
Wkrótce walentynki – święto miłości. Jednak to wcale nie jedyna okazja, by wzbudzić w kobiecie pożądanie wyłącznie za pomocą zapachu. A nie od dziś wiadomo, że dobre perfumy są jak feromony i przyciągają jak magnes – wystarczy, że wybierzesz takie, które zawierają naturalne afrodyzjaki.
Do tej pory wydawało Ci się, że perfumy męskie powinny być świeże, intensywne, wręcz agresywne, żeby zrobiły wrażenie na płci pięknej? Nic bardziej mylnego. Najbardziej kusi to, co nieoczywiste, czasami nawet ledwo wyczuwalne, a mimo to intrygujące i niedające o sobie zapomnieć. Właśnie tak działają afrodyzjaki, a tych wśród aromatów dla prawdziwego macho pełno! Przed kolejną randką postaw na zapach zawierający któryś ze składników z naszej ściągi.
AMBRA – odczuwalna jako ciepła i słodka, choć jej pochodzenie niekoniecznie zachwyca. Ambra to bowiem woskowata wydzielina z żołądka wieloryba, która zbita w różnej wielkości bryły dryfuje po słonych wodach, nabierając charakterystycznego aromatu owoców morza. Jak to więc możliwe, że wzbudza pożądanie? Po wyłowieniu rozdrabnia się ją i rozpuszcza do postaci zawiesiny, która następnie jest wstrząsana i mieszana w profesjonalnych maszynach nawet przez kilka miesięcy, aż nabierze szlachetności. W takiej naturalnej i trudnej do pozyskania postaci ambra występuje wyłącznie w perfumach luksusowych, w tych z średniej półki znajdziemy jej syntetyczny zamiennik – równie zmysłowy.

KASTOREUM – to zdecydowany lider wśród męskich afrodyzjaków, prawdziwy feromon. O jego charakterze świadczy pochodzenie – to składnik napletka bobra, odpowiedzialny za funkcję znaczenia terenu. Substancję najpierw się osusza, a następnie kruszy i rozpuszcza w alkoholu. Podczas tego procesu uwalnia swój mocno rozgrzewający, skórzany aromat, niektórym kojarzący się z bursztynem.
PIŻMO – kolejny nieco kontrowersyjny składnik. Dlaczego? Ponieważ, zanim piżmowce i piżmaki zostały objęte ochroną, piżmo w postaci naturalnej wydzieliny pozyskiwano z ich gruczołów okołoodbytniczych. Gdy taka masa kruszeje, pachnie amoniakiem, dopiero po rozpuszczeniu w alkoholu nabiera balsamicznego ciepła, które tak cenią perfumiarze. Obecnie piżmo wytwarzane jest laboratoryjnie, warto też wiedzieć, że jako komponent dosyć intensywny, doskonale utrwala woń na skórze i przy okazji uwydatnia charakter pozostałych składników.
PRZYPRAWY KORZENNE (cynamon, imbir, gałka muszkatołowa itp.) – mają właściwości rozgrzewające i kojarzą się z ciepłym otuleniem. Pachną jednocześnie słodko i pikantnie, co daje nieoczywiste połączenie. Często stosowane są w perfumach orientalnych o bogatym i gęstym wydźwięku, który podoba się paniom. Do przypraw korzennych często zalicza się także słodką i ciągnącą się wanilię.
SANDAŁOWIEC – co oczywiste, ma przyjemną woń drzewną, ale też lekko korzenną, dzięki czemu rozgrzewa serce niczym papryczka chili (której, swoją drogą, również warto szukać wśród perfum afrodyzjaków).