Ostrożność na przebudowywanej drodze „503” jest zalecana na każdym jej odcinku. Wystarczyła chwila nieuwagi, aby sobie i innym narobić kłopotów. Doświadczyło tego wczoraj małżeństwo z Warszawy, podróżujące swoją hondą.
W Suchaczu około godziny 19 kierowca nie zauważył rozkopanego na głębokość 60 cm pobocza i przy próbie wyminięcia opla wjechał dwoma prawymi kołami do wykopu. Niefortunnie, bo pojazd zawiesił się na zbiorniku paliwa i rurze wydechowej i nie sposób było samodzielnie nim wyjechać. Przybyła na wezwanie policja dokonała stosownych czynności, pouczając przy tym, że na przebudowywanej drodze należało zachować szczególną ostrożność. Przeciwnego zdania był kierujący hondą, który twierdził, że droga była źle oznakowana. Jaka będzie ocena ubezpieczyciela – nie wiadomo.
W każdym razie wyciągnięcie auta z wykopu wymagało interwencji przybyłej pomocy drogowej. Nie była to jednak akcja godna podziwu i tylko dzięki błyskawicznej interwencji kilku mieszkańców Suchacza udało się zapobiec poważniejszym uszkodzeniom pojazdu przy próbie jego wyciągania. Pracownik pomocy drogowej usiłował bowiem, po uprzednim podczepieniu liny, wyciągnąć samochód w sposób przeczący wszelkim prawom fizyki i przede wszystkim zdrowego rozsądku. Przerwano tę akcję i ośmiu zwołanych w trybie alarmowym ludzi (z policjantami włącznie!) podniosło prawą część pojazdu, ustawiając go na drodze.
Po oględzinach technicznych okazało się, że samochód nie ma praktycznie żadnych uszkodzeń, które dyskwalifikowałoby go z ruchu. Radości nie kryli warszawiacy, którzy dopiero co rozpoczęli swój urlop. Mogli więc spokojnie wyruszyć w dalszą drogę, ciesząc się z takiego obrotu sprawy. Tym razem z bardziej może wzmożoną ostrożnością zalecaną przez policję i podpowiadaną przez ... zdrowy rozsądek.
W każdym razie wyciągnięcie auta z wykopu wymagało interwencji przybyłej pomocy drogowej. Nie była to jednak akcja godna podziwu i tylko dzięki błyskawicznej interwencji kilku mieszkańców Suchacza udało się zapobiec poważniejszym uszkodzeniom pojazdu przy próbie jego wyciągania. Pracownik pomocy drogowej usiłował bowiem, po uprzednim podczepieniu liny, wyciągnąć samochód w sposób przeczący wszelkim prawom fizyki i przede wszystkim zdrowego rozsądku. Przerwano tę akcję i ośmiu zwołanych w trybie alarmowym ludzi (z policjantami włącznie!) podniosło prawą część pojazdu, ustawiając go na drodze.
Po oględzinach technicznych okazało się, że samochód nie ma praktycznie żadnych uszkodzeń, które dyskwalifikowałoby go z ruchu. Radości nie kryli warszawiacy, którzy dopiero co rozpoczęli swój urlop. Mogli więc spokojnie wyruszyć w dalszą drogę, ciesząc się z takiego obrotu sprawy. Tym razem z bardziej może wzmożoną ostrożnością zalecaną przez policję i podpowiadaną przez ... zdrowy rozsądek.