UWAGA!

Olimpia wygrała w Puławach (piłka nożna)

 Elbląg, Olimpia wygrała w Puławach (piłka nożna)
fot. AD

W meczu 16. kolejki II ligi Olimpia wygrała w Puławach z miejscową Wisłą 1:0. Bramkę na wagę kompletu punktów zdobył w doliczonym czasie gry Łukasz Ślifirczyk. To piąte zwycięstwo elblążan w sezonie. 

Problem z dojazdem na czas
       Pomimo tego, że zawodnicy Olimpii na mecz wyjechali już w piątek (nocowali w pobliżu Puław), to na stadion autokar z drużyną dotarł... spóźniony. Dlatego spotkanie rozpoczęło się z dwudziestominutowym opóźnieniem. Nie wiadomo na ile ten fakt negatywnie wpłynął na graczy z Elbląga, ale w pierwszej części meczu, poza nielicznymi przebłyskami, zachowywali się tak, jakby z autobusu jeszcze nie wysiedli.
      
       Jeden mecz, dwie różne połowy
       Gospodarze chcieli błyskawicznie wykorzystać niespodziewane przedmeczowe problemy Olimpii i od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do przodu jak rozjuszony bullterier. Widać było, że zespół Wisły nie przypadkiem znajduje się na wysokim miejscu. Podopieczni trenera Jacka Magnuszewskiego byli bardzo ruchliwi w przednich formacjach, w większości sytuacji szybsi od olimpijczyków. Nic dziwnego, że z łatwością dochodzili do dogodnych sytuacji, których jednak nie potrafili zamienić na gole, bo bardzo dobrze spisywała się elbląska defensywa na czele z bramkarzem Kamilem Hrynowieckim, który zastąpił w tym spotkaniu kontuzjowanego Aleksieja Rogaczowa. Awaryjne wejście pomiędzy słupki ani trochę nie zdeprymowało młodego golkipera, który w wielu sytuacjach uratował swój zespół od straty gola i jak się okazało po ostatnim gwizdku, przez ponad dziewięćdziesiąt minut zachował czyste konto.
       Trzeba otwarcie przyznać, że w pierwszej części Hrynowiecki miał sporo pracy. Wielokrotnie łapał bądź odbijał piłki po uderzeniach wiślaków, którzy w rozmaity sposób – strzałami po ziemi z bliskiej odległości lub uderzeniami z dystansu, starali się go zaskoczyć. Najwyższym kunsztem musiał wykazać się w 21. minucie, kiedy znakomicie wybronił zmierzającą do siatki piłkę, po bardzo dobrym uderzeniu Arkadiusza Maksymiuka z ponad 20 metrów. Najwięcej kłopotów elbląskim defensorom sprawiał jednak bardzo ruchliwy i nieźle wyszkolony technicznie Szymon Martuś, który dwoił się i troił pod bramką Olimpii, momentami wydawał się nie do zatrzymania, a mimo wszystko elblążanie udanie wychodzili ze wszystkich konfrontacji z najlepszym snajperem puławian. Olimpia do przerwy raczej skupiała się na obronie z rzadka próbując się odgryzać, ale jeśli to już czyniła, to były to poważne ostrzeżenie dla przeciwnika. Najpierw w 15. minucie groźnie uderzał na bramkę Wisły Lubomir Lubenow, a w drugiej sytuacji znalazł się Anton Kołosow. Ukrainiec uderzył mocno lewą nogą pod poprzeczkę z lewej strony pola karnego i bramkarz Wisły z najwyższym trudem, jedną ręką, wyekspediował piłkę na rzut rożny. Choć gospodarze mieli w pierwszej połowie inicjatywę, dłużej rozgrywali piłkę i stworzyli więcej sytuacji, to gole nie padły i zespoły zeszły do szatni przy remisie.
      
       Zmiennicy dali wygraną
         Na drugą połowę trener Olimpii Oleg Raduszko desygnował do gry dwóch nowych zawodników. Na placu pojawili się Łukasz Ślifirczyk (zastąpił Kiriłła Raduszko) i Piotr Skokowski, który wystąpił po dłuższej przerwie. Zmienił on na placu gry kontuzjowanego Tomasza Lewandowskiego i trzeba przyznać, że wprowadził mnóstwo ożywienia w poczynania zespołu z Elbląga. Wymuszona zmiana przyniosła bardzo pozytywny efekt, Skokowski groźnie hasał po lewej stronie boiska, kończąc swoje rajdy dokładnymi dośrodkowaniami w pole karne. Gra w tej części meczu wyrównała, a można nawet było odnieść wrażenie, że z każdą upływającą minutą inicjatywę zaczęli przejmować przyjezdni. Trudno wyrokować, na ile był to efekt opadania z sił wiślaków, a na ile kontuzji odniesionej przez bardzo aktywnego i groźnego Maksymiuka, który w pierwszej części rządził i dzielił w środku pola. W każdym bądź razie Olimpia im dalej w mecz grała coraz lepiej. Wreszcie zaczęły zazębiać się akcje ofensywne olimpijczyków, po jednej z nich w 66. znów bardzo bliski pokonania Przybylskiego był Kołosow. Znów jednak górą był bramkarz Wisły. Niezrażona tym Olimpia w ostatnim kwadransie poczynała sobie zdecydowanie śmielej. Na bramkę Wisły uderzali Skokowski i Lubomir Lubenow. Bułgarski pomocnik najpierw groźnie uderzył z rzutu wolnego, a w 85. minucie o mały włos nie stanął oko w oko z golkiperem puławian, bo w ostatniej chwili na linii pola karnego zatrzymali go obrońcy. Pięć minut później po rzucie rożnym wykonanym przez Skokowskiego wydawało się, że Maciej Scherfchen umieści piłkę w siatce Wisły, ale potężna bomba z linii pola karnego przefrunęła w bezpiecznej odległości nad poprzeczką. To jednak nie zniechęciło Olimpii, która z determinacją przeprowadzała kolejne ataki, które siały duży popłoch w szeregach gospodarzy. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem olimpijczycy przeprowadzili akcję, która miała miała decydujący wpływ na końcowy wynik. Po błędzie Sebastiana Orzędowskiego piłkę w środku pola przejął Lubenow, dograł na lewą stronę do Skokowskiego, a ten popędził pod samą linię końcową i dokładnie, mocno zacentrował wzdłuż linii bramkowej w pole karne. Dokładne zagranie minęło wszystkich graczy Wisły, a akcję zamykał Łukasz Ślifirczyk, który bez problemów skierował piłkę z kilku metrów do pustej już bramki. Tym samym zaliczył swoje premierowe trafienie w barwach elbląskiego klubu i wywołał potężną euforię w sektorze kibiców gości. Chwilę potem arbiter gwizdnął po raz ostatni i trzy punkty wyjechały do Elbląga. Piłkarze wraz z całym sztabem długo na środku boiska celebrowali wygraną, a na koniec udali się pod sektor kibiców Olimpii, by podziękować im za doping przez całe spotkanie.
      
       Trenerskie podsumowanie poza konferencją
       Po meczu tradycyjnie powinna odbyć się konferencja prasowa, na której trenerzy mieli podsumować boiskowe wydarzenia. Niestety organizatorzy bez powiadomienia dziennikarzy zrezygnowali z tego dobrego zwyczaju, czym niemile zaskoczyli grono żurnalistów, którzy przez z blisko 30 minut w niewiedzy oczekiwali w sali konferencyjnej. Złamanie bardzo ładnego zwyczaju, bo przecież nie obowiązku, bardzo zniesmaczyło przedstawicieli mediów, którzy na własną rękę musieli szukać podsumowania spotkania. O ile w przypadku sztabu trenerskiego Olimpii nie było to problemem, o tyle szkoleniowiec gospodarzy najzwyczajniej w świecie zapadł się pod ziemię.
       Krótko sobotnie zwycięstwo podsumował drugi trener Olimpii Szymon Szałachowski. - Wiedzieliśmy, że z wiceliderem nie możemy się otworzyć i zagrać od początku otwartej piłki. Na pewno spóźnienie na mecz wprowadziło niepotrzebne nerwy w nasze szeregi, co było dobrze widoczne do przerwy. Nie mogliśmy normalnie się rozgrzać, przygotować tak, jak mamy to w zwyczaju. Mimo wszystko staraliśmy się od początku realizować przyjętą na ten mecz taktykę. To, że do przerwy nie straciliśmy gola zawdzięczamy i szczęściu i Kamilowi, który bardzo dobrze spisał się w bramce. W drugiej połowie zdecydowaliśmy się zmienić nieco ustawienie. Trener podjął decyzję, które miały kapitalne znaczenie przy osiągnięciu zwycięstwa, bo przecież gola dała nam akcja dwójki, która mecz zaczęła na ławce rezerwowych. Po zmianie stron odwróciliśmy mecz, z upływem kolejnych minut przejęliśmy kontrolę i byliśmy bardzo groźni. Udało się zdobyć gola w doliczonym czasie gry, więc brawa za walkę do końca, ale mogliśmy rozstrzygnąć wynik wcześniej, bo sytuacje mieli Kołosow, Scherfchen, Lubenow i Skokowski. Obok zwycięstwa cieszy to, że pomimo problemów stwarzanych przez rywala, przez pełne 90 minut realizowaliśmy przyjętą na ten mecz taktykę. To legło u podstaw końcowego sukcesu. Od jutra przygotowujemy się już do meczu z Pelikanem. Chcemy ten rok pożegnać zwycięstwem – stwierdził asystent Olega Raduszko.
      
       Wygrana w Puławach była piątym zwycięstwem żółto-biało-niebieskich w obecnych rozgrywkach, co pozwoliło na poprawienie sytuacji w tabeli. Do końca rundy jesiennej pozostało jedno spotkanie – w najbliższą sobotę 17 listopada o godz. 13:00 przy Agrykola z Pelikanem Łowicz.
      
       Wisła Puławy - Olimpia Elbląg 0:1 (0:0)
       0:1
– Ślifirczyk (90.+3)
       Wisła: Konrad Przybylski – Mateusz Gawrysiak, Mikołaj Skórnicki, Rafał Kursa, Michał Budzyński, Piotr Charzewski, Arkadiusz Maksymiuk (55. Stanisław Honczaruk), Rafał Wiącek (75. Sebastian Orzędowski), Marek Nowak (66. Dawid Pożak), Szymon Martuś, Konrad Nowak
       Olimpia: Kamil Hrynowiecki – Tomasz Lewandowski (46. Piotr Skokowski), Oleg Ichim, Bartosz Broniarek, Kiriłł Raduszko (46. Łukasz Ślifirczyk), Lubomir Lubenow, Michał Ressel, Maciej Bobek (90.+1 Rafał Lisiecki), Maciej Scherfchen, Tomasz Sedlewski, Anton Kołosow
       Żółte kartki: Skórnicki (Wisła) - Scherfchen (Olimpia)
       Sędziował: Marcin Muszyński (Łódź)
       Widzów: ok. 400
      
       Komplet wyników 16. kolejki II ligi gr. wschodniej w sezonie 2012/13: Wisła Puławy – Olimpia Elbląg 0:1, Wigry Suwałki – Resovia 0:1, Siarka Tarnobrzeg – Wisła Płock 0:1, Garbarnia Kraków – Świt Nowy Dwór Mazowiecki 2:0, Unia Tarnów – Pogoń Siedlce 3:1, Radomiak Radom – Motor Lublin 3:0, Znicz Pruszków – Stal Stalowa Wola, Concordia Elbląg – Puszcza Niepołomice, Pelikan Łowicz – Stal Rzeszów.
k.o.

Najnowsze artykuły w dziale Olimpia

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama