UWAGA!

Archeolodzy w Janowie Pomorskim. Co mogą przynieść wrześniowe badania?

 Elbląg, W czerwcu dr Jagodziński szeroko opowiadał nam o planowanych na wrzesień badaniach
W czerwcu dr Jagodziński szeroko opowiadał nam o planowanych na wrzesień badaniach (fot. Anna Dembińska, arch. portEl.pl)

Już 1 września rozpoczną się zapowiadane w czerwcu badania archeologiczne w Janowie Pomorskim. Co ciekawe, w nadchodzącym miesiącu będzie można trzykrotnie odwiedzić wykopaliska w ramach dni otwartych. Dziś przypominamy, czego zamierzają szukać badacze w okolicach osady Truso.

Badania startują już wkrótce

O sprawie potencjalnych odkryć w Janowie Pomorskim szeroko pisaliśmy tutaj.

- Zbliżamy się do początku wykopalisk, przypomnę, że startują one 1 września – mówi dr Marek Jagodziński z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. - Mamy zaplanowaną bazę terenową, mamy wyłonione osoby, które będą uczestniczyć w tym projekcie, tzn. studentów, praktykantów – dodaje.

Odkrywca Truso przyznaje, że więcej będzie można powiedzieć po "wbiciu pierwszej łopaty" na terenie przyszłych badań.

- Gdy zejdziemy troszeczkę niżej, poniżej warstw humusu (próchnicy – dop. red.), będziemy wiedzieli, z czym mamy do czynienia: czy to będzie osada, czy cmentarzysko, może jedno i drugie – zastanawia się. - To, jak przypuszczam, będziemy wiedzieć w trzeciej dekadzie września. Już w połowie września, dokładnie 14, przeprowadzimy dzień otwarty na wykopaliskach i wtedy zaprosimy wszystkich zainteresowanych tym, co uda nam się do tego czasu uzyskać. Przybliżymy też wtedy całą problematykę badawczą. Kolejne dni otwarte na wykopaliskach to 21 i 25 września.

Za badaczami intensywne miesiące przygotowań, również jeśli chodzi o nabór osób chętnych do uczestniczenia w pracach.

- Założyliśmy sobie, że będą to badania rozpoznawcze – podkreśla Marek Jagodziński. - Drogą przetargu wcześniej została wyłoniona firma, która przeprowadziła badania nieinwazyjne georadarem i magnetometrem, wykonała też odwierty. Na tej podstawie wytypowaliśmy anomalie, które występują na tym terenie – mówi badacz. Warto przypomnieć, że wstępne, nieinwazyjne badania przeprowadzał prof. Fabian Welc. Teraz jednak archeolodzy przyjrzą się miejscu bliżej. - To nieduże, sondażowe wykopy, stąd wytypowaliśmy do wykopalisk sześć osób spośród tych, którzy złożyli swoje CV. Zależało nam głównie na studentach archeologii, którzy mogą jednocześnie odbyć w ten sposób swoją praktykę i takich ludziach, którzy w podobnych badaniach mają już pewne doświadczenie. W pracach będzie też uczestniczyć rysownik z naszego muzeum, a także dokumentalista, który będzie prowadził inwentarz obiektów, warstw, artefaktów, oczywiście zgodnie z wszelkimi wymogami konserwatorskimi.

 

Dzień na wykopaliskach

Dr Jagodziński wskazuje, że na początku wykopalisk należy rozbić bazę polową z namiotami, wiatrochronami i odpowiednią infrastrukturą. Będą też popularne obecnie przyłbice, maseczki i płyny dezynfekcyjne. Uczestnicy zostaną też wtedy bliżej wprowadzeni w to, jak ma wyglądać całe badanie.

- Kolejna rzecz to wytyczenie wykopów, a potem przystąpienie do eksploracji, która będzie przeprowadzana ręcznie, przy użyciu szpadli, łopat, szpachelek. Pierwszy wykop, który już przemyślałem, będzie miał 5 na 4 m. Będzie obejmował narożnik domniemanego budynku słowiańskiego z piecem w narożniku – mówi archeolog. - Od momentu usunięcia warstwy humusu, gdy dotrzemy do warstw związanych z działalnością człowieka, to będziemy to doczyszczać, niwelować, fotografować, rysować – wymienia. - Przypuszczam, że co 10 cm będą wykonywane dokumentacje fotograficzne i rysunkowe. Wszelkie znalezione artefakty będą namierzane trójwymiarowo, będą metryczkowane i kwalifikowane, czy należy je przeznaczyć do konserwacji. Z każdej warstwy i każdego obiektu będą pobierane próbki do wykonywania specjalistycznych analiz: pyłkowej, albo analizy związanej z poszukiwaniem ziaren jak żyto, pszenica. Jeżeli natrafimy na duże ilości węgla drzewnego, to przy pomocy specjalnej metody będziemy pobierali próbki do analiz rozpadu węgla radioaktywnego C14, co pozwoli nam wydatować poszczególne elementy – zaznacza. - Dziś mamy możliwości bardzo specjalistycznego datowania drzew – przyznaje naukowiec.- Takie badania będziemy robić aż dojdziemy do calca archeologicznego, czyli warstwy, która nie jest związana z działalnością człowieka.

Marek Jagodziński przyznaje, że wcześniejsze badania georadarowe pokazują obecność budynku na tym terenie, co może wskazywać na osadę. Są też inne anomalie, które mogą być związane z domniemanym cmentarzyskiem, bo według pomiarów mogą okazać się czaszkami. - Może to być jednak coś innego, choćby garnek, ale parametry anomalii wskazują, że jak najbardziej może to być też czaszka – mówi. Dodaje, że dotychczasowa praktyka przy takich pomiarach dowodzi, że przy pochówkach szkieletowych georadar nie wskazuje na resztę szkieletu. - Mamy więc nadzieję, że trafimy jednak na szkielety – mówi badacz.

- Przypomnijmy też, że cały pomysł przeprowadzenia prac w tym miejscu wziął się stąd, że pod koniec XIX w. przy pałacu w Janowie przeprowadzano prace niwelacyjne, w czasie których odkryto pochówki szkieletowe. Przypuszczalnie są one związane z wczesnośredniowiecznym Truso, bo były tam również pochówki końskie, a one występują tylko we wczesnym średniowieczu, w okresie wpływów rzymskich. Dzięki tym informacjom, opublikowanym ok. 1870 r., wiemy, że był tam popiół, węgiel, szkielety ludzkie, ceramika, która może wskazywać na wyposażenie grobowe. Mamy nadzieję, że dalszą część tych pochówków odnajdziemy teraz - zaznacza Marek Jagodziński.

 

Bałtycka Odesyja

Kto jest zaangażowany w projekt?

- Badania odbywają się w ramach projektu Baltic Oddysey, który jest współfinansowany ze środków UE, oprócz naszego muzeum uczestniczy też Miasto Olsztyn, Towarzystwo Naukowe Pruthenia i Miasto Zielenogradsk w Rosji – wymienia Marek Jagodziński. - To projekt, w którym nastawiliśmy się na turystykę: na pokazanie dziedzictwa kulturowego regionu. Nasze muzeum realizuje projekt związany ze szlakiem turystycznym, w ramach którego chcemy pokazywać pozostałości grodów pruskich i zamki krzyżackie, na tym szlaku były takie zamki w Przezmarku i w Elblągu. Zresztą dużo obiektów zabytkowych w Elblągu jest w ramach tej inicjatywy pokazywanych, a sam szlak będzie dostępny w aplikacji na smartfony – zaznacza badacz. - Wydaje mi się, że w czasie pandemii taka indywidualna turystyka ma szansę na rozwój. Wytypowaliśmy do tego celu wyjątkowe, szerzej nieznane obiekty z własnymi formami terenowymi, jak fosy i wały, wygląda to, można powiedzieć, bajkowo. Kolejny element projektu to rekonstrukcja budownictwa wczesnośredniowiecznego na tym terenie, które wiąże się z powstaniem filmu w 3D – opisuje pracownik elbląskiego muzeum. - Wydaje mi się, że podejmowanie takich działań to nasza powinność, Prusy chyba jako jedyne zniknęły w taki sposób z dziejów europejskich. Jesteśmy zobligowani, żeby pokazać, kto tu żył i jak żył – podkreśla.

Kontakty handlowe we wczesnym średniowieczu, obiekty będące świadkami fascynującej historii regionu, a nawet powstanie państwa wczesnych Piastów: m. in. o tych sprawach wiele mówi badaczom właśnie wikińskie Truso. Co przyniosą wrześniowe badania naukowców w Janowie Pomorskim i o jakich historycznych realiach opowiedzą? Odpowiedzi, być może, poznamy wkrótce.

Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama