UWAGA!

Gdy życie spotyka się ze śmiercią…

 Elbląg, Gdy życie spotyka się ze śmiercią…
fot. Anna Dembińska

„Polacy! Wybiła godzina zemsty. Dziś umrzeć lub zwyciężyć potrzeba!” – na te słowa podporucznika Piotra Wysockiego 29 listopada 1830 roku około godz. 18 młodzi podchorążowie Szkoły Podchorążych Piechoty, przerwawszy zajęcia, ruszyli na miejsce zbiórki – pod pomnik króla Jana III Sobieskiego. Wczoraj (28 listopada) w wigilię rocznicy wybuchu powstania listopadowego elbląscy uczniowie podążyli śladami historii.

Już po raz czwarty uczniowie Zespołu Szkół Zawodowych nr 1, Zespołu Szkół Techniczno-Informatycznych, Zespołu Szkół Technicznych i Szkoły Podstawowej nr 21 pod przewodnictwem znanego elbląskiego historyka i pedagoga Piotra Imiołczyka wzięli udział w Marszu Podchorążych, by upamiętnić jedną z najwspanialszych chwil w naszej historii (zobacz fotoreportaż).
       – Jesteśmy tutaj w wigilię wybuchu powstania listopadowego – mówił Imiołczyk. – Jest to święto, które związane jest z niewielką grupą młodzieży, mającą po dwadzieścia kilka lat. Ta grupka zdołała zrobić coś fantastycznego i wspaniałego, mianowicie zdołała w przeciągu ośmiu miesięcy zatrząść historią Europy Środkowej i Europy Wschodu.
       Dokładnie 29 listopada 1830 roku grupa młodych powstańców opanowała Belweder – rezydencję wielkiego księcia Konstantego, znienawidzonego za stworzenie systemu tajnej policji i donosicielstwa, a także za publiczne poniżanie polskich oficerów.
       – Zbliża się mrok. Dokładnie w takim samym budynku, jak budynek naszego muzeum, znajduje się 120 podchorążych – opisuje ten historyczny dzień Piotr Imiołczyk. – Część z nich leży już w salach i odpoczywa. W niektórych plutonach odbywają się jeszcze zajęcia. Nagle tę usypiającą w szkolnym budynku młodzież wyrywa Piotr Wysocki, 28-letni podporucznik Szkoły Podchorążych Piechoty, by pociągnąć ją przez ulice Warszawy. Powstańcy wyruszają ze szkoły, by walczyć o niepodległość, z takim zapałem, że większość z nich narzuca swoje zimowe mundury na podkoszulki, a jest przecież koniec listopada – dodaje z pasją. – Całą noc i cały następny dzień spędzają na ulicach. Prawie nikt nie zachorował, tak byli przejęci tym, co zrobili.
       Przejście przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście zajmuje powstańcom godzinę. Biją werble. Podchorążowie krzyczą: „Obudźcie się! Do broni!”.
       – I co usłyszeli przez tę całą godzinę marszu? – opowiada dalej historyk. – Zamykające się okna i drzwi kamienic. Na Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu żyła bowiem ta grupa warszawiaków, urzędników zaborczego państwa, która w ogóle nie chciała tego powstania.
       I tak tych 87 podchorążych ruszyło spod „szkoły”, by rzucić się w pogoń za wielkim księciem Konstantym, wzniecić powstanie i poczuć choć trochę tę chwilę grozy, kiedy to życie spotyka się ze śmiercią.
      

 

– Ci młodzi ludzie przez godzinę szli ulicami Warszawy, mieli po dwadzieścia lat – mówi Imiołczyk. – I przez tę godzinę nikt z nich nie zwątpił, nie dał po sobie poznać, że czuje zwątpienie, bo powstrzymywało ich od tego serce, serce pełne patriotyzmu.
       Ruszywszy spod gmachu elbląskiego muzeum, przejęci uczniowie przemaszerowali ulicami Starego Miasta, aranżując po drodze sceny historyczne z „Nocy Listopadowej” Stanisława Wyspiańskiego. Pośród patriotycznych pieśni, żołnierskich okrzyków i posępnego listopadowego chłodu zmierzyli się z historyczną prawdą oraz poznali, na czym naprawdę polega prawdziwy patriotyzm.
      
      

dk

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama