Wicelider nie do przejścia

Dotychczasowy wicelider II ligi okazał się za mocny dla koszykarzy Energi Basketball Elbląg, mimo powrotu do gry po kontuzji Piotra Prokurata. Drużyna z Torunia wygrała 94:84 i umocniła się w czołówce tabeli. To pierwsza porażka elblążan w tym sezonie przed własną publicznością.
Elblążanie przyzwyczaili kibiców, że grają z sercem i od pierwszych minut wywierają na rywali sporą presję. Tak też było tym razem, gdy gospodarze wygrywali najpierw 6:0, potem 17:13. Goście zdołali wyrównać, a nawet wyjść w pewnym momencie na prowadzenie, ale „trójki” Radosława Świdzińskiego i Przemysława Zamojskiego ustaliły wynik pierwszej kwarty na 36:28.
Drugą kwartę elblążanie zaczęli źle, dając rywalom w ciągu dwóch minut doprowadzili do remisu. Szybko jednak ochłonęli i mimo niezbyt dużej skuteczności utrzymali kilkupunktowe prowadzenie.
Niestety, o tym co stało się po przerwie kibice i zawodnicy Elbasketu chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Od stanu 57:57 torunianie oddali kilka celnych rzutów za trzy (w całym meczu aż 14 celnych na 30 oddanych!) i odskoczyli na kilkanaście punktów. Pogoń elblążan, w której ciężar zdobywania punktów wzięli na siebie Kacper Jastrzębski i Przemysław Zamojski niestety się nie udała. Goście kontrolowali wynik i nie dali elblążanom rozwinąć skrzydeł. Na dodatek na pięć minut przed końcem za pięć przewinień z boiska musiał zejść Piotr Prokurat, na niecałe trzy minuty przed końcem - Mateusz Stawiak. Elbasket zdołał zmniejszyć rozmiary przegranej do 10 punktów.
Energa Basketball Elbląg – AZS UM Transbruk Toruń 84:94 (36:28, 16:20, 13:30, 19:16). Energa Basketball: Jastrzębski 26, Zamojski 23, Stawiak 17 , Pawlak 12, Świdziński 5, Prokurat 1, Klonowski, Jakimowicz, Krakowski, Glaner, Konecko.