
Kierowca wywrotki nie ma zapiętych pasów bezpieczeństwa, czym zwraca na siebie uwagę policjantów drogówki. Dają mu sygnał, by zjechał na pobliską Al. Jana Pawła II. Zapewnia, że pasy zapięte miał przez całą drogę i liczy, że nie "wlepią" mu mandatu. Jak się szybko okazuje, nie będzie to największy problem kierującego. Mężczyzna jest nietrzeźwy. - Wczoraj wieczorem wypiłem tylko dwa piwa – zarzeka się, choć wynik 1,5 promila alkoholu zdaje się temu przeczyć. Mężczyzna traci prawo jazdy. I pracę. Zobacz fotoreportaż.
O dwa piwa za dużo
Ok. godz. 9.40 na ul. Ogólnej, vis a vis marketu Carrefour, policjanci zauważają, że jadący przed nami kierowca wywrotki nie ma zapiętych pasów bezpieczeństwa. Dają więc sygnał, by zjechał na pobliską al. Jana Pawła II. W lusterku wywrotki widać, jak kierowca w pośpiechu zapina pasy, by uniknąć mandatu. Podczas kontroli czas na rutynowe badanie trzeźwości. I tu alcoblow, czyli bezdotykowe sprawdzenie czy kierowca spożywał alkohol czy nie. Ten akurat spożywał, pozostaje tylko ustalić jego stężenie w organizmie. Badanie tradycyjnym alkotestem i wynik... 1,5 promila w wydychanym powietrzu. Kolejna próba po 15 minutach. Promile spadają, ale jednak nadal są.
- Wczoraj wieczorem wypiłem tylko dwa piwa – zarzeka się pan Janek.
Na miejsce przyjeżdża inny kierowca z firmy, w której pracuje mężczyzna, by zmienić go "za kółkiem" wywrotki. Pan Janek jedzie z nami do komendy – na kolejne badanie alkotestem. Teraz ma "tylko" 0,55 promila alkoholu. Odpowie za swój czyn przed sądem, traci prawo jazdy i pracę, bo szef poinformowany telefonicznie o sytuacji nie chce mieć już z nim nic wspólnego. Stuzłotowy mandat za brak zapiętych pasów bezpieczeństwa wydaje się schodzić na drugi plan.
Policjanci odwożą pana Janka do jego – już teraz – byłej firmy, by mógł zabrać swoje rzeczy.
Prędkość kosztuje
Jedziemy dalej. Na ul. Płk. Dąbka patrol drogówki zatrzymuje się obok znaku "kontrola ruchu". Policjanci mierzą prędkość, z jaką poruszają się tu kierowcy. Maksymalna dopuszczana – 50 km/h, ale pani, dość nieuprzejma, szczególnie, gdy zauważa reporterów, pędziła 86km/h. Pośpiech kosztował ją 200 zł i 6 punktów karnych.
- Wczoraj inny kierowca pędził tu 120 km/h – mówi sierż. sztab. Maciej Krztoń. - Stracił prawo jazdy.

Sypią się mandaty
Jedziemy dalej. Na ul. Ogólnej młody mężczyzna przebiega przez torowisko. - To niedozwolone i zwyczajnie niebezpieczne – komentują policjanci. Mężczyzna wie, za co wypisują mu mandat. 50 zł.
Na tej samej ulicy sytuacja podobna do porannej. Znowu kierowca wywrotki i znowu brak zapiętych pasów. Znowu więc kontrola, tym razem także techniczna stanu pojazdu. Oprócz mandatu za brak zapiętych pasów, kierowcy zostaje zatrzymany dowód rejestracyjny pojazdu.
Kilkadziesiąt metrów dalej, kierowca auta osobowego skręca na czerwonym świetle. To zachowanie nie umknęło policjantom, przy okazji okazuje się, że opony auta są kompletnie "łyse". Kierowca zostaje ukarany mandatem za nie zastosowanie się do sygnalizatora, nie ma już też dowodu rejestracyjnego. Policjanci radzą, by od razu pojechał do warsztatu.
Sypią się mandaty, ale różnej wysokości.
- To nie jest tak, że wypisujemy od razu najwyższą, przewidzianą w taryfikatorze kwotę – wyjaśnia st. post. Bartłomiej Wróbel. - Pytamy kierowców o sytuację materialną, czy mają dzieci na utrzymaniu, oceniamy też wiek i stan samochodu.
Teraz jedziemy na Trasę Unii Europejskiej. Tu policjanci kontrolują ciężarówki. Kolejne pojazdy zjeżdżają z drogi na wezwanie. Generalnie wszystko jest w porządku i kierowcy mogą jechać w dalszą drogę.
Po czterech godzinach "wspólnej służby" rozstajemy się z policjantami drogówki. Oni swojej służby jeszcze nie skończyli.