Filip Żurawski trenował piłkę ręczną. Paweł Zakrzewski - boks. Dla Alana Warszawskiego treningi sambo sportowego są pierwszą dyscypliną, którą trenuje „na poważnie“. Przyszliśmy zobaczyć, jak przygotowują się do Otwartych Międzynarodowych Mistrzostw Polski. Zobacz zdjęcia z treningu.
- Chodź, zobacz jak dzieciaki sambo trenują - takie zaproszenie dostałem od Witolda Rogoza, elbląskiego trenera sambo.
Ta dyscyplina sportu nie za bardzo kojarzyła mi się ze sportem dzieci, ale... - Sambo sportowe. W wielkim uproszczeniu można je porównać do judo z dodatkiem kilku technik - uspokaja Witold Rogoz. - Głównie rzuty i pady.
Brakowało fundamentów
We wtorkowy wieczór odwiedzamy więc młodych sambistów trenujących w jednej z sal przy ul. Obrońców Pokoju. Akurat swoje zajęcia kończy młodsza grupa, powoli schodzą się ich starsi koledzy.
- Jeździłem na turnieje zagraniczne i zacząłem się zastanawiać, dlaczego na wschodzie sambo jest tak silne. W Polsce nie jest to najbardziej popularna dyscyplina sportu. Wtedy zwróciłem uwagę na sambo sportowe, od którego tam zaczyna się przygoda. U nas na treningi przychodzą już dorośli ludzie, czasami z doświadczeniem z innych sztuk walki, czasem bez. I zaczynają już od sambo combat. Brakowało fundamentów, właśnie tego sambo sportowego. Na wschodzie sambo combat zaczynają trenować zawodnicy z doświadczeniem ze sportową odmianą dyscypliny. I później widać to na macie i w wynikach. - mówi Witold Rogoz.
Na macie najmłodsi ćwiczą wyprowadzanie prostych. Trzeba zacząć od podstaw. Dla najmłodszych trening to przede wszystkim dobra zabawa.
- W Elblągu osobnej sekcji sambo sportowego nie było. Poszedłem na kursy, podpatrywałem innych trenerów, porozmawiałem z nimi i... w ubiegłym roku stwierdziłem, że pora wykonać skok na głęboką wodę. Umieściłem ogłoszenie i czekałem... - kontynuuje trener.
W tym momencie czas na małą dygresję: zawodnicy, których w ubiegłym roku odwiedziliśmy w hali Atletikon trenują tam nadal. Z bardzo dobrymi efektami, nawiasem mówiąc. Niedawno informowaliśmy o ich medalach na zawodach Sambo Poland Cup. Wracamy do sali przy ul. Obrońców Pokoju, gdzie najstarsi stażem zawodnicy trenują od ubiegłych wakacji.
- Rodzice zobaczyli ogłoszenie, a trenera znali wcześniej. I tak tu trafiłem. Co mi się podoba? Adrenalina, wyjazdy na zawody i możliwość nauki obrony - mówił Alan Warszawski, jeden z podopiecznych Witolda Rogoza.
Tu jest po prostu fajna grupa
Paweł Zakrzewski ma lat 12 i otarł się już o boks. Rok temu zmienił dyscyplinę na sambo. - Jestem dobry w grapplingu [rodzaj walki wręcz polegający na wykorzystywaniu chwytów, tj. dźwignie, rzuty (obalenia), duszenia; zabronione są w niej uderzenia - przyp. SM] i kickboxingu. To właśnie wykorzystania nóg brakowało mi w boksie - zdradza Paweł Zakrzewski. - A po za tym tu jest po prostu fajna grupa.
Filip Żurawski w przeszłości trenował piłkę ręczną Dziś... z każdego turnieju sambo przywozi medal. Najczęściej złoty. - Na pierwszy trening przyszedłem jeszcze rok temu w wakacje. Do końca nie wiedziałem, co to jest sambo. Teraz mogę powiedzieć, że mi się podoba - mówił Filip Żurawski. - Z tego, co pamiętam, to na turniejach raz zająłem trzecie i raz drugie miejsce. A reszta skończona na najwyższym podium.
Obecnie zawodnicy przygotowują się do startu w Otwartych Mistrzostwach Polski w sambo, które odbędą się 26 listopada w Warszawie.
- Trzeba się szybko zorientować jakie są słabsze strony przeciwnika na macie. Po przywitaniu staram się sprawdzić, na jakim poziomie są jego umiejętności. Potem czy woli walkę w stójce, czy w parterze. Jak woli w stójce, to wchodzę mu w nogi... - zdradza Alan Warszawski. - W Warszawie dam z siebie wszystko.
- Przed walką jest lekki stres. Na macie patrzę, jak przeciwnik stoi, jak reaguje na moje posunięcia. A potem trzeba wykorzystać sytuację... Jak ma wystawioną nogę, to trzeba za tę nogę go złapać. Podcinamy i do parteru. - dodaje Filip Żurawski.
- Turniej to jest dla nich nagroda za poświęcony czas, za zaangażowanie, za wysiłek. Po części to też jest nagroda dla mnie. Jeżeli Twój zawodnik staje na podium, a ty stoisz obok - nie ma takiej siły, że w oku nie pojawiły się łzy - mówi Witold Rogoz. Chociaż dla mnie to nie ten medal jest najważniejszy. To, że zawodnik znalazł się na turnieju. Ich frajda, adrenalina - to jest to.
Ważna umiejętność padania
Na macie trwa trening rzutów. Wbrew pozorom umiejętność padania też jest ważna, żeby przy okazji walki nie odnieść kontuzji. Asystent trenera chodzi, poprawia błędy. Rywal na macie błędów nie wybaczy.
„Przygoda ze sportem to nie tylko ciężki trening na sali sportowej, to także stres przed walką, adrenalina, uśmiech na podium. Integracja z grupą..., wspólne wypady za miasto, turystyka, relaks i wypoczynek... Za chwilę dorosną, będą mieć swoje rodziny i gdzieś tam kiedyś wspomną swoje pierwsze zajęcia sambo,trenera który lubi żartować i jest bardzo surowy... Cieszę się że mam możliwość brać udział w życiu tak młodych ludzi, rozwijać ich charakter, odpowiadać na trudne pytania... Przed nimi całe życie, mam nadzieję że wyrosną z nich wspaniali ludzie którzy swą postawą w życiu sprawią radość rodzicom i trenerowi.“ - cytujemy wpis Witolda Rogoza z jego profilu w mediach społecznościowych.
Witold Rogoz jest wychowankiem trenera Vladimir Pashitsa, który "sprowadził" sambo do #Elblaga. Pod jego okiem zdobył wiele medali mistrzostw Polski i na turniejach w Polsce i poza jej granicami.
- Treningi mamy dwa razy w tygodniu. Nie ukrywam, chciałoby się więcej - kończy Alan Warszawski.