![Elbląg, Każdy ma swoje poglądy, dziennikarz także Elbląg, Każdy ma swoje poglądy, dziennikarz także](/newsimg/duze/p503/kazdy-ma-swoje-poglady-dziennikarz-takze-50306.jpg)
Trzeci dzień Letnich Ogrodów „Polityki” w Elblągu rozpoczął się od panelu dyskusyjnego, którego przebieg powinien zainteresować czytelników wszystkich elbląskich gazet, także oczywiście portElu, gdyż dotyczył on mediów lokalnych, a w szczególności tego, czy i pod jakimi warunkami możliwa jest niezależność takiej prasy.
Według badań dra Pęczaka, które przeprowadzone zostały w naszym mieście, media lokalne w Elblągu są słabym ogniwem integracji społeczności lokalnej. – W tożsamości obywatelskiej gazety lokalne nie grają tak dużej roli, jak mogłyby odgrywać – mówił. Zdaniem antropologa może to wynikać z faktu, że lokalna społeczność wciąż nie ma pewności co do tego, czy jest ważna, czy nie. Odzywają się różne kompleksy. W wywiadach z mieszkańcami pojawiały się wypowiedzi takie, jak: „No, jakoś tak się złożyło, że tu mieszkam”, „Mam nadzieję, że moje dzieci stąd wyjadą”. Zwłaszcza dla młodej generacji prasa lokalna ma znaczenie drugorzędne.
Z tymi tezami nie zgodził się Piotr Derlukiewicz: – Elbląg jest bardzo specyficznym miejscem, dlatego że w latach 90. nie wystąpiła tu żadna poważna próba założenia gazety prywatnej, niezależnej od centrali warszawskiej, gdańskiej czy olsztyńskiej - zaznaczył. Elbląg, przynależny do województwa warmińsko-mazurskiego, jest obsługiwany częściej przez media pomorskie – Telewizję Gdańską, trójmiejski dodatek do „Gazety Wyborczej”. Dlatego, zdaniem redaktora, mieszkańcom trudno o identyfikację z lokalnością wyrażaną zainteresowaniem jakimś medium, które uważają za swoje.
Seweryn Blumsztajn przedstawił mocno pesymistyczny pogląd na prasę lokalną: – Z moich doświadczeń wynika, że jest ogromnie trudno, nawet w dużym mieście, takim jak Kraków, a co dopiero w mieście stutysięcznym czy powiatowym, utrzymać niezależność gazety, czyli utrzymać jej podstawową funkcję czwartej władzy.
Zdaniem doświadczonego dziennikarza po kilku latach zna się całą elitę kulturalną i polityczną danego miejsca, jest się od niej zależnym w wymiarze informacyjnym i politycznym. Mała gazeta bardzo często jest zależna finansowo od ogłoszeń pochodzących od władzy, bądź firm w jakiś sposób z władzą powiązanych. – Jest też drugi, częsty typ zależności, w której występuje lokalny biznesmen, który walczy z burmistrzem czy sołtysem przy pomocy własnej gazety.
Zdaniem redaktora Blumsztajna, bardzo trudno jest uciec od takich zależności, a im mniejszy ośrodek, w jakim wydawana jest gazeta, tym sieć powiązań jest gęstsza.
Żywym dowodem na niepoprawność tej reguły, a może tylko wyjątkiem od niej, jest Piotr Piotrowicz, który z miejsca wszedł z redaktorem Blumsztajnem w żywą polemikę. – Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że prasa lokalna nie jest w stanie wypełniać funkcji kontrolnej. Jak na początku lat 90. rozpoczynałem pracę w mediach, to nie wiedziałem nawet, że jest coś takiego, jak funkcja kontrolna. Ale po roku miałem już pierwszy proces z burmistrzem Jarocina. To uzmysłowiło mi, że uważne patrzenie na to, co robią władze samorządowe, może być pomysłem na gazetę lokalną.
Zdaniem redaktora Piotrowicza, prasa lokalna jest w stanie wypełniać swoje zadania lepiej niż wielkie tytuły centralne, które nie mają czasu ani możliwości, by przyglądać się uważnie sprawom na „prowincji”. Warunkiem przetrwania takiej gazety jest uczciwość, niezależność finansowa i pisanie o problemach lokalnej społeczność w sposób ciekawy, angażujący czytelnika.
– Jeżeli ktoś się stara, to daje się tu żyć i pracować niezależnie od władz – poparł go Piotr Derlukiewicz. – Przez dwanaście lat mieliśmy tu prezydenta, z którym rzadko się zgadzałem w sprawach związanych z funkcjonowaniem samorzadu, kierunkami rozwoju miasta. I ogłoszeń z Urzędu Miejskiego przez te wszystkie lata nie mieliśmy prawie żadnych. Więc to nie jest warunek niezbędny do przetrwania prasy.
![](/newsimg2/p50/kazdy-ma-swoje-poglady-dziennikarz-takze-50306.jpg)
Większym niebezpieczeństwem jest „zasiedziałość”, gdy faktycznie po latach pracy dziennikarz zna wszystkich w danej społeczności. Tylko że zdaniem redaktora portElu, takiego niebezpieczeństwa nie da się uniknąć i podlegają mu zarówno dziennikarze lokalni, jak i ci z prasy centralnej, którzy bywając między wielkimi politykami wchodzą w zależności nawet głębsze.
Dyskusję zakończył prowadzący panel, prof. Wiesław Władyka, krótkim podsumowaniem na temat niezależności dziennikarskiej. Zdaniem profesora, nie jest możliwa całkowita niezależność i obiektywizm dziennikarski. Każdy, także dziennikarz, ma swoje poglądy polityczne, pomysły, obraca się jakichś kręgach ideologicznych. Ale to nie jest złe i nie to jest problemem prasy tak długo, jak towarzyszy temu elementarna uczciwość w kontaktach z czytelnikami.