
W ostatnim meczu sparingowym przed nowym sezonem II ligi Olimpia Elbląg pokonała Bałtyk Gdynia 2:1. Bramki dla zespołu Adama Borosa strzelili Damian Szuprytowski i Jakub Bojas, jednak do gry żółto-biało-niebieskich można mieć jeszcze kilka zastrzeżeń. Zobacz fotoreportaż.
Bałtyk Gdynia to etatowy sparingpartner Olimpii. W ubiegłym sezonie długo liczył się w walce o awans do II ligi, odpadł na samym finiszu.
Na pierwszą połowę dzisiejszego meczu Adam Boros wysłał optymalną „jedenastkę” piłkarzy, z których mógł skorzystać. Prawdopodobnie większość zawodników grających w pierwszej połowie zobaczymy też w pierwszym meczu ligowym (30 lipca z Legionovią Legionowo).
Olimpijczycy od początku rzucili się do ataku. I już w drugiej minucie tylko „spalony” Mateusza Szmydta uchronił Bałtyk od straty bramki. Goście nastawili się na grę z kontry. I już w 11. minucie Szymon Rychłowski wykorzystał sytuację. Cała akcja zaczęła się minutę wcześniej, kiedy Tomasz Tuttas (były zawodnik Olimpii) znalazł się sam na sam z Kacprem Tułowieckim. Gdyby zachował się bardziej przytomnie, przyjezdni już wtedy cieszyliby się z gola. Tymczasem skończyło się na rzucie rożnym. Błąd elbląskiej defensywy wykorzystał Szymon Rychłowski i po jego strzale z ponad 20 metrów bramkarz Olimpii wyciągał piłkę z siatki.
Gospodarze dość długo nie mogli poradzić sobie z defensywą gości, którzy momentami bronili się całą drużyną. Z ciekawszych sytuacji w tym fragmencie gry warto zwrócić uwagę na główkę Tomasza Lewandowskiego (niecelna) i strzał Rafała Lisieckiego z 36. minuty – bramkarz rywali nie miał jednak kłopotu z jego obroną.
Wyrównanie dał Olimpii Damian Szuprytowski po dość kuriozalnej bramce. Piłkarz Olimpii w 40. minucie zdecydował się na strzał, piłka odbiła się od bramkarza Bałtyku, następnie znów od olimpijczyka i wpadła do bramki.
W drugiej połowie wybiegli młodzieżowcy. Z czasem na murawę zaczęli wracać zawodnicy, których można było oglądać w pierwszej połowie. W dalszym ciągu w grze Olimpii było dużo niedokładności, błędów indywidualnych, a momentami elblążanie stosowali tzw. „obronę Częstochowy”. W 57. minucie bramkarz Olimpii uratował swój zespół od straty bramki, posyłając piłkę na słupek. Zwycięstwo Olimpii dał Jakub Bojas, który skutecznie wykorzystał rzut wolny z około 18 metrów po faulu na Mateuszu Szmydcie.
- Nie wyglądało to tak, jakbyśmy to sobie wymarzyli, przynajmniej jeżeli chodzi o pierwsze 45 minut. Spodziewałem się trochę więcej płynności, więcej pewności na tym etapie. Ale nikt nie powiedział, że będzie idealnie. Musimy pamiętać o tym, że było sporo zmian w zespole, nie oszczędzały nas kontuzje w okresie przygotowawczym – tak grę swojego zespołu skomentował trener Olimpii Adam Boros.
Za tydzień (30 lipca) Olimpia na stadionie przy ul. Agrykoli rozegra pierwszy mecz ligowy z Legionovią Legionowo.
Olimpia Elbląg – Bałtyk Gdynia
0:1 – Rychłowski (11. min.), 1:1 – Szuprytowski (40 min.), 2:1 – Bojas (76 min.)
Olimpia: Tułowiecki – Lisiecki, Wenger, Lewandowski, Kop-Ostrowski, Danowski, Iwanowski, Stępień, Szmydt, Szuprytowski, Kołosow.
Zagrali też: Daniel, Klepacki, Balewski, Korkliniewski, Rozumowski, Bojas, Kurbiel, Filipczyk, Wieliczko.
Patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Na pierwszą połowę dzisiejszego meczu Adam Boros wysłał optymalną „jedenastkę” piłkarzy, z których mógł skorzystać. Prawdopodobnie większość zawodników grających w pierwszej połowie zobaczymy też w pierwszym meczu ligowym (30 lipca z Legionovią Legionowo).
Olimpijczycy od początku rzucili się do ataku. I już w drugiej minucie tylko „spalony” Mateusza Szmydta uchronił Bałtyk od straty bramki. Goście nastawili się na grę z kontry. I już w 11. minucie Szymon Rychłowski wykorzystał sytuację. Cała akcja zaczęła się minutę wcześniej, kiedy Tomasz Tuttas (były zawodnik Olimpii) znalazł się sam na sam z Kacprem Tułowieckim. Gdyby zachował się bardziej przytomnie, przyjezdni już wtedy cieszyliby się z gola. Tymczasem skończyło się na rzucie rożnym. Błąd elbląskiej defensywy wykorzystał Szymon Rychłowski i po jego strzale z ponad 20 metrów bramkarz Olimpii wyciągał piłkę z siatki.
Gospodarze dość długo nie mogli poradzić sobie z defensywą gości, którzy momentami bronili się całą drużyną. Z ciekawszych sytuacji w tym fragmencie gry warto zwrócić uwagę na główkę Tomasza Lewandowskiego (niecelna) i strzał Rafała Lisieckiego z 36. minuty – bramkarz rywali nie miał jednak kłopotu z jego obroną.
Wyrównanie dał Olimpii Damian Szuprytowski po dość kuriozalnej bramce. Piłkarz Olimpii w 40. minucie zdecydował się na strzał, piłka odbiła się od bramkarza Bałtyku, następnie znów od olimpijczyka i wpadła do bramki.
W drugiej połowie wybiegli młodzieżowcy. Z czasem na murawę zaczęli wracać zawodnicy, których można było oglądać w pierwszej połowie. W dalszym ciągu w grze Olimpii było dużo niedokładności, błędów indywidualnych, a momentami elblążanie stosowali tzw. „obronę Częstochowy”. W 57. minucie bramkarz Olimpii uratował swój zespół od straty bramki, posyłając piłkę na słupek. Zwycięstwo Olimpii dał Jakub Bojas, który skutecznie wykorzystał rzut wolny z około 18 metrów po faulu na Mateuszu Szmydcie.
- Nie wyglądało to tak, jakbyśmy to sobie wymarzyli, przynajmniej jeżeli chodzi o pierwsze 45 minut. Spodziewałem się trochę więcej płynności, więcej pewności na tym etapie. Ale nikt nie powiedział, że będzie idealnie. Musimy pamiętać o tym, że było sporo zmian w zespole, nie oszczędzały nas kontuzje w okresie przygotowawczym – tak grę swojego zespołu skomentował trener Olimpii Adam Boros.
Za tydzień (30 lipca) Olimpia na stadionie przy ul. Agrykoli rozegra pierwszy mecz ligowy z Legionovią Legionowo.
Olimpia Elbląg – Bałtyk Gdynia
0:1 – Rychłowski (11. min.), 1:1 – Szuprytowski (40 min.), 2:1 – Bojas (76 min.)
Olimpia: Tułowiecki – Lisiecki, Wenger, Lewandowski, Kop-Ostrowski, Danowski, Iwanowski, Stępień, Szmydt, Szuprytowski, Kołosow.
Zagrali też: Daniel, Klepacki, Balewski, Korkliniewski, Rozumowski, Bojas, Kurbiel, Filipczyk, Wieliczko.
Patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Sebastian Malicki