UWAGA!

----

Cena ropy spada, ale wciąż jest wysoka. Czy odmrożenie gospodarki doprowadzi do wzrostów?

 Cena ropy spada, ale wciąż jest wysoka. Czy odmrożenie gospodarki doprowadzi do wzrostów?

Niskie ceny ropy z wiosny 2020 są już tylko miłym wspomnieniem. Aktualnie surowiec ten jest najdroższy od około półtora roku. Za baryłkę trzeba obecnie zapłacić nieco ponad 68 dolarów. Sytuacja rynkowa jest jednak dość niestabilna. Z jednej strony popyt na ropę (a wraz z tym jej kurs) powinien rosnąć wraz z odmrażaniem kolejnych światowych gospodarek. Z drugiej natomiast ogromne problemy ma największy importer „czarnego złota”, czyli Indie, gdzie pandemia koronawirusa dosłownie sparaliżowała cały kraj. Czy cena ropy w najbliższym czasie wzrośnie? Na co powinniśmy się przygotować?

Najbliższe tygodnie i miesiące mogą być na rynku ropy naftowej wyjątkowo ciekawe. Cenom surowca powinni przyglądać się nie tylko kierowcy, ale także inwestorzy. Choć aktualnie ropa znajduje się na długotrwałej fali wznoszącej, to zdarzają się sytuacje, kiedy to jej kurs notuje mniejsze bądź większe dołki. To może być doskonała okazja do zainwestowania w „czarne złoto” i prosty sposób na pomnożenie swojego kapitału. Tu warto zdawać sobie sprawę, że wcale nie trzeba od razu nabywać surowca na własność. Dobrym sposobem tradingu opartego na tym materiale są kontrakty CFD, które można zawierać przy użyciu specjalnych platform. Taki handel ropą naftową oferuje Plus500 – renomowana na całym świecie maszyna inwestycyjna. Rosnący popyt na paliwa może sprawić, że cena oleju skalnego zanotuje wkrótce kolejne skoki. Trzeba mieć jednak na uwadze fakt, że taki scenariusz wcale nie musi się ziścić.

 

Popyt na ropę rośnie

Ogólna tendencja jest taka, że globalny popyt na ropę rośnie. Światowe gospodarki chcą jak najszybciej wrócić do normalności po przedłużającej się pandemii koronawirusa. Sam renesans branży turystycznej sprawi, że zapotrzebowanie na paliwa będzie ogromny. Wiedzą o tym kraje OPEC+, które już w kwietniu zdecydowały się na zwiększenie wydobycia. Wszystko po to, by po faktycznym zażegnaniu kryzysu zdrowotnego nie doszło do sytuacji, w której surowca zwyczajnie zacznie brakować. Większe zapotrzebowanie, to najprostsza droga do zarobku. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, to w takiej sytuacji należy spodziewać się kolejnych wzrostów cenowych, choć trudno przewidzieć, jakie rozmiary one przybiorą.

 

Trudna sytuacja w Indiach

Wspomniany popyt globalny może zostać jednak zachwiany przez niezwykle trudną sytuację w Indiach. Kraj ten zmaga się z nową mutacją koronawirusa – służba zdrowia znajduje się na granicy wydajności, a poszczególne biznesy są siłą rzeczy zamykane. To naturalnie sprawia, że zapotrzebowanie na ropę w Indiach spada. Nie byłoby to może tak istotne dla całego rynku, gdyby nie fakt, że mowa tu o jednym z największych konsumentów i importerów „czarnego złota” na świecie. Niewykluczone więc, że jeśli kryzys zdrowotny w tym kraju będzie się przedłużać, a co za tym idzie zapotrzebowanie na ropę utrzyma się w tamtym rejonie na niższym w porównaniu do poprzednich lat poziomie, to odbije się to na globalnej sytuacji rynkowej, a zamiast wzrostów cen przyjdą dość nieoczekiwane spadki.

 

Wahania cen

Niestabilność cenowa ropy jest zresztą widoczna od początku maja. Właśnie ze względu na pandemię w Indiach kurs surowca zanotował dość poważne, choć może nie dramatyczne, spadki. O tym, że to właśnie kryzys zdrowotny w Azji był głównym powodem takiego stanu rzeczy może świadczyć fakt, że sprzedaż benzyny w Indiach spadła do najniższego poziomu od sierpnia 2020 roku. Spadki były też widoczne w połowie miesiąca. W czwartek, 13 maja, Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na czerwiec na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku była wyceniana po 65,27 dolarów, co stanowiło spadek o 1,20 proc. Ropa Brent w dostawach na lipiec potaniała o 1,18 proc. do kwoty 68,52 dolara za baryłkę. Jak zostało już jednak wspomniane, wydobycie oleju skalnego nie zostało pohamowane. Spadki cen nie okazały się drastyczne, a ogólne przewidywania wskazują, że wkrótce zapotrzebowanie na paliwa wszelkiego rodzaju będzie naprawdę duże.

 

Co nas czeka?

Zasadne wydaje się więc pytanie, jaka przyszłość rysuje się przed kursem ropy naftowej. Jak podaje w rozmowie z Newserią Dorota Sierakowska, analityczka Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, mimo sytuacji w Indiach, ogólny popyt na surowiec wzrośnie o około 4-5% w porównaniu do zeszłego roku. Będzie to wręcz naturalna reakcja gospodarek, a powyższy wynik nie powinien dziwić, gdyż wiosną 2020 zapotrzebowanie na „czarne złoto” z dość oczywistych przyczyn spadło o ¼. Większy popyt powinien więc wiązać się ze wzrostem cen. Podobne spostrzeżenia ma Daniel Hynes, starszy strateg ds. rynków towarowych w Australia & New Zealand Banking Group Ltd., który stwierdził, że światowe zapotrzebowanie na ropę będzie na tyle silnym trendem, że surowiec powinien utrzymać się na fali wznoszącej. Tu warto nadmienić, że wspomniane spadki kursowe z ostatnich dni nie były drastyczne, a aktyw cały czas znajduje się w hossie. Trudna sytuacja w Indiach najprawdopodobniej nie zmniejszy popytu na tyle, by wzmożone wydobycie ropy okazały się nieopłacalne. Raczej spowolni ona spodziewany wzrost cen. Warto jednak pamiętać, że na całym świecie sytuacja pandemiczna nie została całkowicie rozwiązania. Cały czas istnieje szansa na to, że kryzys zdrowotny powróci, a to na pewno na swój sposób odbije się na kursie tego i każdego innego aktywu inwestycyjnego.

 

---- artykuł promocyjny ----


Najnowsze artykuły w dziale Strefa biznesu

Artykuły powiązane tematycznie