
Za nami 16. już Ogrody Polityki w Elblągu. Na koniec elblążanie mieli okazję wziąć udział w dyskusji o propagandzie, spotkać się z autorem znanych biografii i wpaść w melancholijny nastrój za sprawą Andrzeja Poniedzielskiego. Zobacz zdjęcia z ostatniego dnia.
- Pewne wątki powracają, kiedy system odchodzi od wzorców demokratycznych i zaczyna zmierzać ku rozwiązaniom mniej lub bardziej autorytarnym – mówił dr hab. Piotr Osęka, profesor Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. - Przeglądając na przykład |Gazetę Polską” z lat 1938-39, natrafiłem na takie określenia jak „nie będziemy się kłaniać zachodnim stolicom, teraz my będziemy wspólnie pisać zachodni porządek”, to akurat była narracja uzasadniająca zajęcie przez Polskę Zaolzia w czasie kryzysu czechosłowackiego. Nie ma określenie, że Polska wstaje z kolan, ale to wisi w powietrzu. Wcześniej Polska, jak pisała ówczesna „Gazeta Polska”, Polska za mało się liczyła, bo „miała złe rządy, a teraz ma mocny rząd na trudne czasy, który nie będzie ulegał nowinkom, ale będzie dbał o narodowy interes Polaków”.
Podobny ton wypowiedzi królował w prasie w marcu 1968 roku, kiedy była mowa o elitach (wówczas tzw. żydokomunie), które zagarnęły nienależne im przywileje. - Żyły w złotych klatkach, odgrodzeni od zwykłych Polaków, a teraz wreszcie wszystko będzie inaczej. My jesteśmy nową elitą, która zaprowadzi porządek i wyrówna dawne krzywdy. Pokażemy tym mądralom, którzy cytowali zachodnie książki, że interes Polski jest w głębi polskiej duszy, a nie w nowinkach intelektualnych ze świata – profesor przywoływał język propagandy tamtego okresu. - Co z tego się powtarza obecnie, nie muszę Państwu mówić. Rząd, który objął władzę w 2015 roku nigdy nie ukrywał, że jest rządem rewolucyjnym. Mówił, że urządzi Polskę na nowo, inaczej niż dotychczas, a rewolucja potrzebuje swojej opowieści.
- Musimy pamiętać, że żyjemy w świecie komunikacji totalnej i to po obu stronach. Jedna to obóz rewolucji, którego celem jest wymiana elit. Druga to narracja kontrrewolucyjna. Różnią się jakościowo, ale mają charakter totalny. Co to znaczy? Że te same sformułowania są rozpowszechnianie w różnych źródłach: telewizji, radiu i internecie w sposób powielony. W Internecie, szczególnie w mediach społecznościowych zamykamy się w swoich bańkach – tłumaczył Marcin Duma, prezes Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych. - Ostatnio robiliśmy badania fokusowe wśród grupy wyborców PiS, którzy mówili do nas paskami z Wiadomości, chociaż większość nie oglądała Wiadomości. Skąd to wiedzieli? Od znajomych i ze swoich środowisk. Wystarczy, że jedna osoba posługuje się pewną kalką i to pączkuje. Często mówimy o tym, że propaganda rewolucyjna jest tępa, niefinezyjna. Nie musi być ona jednak subtelna i skomplikowana, ale musi być skuteczna, niczego więcej się od niej nie oczekuje.

Paneliści zwrócili uwagę, że propaganda to nie tylko domena obecnie rządzącej partii. Wskazywali, że początek masowej propagandy po 1989 roku miał miejsce , gdy w naszym kraju rządził AWS. Wówczas opozycja, głównie lewica spod znaku SLD, przeprowadziła pierwszą szeroką akcję propagandową, krytykująca cztery wielkie reformy.
- Nigdy jednak nie było takiej konstrukcji jak obecnie, gdzie główny program informacyjny telewizji publicznej stał się zapętlonym wielkim spotem wyborczym rządzącej partii. Wiadomości miały wcześniej swoje grzechy, ale obecne metody opowiadania o wszechobecnym wrogu i najlepszym rządzie w historii nie były wcześniej stosowane (po 1989 r. - red.). To wyrasta bezpośrednio z lat 80. gdzie o opozycji mówiło się zdrajcy i sprzedawczyki – dodał Piotr Osęka.