- Szuprytowski przed tym spotkaniem był podkreślany trzema grubymi liniami na czerwono – mówił po meczu z Olimpią Łukasz Kowalski, trener Gryfa Wejherowo. W niedzielę (15 września) żółto-biało-niebiescy pokonali Gryf 4:1.
- Zaczęliśmy źle. Byliśmy trochę za bardzo cofnięci – mówił Adam Nocoń, trener Olimpii Elbląg na konferencji po meczu z Gryfem Wejherowo.
Na skutki tego nie trzeba było długo czekać. Olimpia bramkę straciła już w 15. minucie. I mogły wrócić demony z meczów ze Zniczem Pruszków i Stalą Stalowa Wola, kiedy to po szybko stracona bramka ustawiła mecz i pozbawiła żółto-biało-niebieskich punktów. Tym razem było inaczej. Pięć minut później było już 1:1 po bramce Damiana Szuprytowskiego.
- Szuprytowski przed tym spotkaniem był podkreślany trzema grubymi liniami na czerwono, jako najgroźniejszy zawodnik przeciwnika. I był. Do tego skrzydłowy Olimpii obracał mojego obrońcę we wszystkie strony – Łukasz Kowalski, trener Gryfa Wejherowo skomentował występ pomocnika Olimpii.
Efekt: Damian Szuprytowski dopisał do swojego konta dwa gole i jedną asystę przy bramce Michała Millera. W doliczonym czasie gry wynik spotkania ustalił Michał Kuczałek.
- Dobrze, że po stracie bramki szybko odpowiedzieliśmy. W pierwszej połowie mogliśmy jednak zarówno strzelić, jak i stracić bramkę. Po ciężkim spotkaniu odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo na trudnym terenie – podsumował trener Olimpii.
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg