Jeden z mieszkańców Elbląga zgłosił zaginięcie 28,5 tysiąca zł. Były to jego oszczędności, które - jak się okazało - trzymał w... tapczanie.
O kradzież pieniędzy mężczyzna podejrzewa swojego syna, który, choć zameldowany w mieszkaniu rodzica, rzadko w nim przebywa. Co stało się z pokaźną sumą i kto rzeczywiście ją zabrał, ma wyjaśnić policyjne dochodzenie.
SZ