Przed elbląskim Sądem Okręgowym toczy się proces cywilny, w którym powodem jest Mirosław Kozłowski, szef „Solidarności”, pozwanym zaś prezydent miasta Henryk Słonina. Przewodniczący przekonuje, że prezydent swoimi słowami naruszył jego dobra osobiste. Najbardziej zabolała go krytyka działań, które prowadził podczas strajku w Logstorze. Dziś (3 września) Kozłowski miał w sądzie zabrać głos. Jednak sprawa została odroczona ze względu na ponowne przesłuchanie jednego ze świadków.
Proces rozpoczął się w lutym tego roku. Mirosław Kozłowski, przewodniczący Zarządu Regionu Elbląskiego NSZZ „Solidarność” poczuł się urażony wypowiedziami prezydenta Henryka Słoniny, które zostały opublikowane na łamach prasy.
Najbardziej zabolały go słowa krytyki prowadzonych przez niego działań podczas trwania akcji strajkowej w Logstorze.
Do sprawy w charakterze świadka sąd przesłuchał w kwietniu Marka Malinowskiego, byłego dyrektora elbląskiej fabryki Logstor. Ten opowiadał o przebiegu akcji strajkowej, o tym, jak związkowcy najpierw walczyli o podział zysków (nagrodę), później zaś o podwyżki. Mówił wreszcie o przyczynach zamknięcia fabryki. (To nie ja zamknąłem Logstor)
- Początkowo różnice między protestującymi a zarządem były ogromne - przyznał dyrektor Malinowski. - Później jednak zmniejszyły się do kilkudziesięciu złotych. Zaproponowaliśmy podwyżkę, ale nie mogliśmy przelać jej na konta pracowników, bo trwał strajk. Pieniądze więc były, tylko nie doszło do ich rozdysponowania. To, że pracownicy ich nie dostali, to nie była sankcja za strajk. Sprawy jednak zaszły za daleko, zostały mocno nagłośnione w mediach i ciężko było się z nich wycofać z twarzą - kontynuował Marek Malinowski. - Sytuacja z końcem lata zmieniła się, widać już było pierwsze symptomy kryzysu na rynku europejskim. W efekcie ze względu na sytuację ekonomiczną fabryka w Elblągu została zamknięta. To nie była kara za strajk - zapewniał Malinowski.
Dyrektor elbląskiej fabryki Logstor mówił też o działaniach, jakie Mirosław Kozłowski podejmował podczas akcji strajkowej.
- Na wstępie pan Kozłowski działał w trybie typowo związkowym, organizował pikiety i wiece przed zakładem, sprawa została nagłośniona wśród lokalnych posłów, senatorów, zapraszano media, sprawą zainteresowana została komisja krajowa „Solidarności” oraz związki zawodowe działające w innych naszych fabrykach - wymieniał. - Z naszej niewielkiej elbląskiej firmy zrobiła się sprawa międzynarodowa, co, moim zdaniem, mocno zaszkodziło negocjacjom, jakie prowadziliśmy z pracownikami.
Marek Malinowski przyznał, że o sytuację w Logstorze pytał go prezydent Henryk Słonina.
- Kilkakrotnie informowałem prezydenta o stanie rzeczy - mówił. - Szczegółów negocjacji i przebiegu strajku jednak nie zdradzałem. Wspominałem, że w akcję włączył się przewodniczący Kozłowski. Nie komentowałem jednak tego faktu.
Jak przyznał dyrektor Malinowski, prezydent Słonina proponował współpracę w rozmowach między dyrekcją a związkowcami.
- Zarząd spółki zdecydował, że nie skorzystamy z żadnej pomocy w rozmowach, także z tej zaoferowanej przez prezydenta Elbląga - twierdził Malinowski.
Słów dyrektora Malinowskiego nie wysłuchał w kwietniu mecenas Dariusz Olszak, pełnomocnik prezydenta Henryka Słoniny. Nie było go bowiem na rozprawie. Dziś złożył więc wniosek o ponowne przesłuchanie tego świadka.
- Chciałbym dopytać go o kilka kwestii – motywował mec. Olszak.
Sędzia Arkadiusz Fall postanowił odroczyć rozprawę do 1 października.
- Według mnie to przeciąganie sprawy – mówił po wyjściu z sali Mirosław Kozłowski. – Wiemy, co powiedział dyrektor Malinowski. W Logstorze użyłem daleko idących propozycji, by doszło do podpisania porozumienia z pracodawcą. Co jednak można zrobić, gdy pracodawca nie chce pójść na kompromis? Naszym zdaniem, od początku strona zarządu firmy wiedziała, że dojdzie do zamknięcia zakładu. W sądzie już zostało podkreślone, że to nie ja doprowadziłem do zamknięcia elbląskiej fabryki Logstor.
W sądzie nie stawia się osobiście prezydent Henryk Słonina.
- Nie wykluczamy tego, że będziemy chcieli, by prezydent też został przesłuchany - mówił Kozłowski. - Tak samo nie odpuścimy kwestii finansowej - podczas akcji strajkowej w Logstorze związek wypłacał pracownikom pieniądze. Jaka to jednak polityka, skoro z góry było wiadomo, że zakład zostanie zamknięty?
Najbardziej zabolały go słowa krytyki prowadzonych przez niego działań podczas trwania akcji strajkowej w Logstorze.
Do sprawy w charakterze świadka sąd przesłuchał w kwietniu Marka Malinowskiego, byłego dyrektora elbląskiej fabryki Logstor. Ten opowiadał o przebiegu akcji strajkowej, o tym, jak związkowcy najpierw walczyli o podział zysków (nagrodę), później zaś o podwyżki. Mówił wreszcie o przyczynach zamknięcia fabryki. (To nie ja zamknąłem Logstor)
- Początkowo różnice między protestującymi a zarządem były ogromne - przyznał dyrektor Malinowski. - Później jednak zmniejszyły się do kilkudziesięciu złotych. Zaproponowaliśmy podwyżkę, ale nie mogliśmy przelać jej na konta pracowników, bo trwał strajk. Pieniądze więc były, tylko nie doszło do ich rozdysponowania. To, że pracownicy ich nie dostali, to nie była sankcja za strajk. Sprawy jednak zaszły za daleko, zostały mocno nagłośnione w mediach i ciężko było się z nich wycofać z twarzą - kontynuował Marek Malinowski. - Sytuacja z końcem lata zmieniła się, widać już było pierwsze symptomy kryzysu na rynku europejskim. W efekcie ze względu na sytuację ekonomiczną fabryka w Elblągu została zamknięta. To nie była kara za strajk - zapewniał Malinowski.
Dyrektor elbląskiej fabryki Logstor mówił też o działaniach, jakie Mirosław Kozłowski podejmował podczas akcji strajkowej.
- Na wstępie pan Kozłowski działał w trybie typowo związkowym, organizował pikiety i wiece przed zakładem, sprawa została nagłośniona wśród lokalnych posłów, senatorów, zapraszano media, sprawą zainteresowana została komisja krajowa „Solidarności” oraz związki zawodowe działające w innych naszych fabrykach - wymieniał. - Z naszej niewielkiej elbląskiej firmy zrobiła się sprawa międzynarodowa, co, moim zdaniem, mocno zaszkodziło negocjacjom, jakie prowadziliśmy z pracownikami.
Marek Malinowski przyznał, że o sytuację w Logstorze pytał go prezydent Henryk Słonina.
- Kilkakrotnie informowałem prezydenta o stanie rzeczy - mówił. - Szczegółów negocjacji i przebiegu strajku jednak nie zdradzałem. Wspominałem, że w akcję włączył się przewodniczący Kozłowski. Nie komentowałem jednak tego faktu.
Jak przyznał dyrektor Malinowski, prezydent Słonina proponował współpracę w rozmowach między dyrekcją a związkowcami.
- Zarząd spółki zdecydował, że nie skorzystamy z żadnej pomocy w rozmowach, także z tej zaoferowanej przez prezydenta Elbląga - twierdził Malinowski.
Słów dyrektora Malinowskiego nie wysłuchał w kwietniu mecenas Dariusz Olszak, pełnomocnik prezydenta Henryka Słoniny. Nie było go bowiem na rozprawie. Dziś złożył więc wniosek o ponowne przesłuchanie tego świadka.
- Chciałbym dopytać go o kilka kwestii – motywował mec. Olszak.
Sędzia Arkadiusz Fall postanowił odroczyć rozprawę do 1 października.
- Według mnie to przeciąganie sprawy – mówił po wyjściu z sali Mirosław Kozłowski. – Wiemy, co powiedział dyrektor Malinowski. W Logstorze użyłem daleko idących propozycji, by doszło do podpisania porozumienia z pracodawcą. Co jednak można zrobić, gdy pracodawca nie chce pójść na kompromis? Naszym zdaniem, od początku strona zarządu firmy wiedziała, że dojdzie do zamknięcia zakładu. W sądzie już zostało podkreślone, że to nie ja doprowadziłem do zamknięcia elbląskiej fabryki Logstor.
W sądzie nie stawia się osobiście prezydent Henryk Słonina.
- Nie wykluczamy tego, że będziemy chcieli, by prezydent też został przesłuchany - mówił Kozłowski. - Tak samo nie odpuścimy kwestii finansowej - podczas akcji strajkowej w Logstorze związek wypłacał pracownikom pieniądze. Jaka to jednak polityka, skoro z góry było wiadomo, że zakład zostanie zamknięty?
A