżystów jest w grupie podwyższonego ryzyka. O Kongresie Żuławskim już mówiliśmy. Od dwóch lat mamy w Elblągu ekstraklasową drużynę brydżową i dwie drużyny grające w III Lidze. W naszym pierwszym sezonie w Ekstraklasie, po zmianie nazwy drużyny na ESBS Vitas Elbląg, dotarliśmy do najlepszej czwórki, w ubiegłym nie poszło już nam tak dobrze, ale koniec końców utrzymaliśmy się w górnej strefie najwyższej klasy rozgrywkowej. W tym miejscu chciałbym podziękować Vytautasowi Vainikonisowi z Litwy, który nas wspiera (nie tylko grając) w sportowej funkcji działalności Elbląskiego Stowarzyszenia Brydża Sportowego. Przydałoby się nam większe wsparcie ze strony miasta, które w naszym odczuciu promujemy. Obecnie utrzymujemy się z własnych środków, a poszczególni zawodnicy z własnej kieszeni opłacają koszt udziału w ligach i turniejach brydżowych.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama