Środa (28.10) była szóstym dniem protestów przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję ze względu na nieodwracalne wady płodu za niekonstytucyjną. - Jeśli myślą, że nas uciszą, to się mylą. Nie poddamy się, o nasze prawa będziemy walczyły do skutku - mówi pani Małgorzata, jedna z uczestniczek protestu, który odbył się w Elblągu. Zobacz zdjęcia.
Tym razem protest rozpoczął się przed Sądem Okręgowym, przy pl. Konstytucji: jego uczestnicy utworzyli „żywy” łańcuch, który kończył się na placu Słowiańskim.
- Prawo i Sprawiedliwość rozpętało wojnę domową, a my ją przyjęłyśmy. Chcemy, aby unieważniono wyrok Trybunału. Marta Lempart (liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet - red.) podczas konferencji prasowej, powiedziała, że my, kobiety już nie chcemy kompromisu, my chcemy legalnej aborcji i państwa świeckiego. Jestem zaskoczona skalą protestów w Elblągu. Bierze w nich udział więcej ludzi niż w październiku 2016 roku. We wtorek, jak wynika z danych policji, było na proteście 2660 osób oraz 250 aut - mówi Izabela Daciuk z Elbląskiego Strajku Kobiet.
Uczestnicy elbląskiego protestu długo skandowali hasło: Solidarność naszą bronią, następnie udali się przed wejście Sądu Okręgowego, gdzie symbolicznie postawili Jarosława Kaczyńskiego przed sądem.
- Stawiamy Jarosława Kaczyńskiego za wyrok na kobiety, za to, że napuszcza policjantów na obywateli, za to, że zamiast przeznaczyć 2 miliardy złotych na leczenie raka, daje na TV PiS, za zmarnowane 70 milionów zł za wybory, które się nie obyły – mówiły organizatorki Elbląskiego Strajku Kobiet. Po „wyroku” tekturowa podobizna Jarosława Kaczyńskiego została podarta przez uczestników protestu.
- Jeśli myślą, że nas uciszą, to się mylą. Nie poddamy się, o nasze prawa będziemy walczyły do skutku. Z kobietami się nie zadziera. Do protestów przyłącza się coraz więcej osób, tego pożaru już PiS nie ugasi. Sam go z resztą wywołał - mówi pani Małgorzata, jedna z uczestniczek protestu, który odbył się w środę w Elblągu.
- W ludziach rodzi się bunt, ponieważ to, co ten rząd robi z naszym krajem, to podłość. Teraz zabrali się za nas, za kobiety. Ale z kobietami się nie zadziera. Będą kolejne protesty, i jeszcze następne, i tak aż do skutku – mówi pani Katarzyna, młoda elblążanka.
Około godz.17.30 uczestnicy protestu wyruszyli w marsz ulicami Elbląga (ul.12 Lutego, ul. Płk. Dąbka, ul. Ogólną, ul. Fromborską). Dołączali do nich kierowcy, motocykliści, rowerzyści. Sporo osób, które przyglądało się marszowi z balkonów, klaskało. Byli i tacy, którzy wychodzili z domów i spontanicznie przyłączali się do marszu.
- Nie miałem tego w planach, ale gdy zobaczyłem ten tłum ludzi... zdecydowałem, że idę z nimi. Mam dość tego, co ten rząd wyczynia z Polską. Podzielił społeczeństwo, to jest skandal – mówi pan Andrzej, mieszkaniec ul. Płk. Dąbka.
Protest zakończył się na placu Kazimierza Jagiellończyka. Uczestniczyło w nim około 2 tys. osób. Odbył się w asyście policji.