UWAGA!

Stanisław Fijarczyk: Szukałem swojego miejsca na ziemi

 Elbląg, Stanisław Fijarczyk, trener i piłkarz
Stanisław Fijarczyk, trener i piłkarz (fot. Michał Skroboszewski)

- W 1975 roku rozegraliśmy dwa towarzyskie mecze z trzecioligową wówczas Olimpią Elbląg. I dwa razy wygraliśmy. Dla nas, młodych chłopaków z Ornety, Olimpia to była bardzo dobra marka, silny zespół - tak Stanisław Fijarczyk wspomina pierwszy kontakt z elbląskim klubem.

- Jak się zaczęła przygoda z piłką?

- Pod koniec lat 60. w Błękitnych Orneta powstała pierwsza w historii drużyna trampkarzy. Trenerem był Roman Wiśniewski. Pewną ciekawostką jest fakt, że w tej samej drużynie grał Jurek Fiłonowicz, w przyszłości znany piłkarz i trener w elbląskiej Olimpii. Stosunkowo szybko trafiłem do seniorów, już w wieku 16 lat. Była tam fajna paczka. Mniej więcej od 1973 r. Orneta zaczęła się liczyć na piłkarskiej mapie województwa olsztyńskiego. Graliśmy wówczas w silnej klasie okręgowej, były aspiracje do awansu, ale zawsze czegoś tam zabrakło do szczęścia. Największy szczyt to chyba rok 1975. W tym roku rozegraliśmy dwa towarzyskie mecze z trzecioligową wówczas Olimpią Elbląg. I dwa razy wygraliśmy. Dla nas, młodych chłopaków z Ornety, Olimpia to była bardzo dobra marka, silny zespół.

 

- I mało brakowało, żeby już wtedy ubrał Pan żółto-biało-niebieskie barwy.

- Pierwszy raz grałem na A8 w lipcu 1975 r. I po tym meczu byłem bardzo bliski przejścia do Olimpii. Byłem na rozmowach ze śp. Mirosławem Dymczakiem i Franciszkiem Wiśniewskim. W połowie lipca miałem przyjść do klubu. Ale odezwał się trener gdańskiego Stoczniowca. Wybrałem Gdańsk z bardzo prostego powodu: Stoczniowiec grał w II lidze. To był drugi stopień rozgrywek. Wówczas nie było kontraktów, dostałem etat w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Co oczywiście nie oznacza, że budowałem, czy też remontowałem statki. Taka była wówczas rzeczywistość, sport teoretycznie był amatorski, a zawodnicy byli zatrudniani w zakładach sprawujących opiekę nad klubem. Tam też były przygody z transferem, pojechałem do nich w sierpniu, początkowo wydawało się, że nic z tego nie będzie. I dopiero w listopadzie zadebiutowałem w II lidze. W Stoczniowcu spędziłem 10 lat.

 

- Ciekawy jest też epizod w Zawiszy Bydgoszcz.

- Zawisza „wzięła“ mnie do wojska. To był klub wojskowy, więc wyróżniający się sportowcy odbywali służbę wojskową. Zawisza wówczas szykowała się do awansu do I ligi. Zagrałem tam tylko jeden mecz na prawej obronie - właśnie z Olimpią Elbląg. Dość nietypowa dla mnie pozycja, bo przeważnie byłem ustawiany jako ofensywny zawodnik. Mecz był w marcu, Zawisza wygrał 3:0, jak w kwietniu już z przyczyn rodzinnych poszedłem do cywila i wróciłem do Stoczniowca. Ale w annałach Zawiszy figuruję w składzie, który w 1977 r. awansował do I ligi.

 

- Po 10 latach w Stoczniowcu trafił Pan do Elbląga.

  Elbląg, Stanisław Fijarczyk (arch. prywatne)
Stanisław Fijarczyk (arch. prywatne)

- W 1985 r., Olimpia weszła do II ligi. Znałem działaczy, grał tu Jurek Fiłonowicz. I trener Józef Bujko zaproponował mi grę w Olimpii. Szukał wtedy doświadczonych piłkarzy, którzy mogliby wzmocnić zespół po awansie. Wtedy na dobre związałem się z naszym klubem. W Stoczniowcu grałem 10 lat i powoli rozglądałem się za swoim miejscem na ziemi. Pograłem jeszcze cztery lata i zająłem się trenowaniem. W tzw. międzyczasie pojawiła się też możliwość gry w Kanadzie. Na przełomie 1989/90 r. pojechałem grać w polonijnym klubie, wiele z tego nie wyszło i po pół roku wróciłem do Elbląga. Były momenty w tym czasie, kiedy pojawiały się nieśmiałe marzenia o realizacji wyższych celów. Ale też były chwile słabsze. Organizacyjnie to nie był raj. Jak wyjeżdżaliśmy na Śląsk, to mieliśmy czego zazdrościć. O sobie mogę powiedzieć, że parę sytuacji mogłem rozegrać inaczej – ale granie na II poziomie rozgrywek przez 10 lat wymagało niemałych umiejętności.

 

- Jak zaczęła się kariera trenerska?

- Na początek w 1987 r. prowadziłem drużynę trampkarzy. Dodatkowo byłem grającym trenerem w drugim zespole Olimpii. Awansowaliśmy wtedy do ligi elbląsko-toruńskiej na czwarty poziom rozgrywkowy. Wtedy wyjechałem do Kanady, o czym wspominałem wcześniej. Kiedy wróciłem, Olimpia wracała do II ligi po barażach z Ursusem Warszawa. I zostałem asystentem Józefa Bujki. Po spadku, odejściu z klubu Józefa Bujki zostałem pierwszym trenerem już wtedy Polonii Elbląg. Graliśmy w III lidze, trudności były dosłownie ze wszystkim. Dwa sezony prowadziłem tę drużynę. Po tym okresie miałem pół roku urlopu, pograłem jeszcze troszkę amatorsko w Kolejarzu Chojnice i na dobre zająłem się pracą trenerską.

 

- I powstał zespół Oldbojów Olimpii.

- Mieliśmy pod czterdziestkę, ale ciągle ciągnęło nas na murawę. Powoli kończyliśmy swoje zawodowe granie. W 1992 r. rozegraliśmy pierwsze mecze. I tak to już trwa. My coraz starsi, ale ciągle ten pęd na bramkę jest. Dziś już jesteśmy emerytami, ale dusza sportowa się odzywa, a czwartek to święto, ponieważ Oldbojsi mają wtedy trening.

 

- Po odejściu z Elbląga zaczęła się „tułaczka“ po różnych klubach.

- W 1995 roku rozpocząłem pracę w Błękitnych Ornecie. Przejąłem zespół po Jurku Fiłonowiczu, który wprowadził Błękitnych do III ligi. Byłem tam pięć lat. Było rożnie. Spadliśmy, walczyliśmy o powrót i w 1998 r. po barażach awansowaliśmy z powrotem, żeby po roku znów spaść. Wtedy odszedłem z Błękitnych. Potem miałem bardzo nieudane trzy miesiące w III-ligowej Zatoce Braniewo. Nie potrafiliśmy złapać wspólnego języka i wyszło tak jak wyszło. Potem przez Ornetę wróciłem w 2000 r. do PKS Olimpii. Wtedy już klub wrócił do tej nazwy. Miałem okres odbudowywania Zatoki Braniewo od piątej ligi, bardzo milo wspominam ten czas. Była Polonia Pasłęk, Barkas Tolkmicko i Powiśle Dzierzgoń.

 

- Szansa na największy sukces trenerski była w Elblągu.

- Na przełomie 2009/10 roku przyszedłem do Olimpii 2004. Jak wiemy, wówczas w Elblągu były dwie Olimpie, które w 2012 r zdecydowały się na połączenie. Po przyjściu zostałem asystentem trenera Dariusza Kaczmarczyka, w drugim sezonie awansowaliśmy wspólnie do III ligi. Potem miałem przerwę na operację, a po powrocie zostałem pierwszym trenerem, asystentem był Dariusz Tyburski. Po rundzie jesiennej byliśmy współliderem rozgrywek razem z Olimpią Zambrów. I wtedy przychodzi decyzja o połączeniu obu klubów. Można oczywiście dywagować, czy z Olimpią 2004 dałaby radę awansować, ale to już pozostaje niezrealizowanym marzeniem.

 

- Olimpia wówczas grała w II lidze.

- Część piłkarzy z 2004-ki przyszła do nowego zespołu. Zaczął się wtedy nowy etap w historii klubu. Nastąpiło połączenie dwóch grup II ligi w jedną, trenerem zespołu został Adam Boros, któremu nie udało się utrzymać zespołu na trzecim szczeblu rozgrywek. Jak było później - wiemy. Dwa lata walki – byłem asystentem i kierownikiem zespołu Adama Borosa – gdzie po barażach z Motorem Lublin - awansowaliśmy do II ligi i ten sezon będzie szóstym, od kiedy Olimpia gra na szczeblu centralnym. Ja od półtora roku jestem na emeryturze.

 

- Ale o nudnym życiu emeryta nie ma mowy.

- No nie. Cały czas jestem przy klubie. Szkolę młodzież w Akademii, jestem kierownikiem drugiego zespołu. Miałem też okazję komentować mecze pierwszego zespołu dla klubowej telewizji. Bardzo interesujące i stresujące zajęcie, z którym wcześniej nie miałem do czynienia. Szybko minęła ta przygoda z piłką. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi: piłkarzy, działaczy, sędziów. Bardzo ważnym dla mnie wyróżnieniem był tytuł Działacza Roku 2019 r. na Gali Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej, za który jeszcze raz serdecznie dziękuję. Pozdrawiam wszystkich sympatyków piłki nożnej, którzy mogli dopingować mnie z trybun stadionów oraz wspierać mnie podczas pracy trenerskiej.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Szacunek Panie Stasiu! I dla wszystkich oldboyów, pamiętam jak wygrywaliscie ligi halowe z młodymi chlopakmi!
  • Zdrowia panie Stanisławie. Mecze z udziałem pana, brata Antka oraz Fiłona pamiętam. Pzdr
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    20
    1
    Stary kibic Olimpii od 1972(2021-07-10)
  • Wielki szacunek rowniez od sedziow tych starszych dla Pana Stanislawa. Duzo zdrowia
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    13
    3
    Kaloszzzz(2021-07-10)
  • Zawisza WZIĄŁ do wojska, nie Zawisza wzięła.
  • Porządna, ba bardzo porządna jednostka. Bardzo mało jest dziś ludzi na takim poziomie, jaki reprezentuje Staszek. Mam ogromną przyjemność zdać Stasia ponad 30 lat, chociaż byliśmy po innych stronach piłkarskiej "barykady". Gość zawsze z zasadami, tak kiedyś jak i dziś!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    19
    2
    nie piłkarz tp(2021-07-10)
  • Pozdrawiam Trenerze! Stanisław Fijarczyk złoty człowiek! Zawsze uśmiechnięty i pogodny. Nie znam zawodnika który nie wspominał by go dobrze :)
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    21
    2
    Dawid Kubowicz(2021-07-10)
  • Dusza Człowiek
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    20
    2
    Oonn.(2021-07-10)
  • A Zawisza był kobieta? Tak jak Kopernik😂😂😂
  • Spoko trener i człowiek też powodzenia
  • @OMG - Zawisza to klub piłkarski, więc wziął do wojska, poza tym Zawisza był rycerzem niepokonanym niezwykle prawym i walecznym i by bylo bardzo ale to bardzo niezręcznie i niepoprawnie mòwić iż Zawisza walczyła. Zawisza zawsze walczył (nie walczyła)godnie i z honorem, a jego prawy i uczciwy charakter dał mu znane powiedzenie, że można na kimś polegać jak na Zawiszy. JESZCZE RAZ TEN ZAWISZA a nie ta Zawisza
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    1
    0
    Miodzik.. sam miodzik(2021-07-10)
  • @Omg - Taa. .. Kopernik też była kobietą, tyle że po kastracji, tak jak panienka przy drodze, po amputacji, temet ten jest już nie nowy, bo stoi tam znak drogowy i nikt nie musi zgadywac. Co stoi przy drodze na jednej nodze, chyba że da się podrywać i z kasy dobrze wykiwać. Hashtagi: #Dobrakiwka
Reklama